Wpatrywałam się w niego przez kilka sekund. Nie dopuszczałam myśli, że Justin mnie okłamał.
- Ej, słuchasz mnie ? - chłopak machał ręką przed moimi oczami
-Przepraszam zamyśliłam się - uśmiechnęłam się delikatnie - Więc co chciałeś ?
- Potrzebuje spawarki, a wszystkie sklepy są zamknięte i większość ludzi śpi, ale pomyślałem o Tobie - uśmiechnął się przyjaźnie
- Musimy poszukać w garażu, ale nie wiem - wzruszyłam ramionami - Radko tam zaglądam
Otworzyłam szerzej drzwi, dając mu wystarczająco dużo miejsca, aby wszedł. Zaczęłam iść do kuchni, a potem do garażu. Na środku stało mnóstwo pudeł, a przy ścianach jakieś narzędzia. Zaczęliśmy szukać spawacza, który oczywiście był na samym spodzie. Rayan podniósł go i poszliśmy do jego samochodu. Otworzyłam bagażnik i położył go w środek.
- Dziękuje, oddam Ci go niedługo - zaśmiał się
- Nie ma sprawy - powiedziałam chowając włosy za ucho.
- Mam pytanie - wystrzeliłam po krótkiej ciszy
- Nawet wiem jakie - mrugnął do mnie - Nie musisz się martwić czy Justin jest z Meredith. Pomaga mi, jest u mnie w domu i czeka. To był jego pomysł, żebym przyjechał do Ciebie - uśmiech sam wkradł mi się na twarz kiedy to usłyszałam -
- Kamień spadł mi z serca - szepnęłam
- Przepraszam, że prze zemnie nie poszliście, ale potrzebowałem jego pomocy - westchnął
- Jesteś jego przyjacielem- położyłam dłoń na jego ramieniu - Ze mną jeszcze zdąży spędzić czas
- No cóż, jeszcze raz dziękuje i życzę miłej nocy - znów się uśmiechnął po czy wszedł do samochodu. Poczekałam aż odjedzie i wróciłam do swojego pokoju, szczęśliwsza niż z niego wyszłam.
Zdjęłam ubrania, zostając w samej bieliźnie i wślizgnęłam się pod kołdrę. Przytuliłam głowę do poduszki i zaraz odpłynęłam w krainę morfeusza.
Usiadłam na ławkę przed szkoła, dostałam esm'a od Justina, że tam mam czekać. Krótko przed dzwonkiem zobaczyłam go idącego w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko, wstając i podchodząc do niego
- Co Cię stało ? - przytuliłam się, ale chłopak nie odwzajemnił tego. Zdziwiona spojrzałam na niego i odeszłam
- Nie potrafię tak Casidy, nie chcę Cię okłamywać - dotknął lekko mojego policzka - Nie zależy mi na Tobie tak jakbyś tego chciała i nigdy nie będzie.
- Justin... co masz myśli ? - cofnęłam się jeszcze bardziej
- To był tylko i wyłącznie zakład - powiedział to tak obojętnie, że łzy, które powstrzymywałam zaczęły spadać po policzku i szyi
- To nie prawda, to Meredith kazała Ci tak powiedzieć ? Wiem, że Ci na mnie zależy -
- Grałem, po prostu zapomnij małą - puścił mi oczko i odszedł.
- Justin! Justin! Proszę, nie odchodź ... - poczułam jak ktoś szarpię mnie za ramię.
Podniosłam się gwałtownie, ciężko dysząc. Starłam pot, który zebrał się na czole i starałam doprowadzić oddech do normalnego tępa. Dalej czułam rękę na moim ramieniu, odwróciłam głowę i zobaczyłam zmartwione oczy Justin'a.
- Co Ty tu robisz ? - przełknęłam ślinę
- Sprawdzam jak się ma moja dziewczyna - delikatnie się uśmiechnął
CZYTASZ
Mam na imię Justin • jb
FanfictionCasidy Johns to zwykła osiemnastoletnia licealistka. Jest bystrą, choć dość nieśmiałą dziewczyna. W szkole ma tylko jedna przyjaciółkę - Terri.Nie lubi wychylać się z nad grupy, woli ulegać i mieć spokój. Co się stanie kiedy jeden chłopak, będ...