Chapter 37

2.2K 53 2
                                    

Nie wiedziałam co mam zrobić. Zostać i poczekać na wyjaśnienia,  które mogą być kłamstwem. Albo wyjść i samo sobie to poukładać. Zanim zdążyłam dobrze pomyśleć chłopak wyszedł z łazienki.  Spojrzał na mnie i natychmiast podszedł
- Skarbie, co się stało ?
- Co to jest ? - pokazałam mu jego telefon, zamknął oczy i wypuścił powietrze
- Wytłumaczę to...
- Co Ty chcesz tłumaczyć ? To wszystko był kłamstwem ? Grałeś to wszystko.... - znowu zaczęłam płakać
- Nie, nie teraz. Może trochę na początku. Ale teraz... ja naprawdę Cię kocham, musisz mi uwierzyć - złapał mnie za głowę, podnoszą ją abym na niego spojrzałam
- Dlaczego to zrobiłeś ? Dlaczego pozwoliłeś żebym coś do Ciebie poczuła? Dlaczego ja ?
- Casidy...
- Nie, otworzyłam moje serce dla Ciebie! Nie otwieram mojego serca dla każdego! Zaufałam Ci! Pokochałam...
- Nie skłamałem mówiąc, że Cię kocham. Chciałem Ci powiedzieć, ale bałem się, że Cię stracę - chciał mnie przytulić, ale w ostatnim momencie sie odsunęłam
- A myślisz, że teraz mnie nie stracisz? Mogłeś mi powiedzieć. - wzięłam kurtkę, którą założyłam i torbę.
- Gdzie idziesz ?
- Wracam do domu, muszę to przemyśleć.
- Odwiozę Cię - wziął kluczyki
- Za dużo już zrobiłeś. Nie pisz i nie dzwoń.  Będę chciał to się odezwę.  - zamknęłam drzwi, szybko zbiegając po schodach. Zadzwoniłam po taksówkę obok parku  niedaleko domu Justin'a.

Położyłam się na łóżku i od razu wyciągnęłam płaczem. Czemu zawsze mi musi coś się przytrafić. Byłam już taka szczęśliwa. A fakt, że gdyby nie ten zakład on nawet by do mnie nie zaglądał.  Jak mogę mu teraz zaufać? Czy w ogóle bym potrafiła ? Ale tak bardzo owinął moje serce, że jego brak powoduje chęć śmierci. Nienawidzę tego uczucia. Kurwa, powinnam teraz się załamać i stracić chęć życia. A tak naprawdę, chcę do niego wrócić i powiedzieć, że mu wybaczam i, że wszystko będzie dobrze.  Czy ja jestem głupia, czy jak...
Od Justin
Dam Ci tyle czasu ile będziesz chciała,nie jestem w stanie żyć ze świadomością, że mnie nienawidzisz. Chcę żebyś wiedziała, że naprawdę  Cię kocham. I nieważne co się stanie zawsze tak będzie. Kocham Cię....
Zmrużyłam oczy, czemu ta wiadomość wydaje mi się taka dziwna ? Mam już chyba jakieś paranoje...
Wytarłam policzki od łez, związałam włosy w koka i poszłam wziąść szybki prysznic.  Założyłam krótkie szorty i przy dużą koszulkę. Dopiero po kilku minutach zdałam sobie sprawę czyj on byłam. Justin'a. Pachniała tak kurewsko nim, że nie jestem wstanie jej zdjąć. Przytuliłam się w poduszkę, czekając na ubłagany sen, który jakoś nie chciał nadejść.
Usłyszałam pukanie, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22.30 .Kto normalny o tej porze przychodzi w gości ? A jeśli to Justin ? Odczekałam chwilę, może sobie pójdzie... Minęło co najmniej 5 minut, a ktoś dalej pukał. Zrezygnowana zaczęłam schodzić na dół. Otwierając drzwi najpierw zobaczyłam desz i wiatr, który zacząć łamać poszczególne gałęzie, potem zobaczyłam błysk światła, a na końcu Katherin. Byłam cała przekroczona, a oczy miała całe przekrwione.  Za nią stał Aron, z głową pochyloną do przodu, ledwo mogłam zobaczyć jego twarz.
- Justin - złapała moją uwagę - On... on
Słyszałam tylko deszcz odbijając się od ich ciał i cichy głos, powtarzający "Justin" "Justin" "Justin". A potem echo    upadającech ciała. Mojego ciała. Skuliłam się przy futrynie drzwi, a szloch sam wyrwał się z mojej piersi....

~~~~~~~
Dzisiaj jakoś mam wene, ja nie wiem co się dzieje 😂😂🙌
Miłego znowu czytania 😀😘
Xx

Mam na imię Justin • jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz