Broń

30 3 8
                                    

Did you miss me ?

-----------------------------------

W oczy poraziło mnie jaskrawe światło. Spowodowało ogromny ból głowy. Zasłoniłem się odruchowo rękoma. Były obandażowane jednak mogłem nimi swobodnie poruszać. Nie sprawiało mi to żadnego problemu. Przecież wcześniej były w takim stanie, że już nigdy nie powinienem nimi ruszać, a jednak wszystko było z nimi dobrze. Podniosłem się powoli, czując się tak jakby za chwilę miała mi odpaść głowa. Kiedy usiadłem cały świat zawirował mi przed oczami. Gdybym się nie podparł już bym leżał na ziemi. Powoli mój błędnik powracał do normalnego stanu. Jeśli trzymałem głowę nieruchomo nawet jeszcze cokolwiek widziałem.

- Powinieneś leżeć.

Powoli odwróciłem się w stronę z której dochodził głos. Na łóżku obok mnie leżał Angelo.

- Jak się czujesz ?

Próbowałem wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, ale mój głos odmówił współpracy. Jedyne co wyszło z moich ust było charkotem. Podniosłem rękę i potarłem gardło jakby to miało w czymś pomóc.

- W porządku, nie musisz mówić.

Zaraz po tym jak to wypowiedział poczułem nacisk na mój umysł. Angelo chciał się do niego dostać. Pozwoliłem mu.

- Boli mnie głowa. – Stwierdziłem w myślach. Wiedziałem, że trener mnie słyszy.

- Nie dziwię ci się. Issabella cię leczy. Ingerowała mocno w strukturę twojego ciała, żeby doprowadzić cię do kupy. A propos jestem z ciebie dumny. Zdałeś trening celująco. Walka z tobą była zaszczytem. Stałeś się równy mi umiejętnościami. Dawno już nie miałem tak zdolnego ucznia jak ty.

Pierwszy raz Angelo mnie za coś pochwalił. To sprawiło, że zrobiło mi się bardzo miło. Napięcie, które cały czas narastało podczas treningu poprzez ilość ćwiczeń, zmęczenie i sny przesyłane przez tą dziwną osobę w mojej głowie, nagle zniknęło. Wreszcie mogłem jakkolwiek się odprężyć pomimo tego, że jestem cały poobijany.

- Dziękuję. To oznacza, że przeszedłem próbę ?

- Tak. Jutro rano ruszamy już w drogę do waszej bazy.

- Już jutro ? Przecież ja prawie w ogóle nie mogę się ruszać.

Myśl o pewnie paru tygodniowej drodze sprawiała, że chciałem znowu zemdleć. Angelo jednak szybko mnie uspokoił.

- Szybko staniesz na nogi. Teraz boli cię głowa bo leczenie nadal trwa. Spójrz na bliznę.

Pochyliłem głowę. Znak pulsował delikatnie zielonym światłem. Wyglądało jakby coś zielonego chciało mi się przebić przez skórę od środka.

- Issabella spisała się niesamowicie jak na początkującą. Nie masz żadnych blizn. Wszystko wygląda i funkcjonuje tak samo jak przed walką.

W tej chwili ktoś wszedł do sali. W moją stronę szedł Antani razem z Issabellą. Dziewczyna podeszła do mnie nie witając się. Przywódca stanął kilka kroków za nią. Issabella delikatnie podniosła moją głowę uważając, żeby ból nie dał o sobie znać. Przytknęła swoje czoło do mojego i zamknęła oczy. Migrena momentalnie ustała. Uśmiechnęła się do mnie i cofnęła się do Antaniego.

- Jesteś gotowy ? – Spytał.

- Na co ? – Tym razem wszystko było w porządku z moim głosem.

- Ceremonia zaczyna się za dwie godziny. Uczynimy was oficjalnie strażnikami, wręczymy wam nowe bronie, sprzęt potrzebny do przetrwania inaczej mówiąc wszystko co będzie wam potrzebne. Potem wydana zostanie ogromna uczta. Dobrze by było, gdybyś tam był. Issabella pomoże ci się przygotować.

InstynktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz