Part 8

2.5K 193 40
                                    

Luke

Siedzieliśmy już w domu, ale od jakiegoś czasu nieustannie próbuję uspokoić, płaczącą Sarę, a wszystko na marne. Sam zacząłem się martwić o jej ojca, choć jego wybryki na początku wydały mi się nieszkodliwe, ale teraz to zaczyna wymykać się spod kontroli.

-Nie płacz.- mówiłem, całując jej skroń.- Zobaczysz, że wszystko się ułoży.- pocierałem jej plecy, by się uspokoiła, lecz ona nadal drżała niespokojnie, łkając.

-On chce się z nią rozstać.- wtuliła się we mnie mocniej. - I to przez jakiś pieprzony kryzys!- kolejne łzy spływały po jej policzkach.

Przymknąłem zestresowany oczy, kołysząc nami lekko na boki. Dziwiłem się, że dzieci jeszcze nie zauważyły stanu swojej mamy i właśnie dlatego byłem zaniepokojony tą podejrzaną jak na nich ciszą. Zawsze przyłazili w nieodpowiednich momentach, a ten jest wręcz idealny, więc ja się pytam gdzie ich wywiało?

-Gdzie Alex?- spytałem nagle. - I Julia?- rozglądałem się na boki, a Sara jedynie wzruszyła ramionami.

-Pewnie się bawią.- stwierdziła cicho na co przytaknąłem.

Oparłem brodę o czubek jej głowy i słuchałem jej coraz równiejszego oddechu dopóki nie przerwał nam dźwięk telefonu. Wywróciłem rozdrażniony oczami, po czym złapałem z komórkę i odebrałem połączenie od Calum'a.

-Czego chcesz?- spytałem pierwszy.

-Take Luke też się cieszę, że cię słyszę.- mruknął sarkastycznie.

-Błagam cię nie zaczynaj tych swoich durnych wywodów i mów szybko o co chodzi.- jęknąłem rozdrażniony.

-Mogę u was zostawić Cami u was na noc?- spytał z nadzieją w głosie.

-A stało się coś?- zapytałem, powodując tym większe zainteresowanie Sary.

-Muszę jechać z Oliwką do szpitala i nie chcę jej ze sobą zabierać...- zrobiło mi się nagle nieprzyjemnie gorąco.

-Przywieź ją.- zgodziłem się, choć zdawałem sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie Camille i Alex pozabijają się do rana.

-Dzięki.- westchnął spokojniejszy i rozłączył się.

Odrzuciłem telefon na bok, na kanapę, a brunetka na moich kolanach skanowała uważnie moją twarz ze zmarszczonymi brwiami.

-Co się stało?- przechyliła głowę w bok.

Objąłem ją mocniej ze słabym uśmiechem, zastanawiając się jak mam jej wyjaśnić, że jej przyjaciółka musi jechać do szpitala.

-Calum przywozi nam Camille na noc.- splotłem nasze palce razem.

-Mówił dlaczego?- oparła głowę o moje ramię.

No i teraz ten trudniejszy moment...

-Mówił, że musi zawieść Oliwkę do szpitala...- powiedziałem przyciszonym głosem.

Brunetka gwałtownie podniosła się z miejsca, otwierając szerzej oczy ze zdziwienia.

-Co?!- pisnęła. - Co jej się stało?!- zaczęła ciężej oddychać.

Wzruszyłem ramionami w geście niewiedzy co ja tylko bardziej zdenerwowało.

-Kiedy przywiozą Cami?- zatrzymała się nagle w jednym miejscu.

-Pewnie zaraz.- odparłem.

Dziewczyna pobiegła na górę, a ja byłem tuż za nią. Pierwsze co zrobiła to poszła do Alex'a by mu powiedzieć o przyjeździe brunetki co skomentował bardzo głośnym jękiem niezadowolenia, który nie mógł równać się z tym co zaczął robić gdy Sara powiedział mu, że Camille będzie spać w jego pokoju, a on dziś przeniesie się do nas.

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz