Chapter 40

2.3K 52 2
                                    

Nie wiem ile minęło, ale myślałam, że wieczność. Lekarz opuścił pomieszczenie, od razu do niego podbiegłam.
- Co z nim? - głos mi drżał
- Przywróciliśmy akcje serce, ale nie wiemy na jak długo. Musi się obudzić, żeby się polepszyło, jednak on sam musi to zdobić - wytarł pot z czoła
To są jakieś brednie, jak sam może się ocknąć skoro jest dopiero co musieli ratować mu życie...
-  Mogłabyś przywieźć mi jedną rzecz z domu ? - zwróciłam się do mamy - Na moim biurku leży kopert ze zdjęciami
Pokiwała głową i odwróciła się tyłem. Za każdym razem kiedy mam do niego wejść, czuję jak moje serce zwalnia rytm. Jeżeli będę wchodzić wjazd kilka razy, przysięgam, że się zatrzyma. Leżał tam samo jak ostatnio, jedynie głowę miał przechyloną w stronę drzwi.
- Hej skarbie-  powiedziałam podchodząc do okna i rozsuwając zasłony - Muszę Cię sprowadzić z powrotem, a do tego potrzebne mi światło. Poczujesz się jak w domu - zaczęłam do niego mówić i chodź wiem, że nie słyszy czuję jakby wszystko było po staremu, że on po prostu śpi, ale zaraz się obudzi i będzie się śmiał, że mówię do siebie.
- Każdy pyta się Aron'a jak się czujesz, wiesz ? Martwią się. Nawet Chris chciał Cię odwiedzić, ale wtedy się podałeś. Nie możesz tego znowu robić. Mój chłopak nie poddaje się bez walki. - wlałam wodę do dzbanki, gdzie kwiaty powoli usychały.
-  I teraz też się nie poddasz. Chcę spędzić z Tobą całe życie, a bez Ciebie nie mam życia. - uchyliłam okno, w tym samym czasie przyszła moja mama, która przyniosła zdjęcia. Dała mi je i podeszła do chłopaka głaskając do po policzku
- Będę na zewnątrz, jego rodzice wrócili od lekarza. Przyda im się wsparcie - powiedziała i wyszła.
Usiadłam na krzesełku i wyjęłam fotografie, od razu się uśmiechnęłam wspominając wszystkie te chwile.
- Pierwszy wypad nad jezioro, nawet nie wiedziałam, że Terri je robi. Wyszedłeś tu tak uroczo  - (zdjęcie 2, znajdują się na dole) uśmiechnęłam się delikatnie. - A tu jak wróciłeś z Twojego dnia próbnego w firmie, nigdy tak za nikim nie tęskniłam (1)a tu Cię doprowadziła, nawet nie wiem skąd je mam (10). Albo  wizyta u Twojej babci, nigdy bym nie powiedziała, że potrafi obsłużyć aparat, a tu proszę. (3) Nasza pierwsza impreza, nie sądziłam, że może skończyć się dobrze. Już tam zaczęłam uświadamiać sobie moje uczucia do Ciebie (11)  Chciałabym jeszcze raz pojechać z Tobą na wycieczkę, zawsze dzieje się coś ciekawego (15, 12, 9) Albo znowu może zepsuć mi się samochód, oddałabym wszystko, żeby zobaczyć Cię niczym bohatera (7).  Albo pierwszy mecz jaki z Tobą zagrałam, byłeś taki dumny z wygranej (4) - wytarłam łzy, które zaczęły spływać po moim policzku, nawet nie wiedziałam, że mamy tyle wspomnieć - Pierwsze spotkanie z Twoimi rodzicami nawet nie wiesz jaka byłam zestresowana (13) a potem zabrałeś mnie na spacer i Boże byłeś tak cholernie pociągający. Tak samo jako kapitan łodzi, ale musisz się tego poduczyć - zaś miałam się - Dalej nie wiem jak można zepsuć nawigację w łodzi ( 6, 16) Zawsze lubiłeś mnie wkurzać, ale robienie wtedy zdjęć to zły pomysł, chodź naprawę jest piękne (5) Chcę mieć więcej zdjęć, takich zwykłych jak te - pokazałam mu 14, nawet jeśli tego nie zobaczy - Ale wiesz czego chcę, móc się z Tobą kłócić, ponieważ zawsze się pięknie godzimy.  Proszę Ci Justin - (8) dokładnie przejrzałam się temu zdjęcie.
- Możemy zacząć teraz - cichy, ochrypnięty głos, tak bardzo znajomy. Spojrzałam się na Justin'a, który patrzył się na mnie tymi dużymi brązowymi oczami.
- Justin!- pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję, w ostatnim  momencie się opanowałam i delikatnie się wtuliłam. - Kocham Cię - pocałowałam go, po czym zaczęłam się w niego wpatrywać
- Ja Ciebie też - powiedział słabym głosem
- Nie rób mi tego więcej
- Masz moje słowo - pogłaskał mnie po głowie
- A jak się czujesz, może pójdę po lekarza ? - podniosłam się
- W porządku, boli mnie klata piersiowa, ale pewnie to tymczasowe. I nie, nie idź. Od razu zabiorą mnie na badania i tyle po mnie - uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego
- Przepraszam, Casidy. Nie chciałem... - przerwałam mu wiedząc, co ma na myśli
- Wybaczyłam Ci, okej? Pod warunkiem, że już nigdy mnie nie zostawisz
- Jasne - złapał moja dłoń i ją ścisnął - A tak po za tym, też chcę spędzić z Tobą resztę życia - spojrzałam na niego zaskoczona, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć do sali wszedł lekarz a za nim rodzice chłopaka.
Teraz wszystko wróci do poprzedniego stanu... no może z jednym wyjątkiem. Nie mam zamiaru odstępować go na krok...

~~~~~~~
Przedstawiam Wam nowy rozdział i z niecierpliwością czekam na wasze komentarze.
Miłego czytania 😘
Xx

Miłego czytania 😘Xx

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mam na imię Justin • jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz