Chapter 25

2.6K 57 2
                                    

Obudziły mnie promienia słońca, co oznaczało, że nie obudził mnie budzik. Spojrzałam na zegarek 7.25. Przetarłam oczy z niedowierzaniem. Zerwałam się z łóżka i szybko założyłam pierwsze lepsze ciuchy. Zbiegłam na dół i na moje nieszczęście zdeżyłam się z Joe. Serio został na noc ?
- Przepraszam, śpieszę się - obeszłam go i otworzyłam drzwi - Tylko się zabezpieczajcie! - Krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Odwróciłam się i stanęłam bez ruchu.
- Justin ?.- szepnęłam
- Tęskniłaś? - był opary o swój samochód i musze przyznać, że wyglądał bardzo pociągająco.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się stęskniłam- puściłam torbę, która upadła na ziemię i wbiegłam w jego objęcia..Znów mogłam poczuć jego zapach. Pocałował mnie. Oddałam pocałunek, pogłębiając go. Objął mnie jeszcze mocniej, zbliżając nasze ciała do siebie. Tam idealnie pasowały.
- Masz tyle miejsc niewycałowanych. Trochę mi zejdzie, żeby to zmienić - uśmiechnął się
- Nie wyjeżdżaj więcej - spojrzałam mu w oczy
- Nigdzie się nie wybieram - wypuścił mnie z obięć, spojrzałam na niego zdziwiona.- Musimy jechać do szkoły, jeżeli nie chcemy się spóźnić
- Ach tak, zapomniałam - pokręciłam głową z niedowierzaniem, przecież tak się spieszyłam.
- Wskakuj- kiwnął na samochód. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce.
- Jak Ci poszło ? - spytałam, kiedy ruszyliśmy do szkoły
- Nudno, ale fajnie. - zaśmiał się - Mogę to polubić. A jak w szkole ?
- Jesteśmy na językach wszystkich- spojrzałam na niego
- Co?- on również na mnie spojrzał
- Każdy o nas gada - wzruszyłam ramionami
- Damy im jeszcze więcej powodów - zaparkował i wyszliśmy.
Złapał mnie na rękę i ramię w ramię podążaliśmy korytarzem. Oczywiście nie zwracałam uwagi na zimne spojrzenia dziewczyn. Tak moje panie Justin Bieber jest zajęty.
- Mam trening - zatrzymał się - Znajdę się po lekcji - pocałował mnie i poszedł na boisko.
Ten to lubi pokazywać uczucia. Zaśmiałam się i poszłam na geografię. Jednak przez cały czas moje myśli krążyły wokół Justin'a. Nawet nie postrzegłam, kiedy zadzwonił dzwonek. Wzięłam torbę i wyszłam. Przy szafka naprzeciwko stał Justin i rozmawiał z Aron'em. Obaj odwrócili się do mnie i w tym samym czasie się uśmiechnęli. Podeszłam do nich i odwzajemniłam uśmiech.
- Jak z Terri ? - zwróciłam się do Aron'a
- Nie rozmawiam z nią, dalej myślę - wzruszył ramionami
- Dasz radę stary - Justin klepnął go po plecach - Będziesz dobrym ojcem - uśmiechnął się
- Justin daj spokój. - spojrzałam na niego wymownie
- No co ? Wspieram go na duchu - znowu się zaśmiał.
Pokręciłam głową - Jesteś nieznośny - potargałam mu włosy .
- O nie, włosy to świętość - przybliżyłam się do niego i mocno pocałowałam. Zaczęliśmy się śmiać, po czym mocno mnie przytulił
- Fajnie widzieć, że jesteście szczęśliwi - powiedział Aron wpatrując się w nas. - Lecę, mam sprawdzian.
- Poznałeś tatę Meredith? - spytałam tak nagle, że sama się zdziwiłam
- Dlaczego pytasz ?
- Spotka się z moją mamą - zacisnęłam usta w cieńką linie
- Jest w porządku, a przede wszystkim wie jaka jest jego córka - złapał moją dłoń i pocałował
- Przecież ja z nią nie wytrzymam- fuknęłam
- Jak coś to możesz się do mnie wprowadzić. Rodzice cię lubią, a Jeremi cały czas się pyta kiedy znowu wpadniesz - uśmiechnął się
- Będę o tym pamięć - zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że znów musimy się rozstać. Dzisiaj jakoś przeżyjemy, mamy cały tydzień wolny. Dobrze, że jakieś dzieciaki zepsuły piec. Muszą robić to częściej. Weszłam do klasy, ale nie było tam pani od matematyki. Tylko pedagog, co oznacza, że będziemy mieli zastępstwo.
- Dzisiaj pogadamy o licealnych ciążach- spojrzałam ukradkiem na Terri, ale ta nie przejęła się tym zbytnio. Wydawała się nieobecna, co oznacza, że coś ja gryzie. Ta ciąża. Będzie potrzebować rozmowy to przyjdzie. Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy. Wydawało mi się, że minęło kilka minut, ale kiedy znów je otworzyłam brakowało kilka sekund do dzwonka. Podniodłam się i równo z dzwonkiem wyszłam z klasy. Usiadłam przy stołach na dworzu i oparłam głowę rękoma.
- Co jest? - usłyszałam głos Justin'a
- Zabierz mnie gdzieś - szepnęłam- Nudzi mi się
Usiadł obok i zaczął mi się przyglądać.
- Może wezmę klucze od taty i pojedziemy w góry na ten tydzień, co ?
- Chciałbyś ? - uśmiechnęłam się
- Jeszcze się pytasz ? Zbieraj się, spakuj się i wyjedziemy jeszcze dzisiaj. - wstał i podał mi dłoń. Bez namysłu ją złapałam i poszliśmy do samochodu.
- Przyjadę za godzinę - powiedział; kiedy staną przed moim domem. Pokiwałam głową.
Od razu weszłam do domu i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam walizkę i brałam najpotrzebniejsze rzeczy.
- Nie powinnaś być w szkole ? - usłyszałam głos mamy
- Nie powinnaś pukać?
- Dlaczego jesteś taka odpryskliwa?
- Jestem taka sama jak Ty, wiec nie do mnie pretensje.
Włożyłam kosmetyczkę i dwie pary butów na zmianę.
- Gdzie się pakujesz? - spytała patrząc znad mojego ramienia
- Jadę z Justin'em w góry - powiedziałam zamykając walizkę
- Dobrze wiedzieć - mruknęła
- O co Ci chodzi ? - odwróciłam się do niej - Tak masz gdzieś co robię, a teraz nagle jesteś taka ciekawa ?
- Jesteś moją córką
- Jak dobrze pójdzie to nie jedyną- uśmiechnęłam się słodko.
Wzięłam przygotowane ciuchy i weszłam do łazienki. Przebrałam się w nie i związałam włosy w kucyk i wyszłam. Wzięłam torbę i zniosłam ją na dół. Sprawdziłam czy mam portfel i usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Justin'a.
- Gotowa ?
- Oczywiście - wzięłam torbę, ale została mi zabrana. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową z rezygnacją. Włożył ją do bagażnika i usiedliśmy w samochodzie. Teraz zaczyna się nasza przygoda, która będzie niezapomniana. Tam otworzymy kolejny rozdział.

~~~~~~~~~~~~
Nie wyrabiam już, przez te szkołę niedługo nie będę mieć życia. Jedyny plus jest w tym, że mam kilka rozdziałów napisanych do przodu :)
Więc, miłego czytania :*

Mam na imię Justin • jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz