Chapter 6

3.4K 102 2
                                    

Casidy

Po odejściu Justin, stałam kilka minut bez ruchu. W momencie kiedy zobaczyłam g wychodzącego z Rose, wróciłam na loże. Zostałam tam tylko Lily,  która wyglądała jak trup. Była cała blada i leżała w dół nietypowej pozycji. Mianowicie głowę miała na kanapie, jedną nogę na stole, a rąk prawi nie widziałam. Podeszłam do niej łapiąc pod pachą i posadziłam jak człowiek.
- Co jest ? - szepnęła
- Justin pojechała odwieźć Rose - wzruszyłam ramionami. Nie będę się przyznawać, że mnie wystawił. Przyszliśmy tu razem, a on pojechał z dziewczyną.
- Musisz na nią uważać jest za wzięta - położyła dłoń na mojej
-W sumie nie chodziło mi o to - zaśmiała się - Jesteś jakaś przywita od waszych igraszek
- Chyba, ale nie jest pewna powoli się e nim zakochuje - szepnęłam - Lub po prostu  nadmiar alkoholu
- Nic dziwnego, lubisz popełniać błędy
- Nie jest taki jak wy wszystko myślicie - starałam się go bronić
- A Ty go znasz tak dobrze ? Raptem spędziliście kilka godzin razem i wielce przyjaciele, co? - powiedziała nawet nie mrugając
- Zresztą, zapomnij - wstałam, wzięłam telefon i odeszłam od niej jak najdalej. Po co jak jej cokolwiek mówiłam ? Poczuła łzy, które za wszelką cenę chciała wyjść na zewnątrz, a ja nie miałam siły ich powstrzymać. Zaczęłam iść w stronę wyjścia, niestety czyjąś ręką mi na to nie pozwalała. Odwróciłam się gwałtownie i napotkałam mężczyznę, nieznajomego mężczyznę.
- Taka piękna - szepnął - Nie powinnaś płakać - wywarł łzy z moich policzków.
- Proszę zabrać ręce - odwróciłam głowę i wyrwałam ręce. Okazał się naprawdę nachalnym chłopakiem. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować brutalnie wpił się w moje usta. Chciałam się wybrać, zacisnął rękę na moje żuchwie na co cicho pisnęłam.  Wykorzystał to wpychając język do mojej buzi. Zamknęłam oczy, chcąc żeby już skończył. Poczułam pustkę co oznaczało, że dał sobie spokój. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina ?
- Casidy?  Słyszysz mnie ? - lekko potrząsnął mną
- T..a..ak - odetchnęłam głośno
- Przepraszam, że tak długi. Rose nie chciał mnie wypuścić - wytłumaczył
- Rozumiem - zakręciło mi się w głowie w chwili gdy poczułam silne ramiona chwytając mnie w pół locie odetchnęłam z ulgą. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi i film mi się urwał. Przebudziłam się dopiero kiedy poczułam jak kładzie mnie na łóżku i zapala lampkę. Przekręciłam się orientują co się dzieje, otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że nie jestem w moim pokoju. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego. Nie wiedziałam, czemu jestem tu niego, bo raczej to to jego pokoju.
- Wolałem Cię mieć przy sobie - powiedział, podszedł do mnie i dał koszulkę - Przebierz się, będzie Ci wygodniej - odszedł kilka centymetr i zasłonił oczy.
- Odwróć się - wstałam, odpinając sukienkę
- Nie będę podglądywać - skłamał,  zaśmiałam się. Zdjęłam sukienkę zostając w samej bieliźnie. Jak na zawołanie Justin odsłonił oczy i uśmiechnął się chytrze.
- Justin ... nie ! - krzyknęła, kiedy zaczął się do mnie zbliżać, szybko wsunęłam na siebie koszulkę, ktoś zasłaniała połowę mojej pupy. Cofnęłam się do tyłu, niestety na trafiłam na ścianę. Justin znowu się uśmiechnął, tym razem nasze ciała się stykały. Jedną rękę oparł się o ścianę, drugą błądził po moim brzuchu.
- Nie próbuj - starałam się zachować zimną krew. Byliśmy już tak blisko siebie, ale zawsze była szans, że ktoś nam przerwie. Tym razem byliśmy sami. Sam na sam z Justin'em Bieber'em to nie skończy się dobrze. Zbliżył się do moich ust, musiałam coś wymyślić. Nie mam zamiaru posunąć się za daleko. Moim zdaniem, jeżeli dałabym mu teraz nie byłoby szansy na dalszą znajomość.
- Jestem zmęczona. Jutro będziesz mógł spróbować jeszcze raz - powiedziałam, szybko cmokając go w usta. Rozluźnił uścisk pozwalają mi oddychać swobodnie.
- Zgodna, tylko jutro nic już nie wymyślisz - odrzekł, położyłam się na łożu, chłopak zrobił to samo. Pozostawiłam trochę odległości pomiędzy nami. Justin jednak miał innych zamiar, objął mnie, przysuwając do siebie. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić, po kilku sekundach odwróciłam się do niego, oczywiście nie wywodzący z uścisku i wtuliłam się w jego tors. Zasnęłam słuchając bicia jego serca. Ten dźwięk stanie się moją ulubioną kołysanką.



Nie mogłam się powstrzymać :D Prawda  jest taka, że rozdziały mam napisane do przodku i to tak sporo XD i cały czas mam więcej pomysłów, tylko czasu brak.

Życzę miłego czytania  ^^

Mam na imię Justin • jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz