Chapter 33

2.6K 58 0
                                    

"Oddaje swoje serce w Twoje ręce. Tu jest moja dusza do przechowania. Wpuściłem Cię do środka ze wszystkim z czym mogłem "

Ze wszystkich sił starałam się nie uśmiechać, ale w końcu nie wytrzymałam i zaraz uśmiechnęłam się pokazując dołeczki w policzkach.
- Odpowiedz mi! Chcę znać szczegóły! - pisnęła.
- Nie będę Ci tego opisywać, to prywatne - coraz bardziej szczypały mnie policzki
- Przestań jesteśmy przyjaciółkami - przybliżyła się do mnie - Dobry jest ? - szepnęła
- Terri! - krzyknęłam - To mój chłopak, nie powiem Ci jaki jest w łóżku - zaśmiałam się
- Ja ci powiedziałam - udała obrażoną
- Właśnie, że nie. Nawet nie powiedziałaś, że coś robiliście. A skądś wzięło się to dziecko - zmrużyłam oczy
- No dobra, ale obiec....- spojrzała się zza moje plecy i nagle zbladła. Powoli się odwróciłam i stanęłam twarzą w twarz z Kimberly French - mamą Terri
- Dzień Dobry - powiedziałam cicho
- Dzień Dobry kochanie, mogłabyś zostawić nas samych? Musze z nią pogadać - pokiwałam głową
- Zajrzę później - uśmiechnęłam się i wysłałam przyjaciółkę współczujące spojrzenie
Justin i Aron siedzieli koło sali, wiec nie musiałam ich szukać. Usiadłam koło Bieber'a i położyłam mu rękę na nodze, delikatnie ściskając. Złapał ją i pocałował po czym przytuli mnie do swojego torsu.
- Przyjedziemy wieczorem, droga dała nam w kość - powiedział Justin - Jedziesz z nami ?
- Nie, zostanę z nią jeszcze - Aron wstał i podszedł do drzwi od sali Terri, uśmiechnął się do nas i wszedł do środka.
- Jedziemy do mnie - wstał i podał mi dłoń, która od razu złapałam
- Czemu ? - spojrzałam na niego, na jego usta wkradł się łobuzerski uśmiech. Czy ten człowiek myśli tylko o jednym ?
- Mam wolny dom, będziemy mogli się wyspać.
- Jasne - mruknęłam pod nosem
- Jakieś wątpliwości ? - zatrzymał się przy samochodzie.
- Gdzież bym śmiała - uśmiechnęłam się słodki. Pochylił się składając na moich ustach krótki pocałunek.
- Kocham Cię - szepnął, cmoknął mnie w czoła i otworzył drzwi samochodu
- A ja ciebie - usiadłam i zapięłam się pasami
- Myślisz, że Twojej mamie już przeszło ? - spytał, kiedy wjechaliśmy na drogę
- Nie mam pojęcia, pewnie jest zajęta swoim chłopakiem - fuknęłam
- Czemu jesteś na nią taka cięta? - spojrzał na mnie
- To ona sama zaczęła - podniosłam ręce w geście obronny - Poza tym nie dzwoni, co oznacza, że nie nam nie przerwie
Justin wypuścił głośno powietrze, na co zaczęłam się głośno śmiać.
- Chyba wolałem, kiedy byłaś tą nieśmiałą
- Naprawdę ? Odnoszę inne wrażenie - położyłam mu rękę na ramieniu zjeżdżając w dół, łącząc nasze dłonie.
Zatrzymał gwałtownie samochód, wysiadł i z hukiem zamkną drzwi. Znowu zaczęłam się śmiać, wpatrując się w chłopaka, który jest na skraju wytrzymałości. Wpuścił mnie pierwszą, stanęłam w korytarzy wpatrując się w niego
- Mam coś na twarzy ? - podniósł brew
- Lubie Cię denerwować
Podszedł bliżej, szczelnie obejmując mnie w talii. Przybliżyłam twarz z zamiarem gorącego pocałunku, ale przerwał nam ciche kaszlnięcie. Odwróciliśmy się w tym samym czasie i zobaczyliśmy Katherine wpatrującą się w nas.
- Dom wolny, co ? - szepnęłam, wchodząc do pomieszczenia, następnie siadając naprzeciwko niej
- Nie miałaś być u rodziców ? - spytał zajmując miejsce koło nas
- Musiałam wrócić - upiła łyk kawy - Wiesz Terri i szpital
Przez to wszystko nawet nie przeszło mi przez myśl, jak ona się z tym czuje. Przecież to jej syn, który z Pewnością nie będzie miał takiej przyszłości na jaką liczyły.
- Jak się czujesz ? - spytałam łapiąc ją za rękę
- Nie mogę uwierzyć, że mój mały synek będzie miał dziecko. Sam jeszcze niedawno nie umiał zrobić kawy. - Justin cicho się zaśmiał , na co obie spojrzałyśmy na niego wymownie
- Jestem pewna, że Casidy chętnie usłyszy jak niedawno uczyłam Cię jak się obsługuje..... - nie dał jej skończyć szybko wstał i podszedł do mnie zakrywając uszy
- Nie musi tego wiedzieć - spiorunował ją wzrokiem, ale zaraz zacząć śmiać
- Ej może jednak bym chciała - zabrałam jego ręce
- Nie będę go złościć - wstała i odstawiła kubek do zlewu - Pojadę na chwile do dzieciaków, jeśli jesteście głodni obiad jest w lodówce - uśmiechnęła się i wyszła z kuchni
Razem z Justin'em spojrzeliśmy się na siebie, dając znak, że nie skorzystamy z posiłku. Weszliśmy na schody, czekają aż Katherine wyjdzie. Otworzyła drzwi i odmówiła się
- Tyko proszę, przynajmniej wy się zabezpieczajcie - uśmiechnęła się i wyszła
- Taa, nie musi się martwić - wystawiłam mu język i wbiegłam do jego pokoju. Zdjęłam buty i wyłożyłam się na jego łóżku.
- Wiesz, Twoje łóżko jest najlepsze na świecie - przesunęłam się kawałek - Ale braku mi jednego, wrednego chłopaka - wystawiłam do niego ręce tak jakbym była małym dzieckiem
- Wrednego ? - nachylił się nade mną - Ja dopiero teraz mogę być wredny
Położył się na mnie, przygniatając całym swoim ciałem. Zaczęłam oglądać go pięściami, oczywiście robiłam to delikatnie nie chcąc jakkolwiek go "zranić". Powoli zaczął ze mnie schodzić, położył się obok. Podniósł jedną rękę i przesunęłam się do niego, przytulając się w jego tors.
- Nie mieliśmy czasem iść spać ? - podniosłam głowę, wpatrując się w jego twarz. To jest jedyny widok, który nigdy mi się nie znudzi. Cały czas odnajduje nowe aspekty, której coraz bardziej mnie zaciekawiają. Każda blizna, pieprzyk czy delikatne, ledwo widoczne zmarszczki przy jego ustach. Podniosłam dłoń i lekko przejechałam palcem w kąciku jego ust, co wywołało u niego uśmiech.
- Wole poznawać Twoje ciało - poruszył brwiami
- Chyba śnisz - odetchnęłam jego twarz
- Czy Ty tylko myślisz o jednym, Casidy? Bardzo mnie rozczarowałaś -pokręcił głową
- Ooo nie, nie zgodzisz tego na mnie. To Ty mówisz z podtekstami
- Słyszysz to co chcesz - złożył pocałunek na moje szyi i zostawił po nim mokry ślad. Z moich ust wydostał się cichy jęk, który spowodował chęć brnąc w to dalej, głębiej, namiętnie. Złapałam go na szyję, przyciągając bliżej swojej twarzy. Bez zastanowienia
wbiłam się w jego usta, na co cicho się zaśmiał. Zaczęłam nabierać na jego tors, co spowodowało, że z powrotem położył się na plecach, a ja usiadłam na niego okrakiem. Jedną ręką zaczęłam jeździć po jego mięśniach. Czy ja wspomniałam, że może się od nich uzależnić ? Bo mogę stwierdzić, że już to zrobiłam. Z zamkniętymi oczami, tylko przez dotyk mogłabym powiedzieć, które są jego. Podczas gdy inni mają je ledwo widoczne, Justin za je idealnie zarysowane i twarde, jak niejeden kamień. Czemu on po prostu nie może chodzić bez koszulki ?? A nie, przepraszam, ten widok jest zarejestrowany tylko dla mnie. I jestem z tego cholernie dumna.
Justin zacisnął moje pośladki i wykorzystując moment mojej nieuwagi wpił się w moje usta, penetrując wnętrze swoim językiem. Pociągnęłam go za włosy, tym sposobem obciągając go ode mnie. Zdarzył jednak ugryźć mnie w wargę.
- Justin! - pisnęłam, chwytając się za usta .
Spojrzał na mnie i nie raczył odpowiedzieć. Uśmiechnął się łobuzersko i wstał z łóżka.
- Idę wziąć kąpiel - powiedział wyciągając świeże ciuchy z szafy.
- Nie możesz ze mną poleżeć? - zrobiłam minę zabitego psa
- Będziesz chciała pojechać to Terri i pewnie trochę tam po siedzimy co wiąże się z faktem, że późno wrócimy - skończył swoją przemowę
- W sumie masz rację - szepnęłam
- Wiem - puścił do mnie oczko - Nie zajmie mi to długo
Zamknął drzwi, ale nie przekręcił zamka. Pewnie myśli, że zrobię mu niespodziankę i wejdę. Ale nie kochany, nie jestem Tobą, jeszcze.
Znalazłam pilot i włączyłam telewizor, gdzie oczywiście leciał mecz. Wypuściłam powietrze, ale ostatecznie i tak zostałam na tym.
Czekam, aż Justin wyjdzie, ale chyba się mu nie spieszy. Chciałam się odwrócić, ale w tym samym czasie poczułam mokry ręcznik na głowie. Aż byłam się na niego spojrzeć, mogę być pewna, że stoi tam nago.
- Odwróć się, jestem ubrany- szepnął, przełknęłam ślinę
O dziwo stał ubrany w spodnie, dumnie eksponując swoje mięśnie. Jeszcze można było zobaczyć kilka kropel wody....

Mam na imię Justin • jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz