Chapter 4

4.4K 108 21
                                    

Obudził mnie dzwonek, ale to nie było najgorsze. Rose tak się kręciła, że boli mnie cały kręgosłup. Obiecuje, że następny razem "niechcący" zwale ją z łóżka. Wstałem ubierając się, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Rose już dawno wstała i kręciła się po pokój. Nie chciała jeść śniadania wiec od razu pojechaliśmy do szkoły. Przy wejściu czekał na nas Rayan. Dziewczyna złączyła nasze dłonie, lekko się przytulając.
- Upojna noc ? - zaczął od razu
- Może najpierw byś się przywitał? - zaśmiałem się. Rayan pokiwał głową, chciałem się odwrócić, ale Rose pocałowała mnie. Zanim się obejrzałem zobaczyłem Casidy mijającą nas i wchodzącą do szkoły. Odezwałem się od Rose i chciałem iść za Cas. Ale moje obecna dziewczyna mnie zatrzymała.
- Gdzie idziesz ? - zapytała
- Musze coś załatwić - powiedziałem wyrywając się
- Powiedziałeś, że z nią skończyłeś - obudziła się
- Nie idę do niej - mruknął odchodząc
Casidy
Jak ja jestem głupia. Przecież to było pewna, że chciał się po prostu za bawić. Czy jestem zawiedziona ? Oczywiście, ale bardziej wściekła. Ominął mnie. Było dupkiem, za nim zaczęło mi na nim zależeć. W głębi duszy wiedziałam, że może mnie zranić, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli. I kolejny razy przekonałam siebie,że nie warto się angażować. Skończyłam.
Podeszłam do szafki rzucając plecak. Kiedy chciałam odejść zostałam z powrotem przyciągnięcie do szafki. Spojrzałam się na tą osobę i zobaczyłam Justina.
- Co chcesz ? - spytałam oschło
- To co widziałaś- zaczął, ale nie dałam mu skończyć
- To nic, nie musisz się tłumaczyć. Na prawdę - powiedziałam, patrząc się na podłogę
- Mówiłem prawdę wczoraj, że chce spróbować. Nie chciałem mówić - znowu mu przerwałam
- Wiec Ty ....
- Tak, okłamałem Cię, ale to nic nie zmienia
- Zmienia wszystko, Justina. - w końcu odważyłam się na niego spojrzeć
- Daj to wyjaśnić
- Nie musisz się trudzić. Stwierdziłeś, że nie muszę tego wiedzieć. I masz rację, nic nas nie łączy - powiedziałam starając się nie pokazać jak mnie to boli.
Justin chciał coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy piskliwy głos Rose.
- Kochanie chodź, czekają na nas - jego wzrok powędrował w moja stronę. Chciał złapać mnie za rękę, ale w ostatniej chwili ja cofnęłam.
- Powinieneś iść - odwróciła się od niego, kierując się do klasy.
- Nie chce, żeby to tak się skończyło! - krzyknął
- Nic się nawet nie zaczęło! - powstrzymałam łzy spływające mi do oczy i w ostatniej chwili weszłam do łazienki.
Spojrzałam na swoje odbicie, oczy mam czerwone, policzki mokre od łez. I ogólnie wyglądałam nie za ciekawie, i tak też się czułam. Szybko wybrałam łzy kiedy drzwi od łazienki otworzyły się. Zaczęłam poprawiać makijaż.
- Casidy? Wszystko w porządku - spytała Lily, która weszła do toalety
- Co? Tak, nie czuje się dzisiaj najlepiej.
- Zaprowadzić Ci do pielęgniarki?
-Nie trzeba zaraz przejdzie - wymieniłam ją, miałam zamiar ale dziewczyna mnie powstrzymała.
- Nie chce, żebym myślała, ale to co wydarzyło się na korytarzu to...- przerwała, - Justin on jej nie kocha, a nie chce jej zostawić bo boi się, że może coś zrobić. Ciebie naprawdę polubił, nie każdy mu ponownie cierpieć - powiedziała, podchodząc do mnie. Łapiąc kontakt wzrokowy.
- Znowu ? Przecież, ja nic wcześniej ...- nie wiedziała o co jej chodzi.
- To nie było związane z Tobą
- To jest jego spraw, nie mieszaj mnie - powiedziałam i wyszłam.

Mam wszystkiego dość, zawsze coś się zepsuje. Targały mną wszystkie uczucia. Zaczynając od Wyrzutów sumienia. Poczucie winy.Rozczarowanie.Smutek.Ból.Przygnębienie. Kończąc na tęsknocie.Jak mogłam zaczynać tęsknić za kimś kogo znam kilka dni? Z kim całowałam się kilkanaście razy. Przy kim moje serce biło szybciej, a mózg przestałam działać ? Czy jest możliwe, że mogłam się zakochać ? Usiadła w ławce, chowając głowę w kaptur bluzy.

-Wasza lista jest już gotowa, sekretarka wywiesiła ją na hol, jeżeli chcecie możecie iść ją zobaczyć - powiedział nauczyciel. Leniwi wstałam kierując do tablicy ogłoszeń. Zdążył już się zebrać tłum, więc stanęłam zboku czekając aż się przerzedzi. Po kilku minutach nie było nikogo, podeszłam szukając swojego nazwiska. Proszę, dajcie mi kogoś normalnego.

Mam na imię Justin • jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz