Part 17

1.8K 180 82
                                    

Sara

Szpital zawsze kojarzył mi się z czymś złym, ze złą nowiną, smutkiem lub innym niekoniecznie dobrym odczuciem. Możliwe, że nie powinny mi się tak kojarzyć bo w końcu jest tu ratowanie ludzkie życie, ale jednak wewnętrznie czuje niechęć do tego miejsca choćby z powodu przeważnie złych nowin, które w moim przypadku przeważają w szpitalach.

Między innymi dlatego tak bardzo nienawidzę miejsca, do którego obecnie jedziemy, bo to raczej logiczne, że potwornie się boje tego co mogło stać się z moim ojcem. Mógł mieć wypadek na motorze lub sam sobie zrobić krzywdę w inny dziwny sposób, a pomimo wszystko wiem, że mama nie pozbierałaby się gdyby stało mu się coś poważnego.

Ja sama nawet po wszystkich przykrych rzeczach jakie wyrządził mamie i po akcji ze szczurem dobrze wiem, że tata mnie kocha, a ja kocham jego, więc ta jazda samochodem w zupełniej niewiedzy co do jego stanu zdrowia nie działa na mnie dobrze.

Na szczęście obok był Luke, a na tylnych siedzeniach siedziała babcia, zaraz obok niej Calum i Oliwka, która z kolei w tym momencie dosłownie kipiała ze złości, ponieważ Calum stwierdził, że skoro jadą do szpitala to od razu sprawdzą co z ciążą... znowu.

Zapewne sama zaczęłabym się już denerwować, ale obecnie bardziej zainteresowana byłam tym co zastanę za ścianami tego szarego budynku, na którego parking właśnie wjeżdżaliśmy.

Zagryzłam mocno wargę ze stresu, wychodząc z pojazdu praktycznie w tym samym czasie co Luke. Babcia wysiadła zaraz po nas, a Calum jeszcze coś mówił Oliwce o tym by uważała na korytarzach szpitala na swój brzuch za co wściekła brunetka pomogła mu wysiąść dość solidnym kopniakiem, przez co Calum wypadł na betonowy parking.

Wywróciłam oczami, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej, próbując powstrzymać płacz oraz niekontrolowane drganie wargi, które chciałam ukryć, zagryzając ją zębami, ale mimo wszystko było to widoczne.

-Spokojnie.- Luke pojawił się obok mnie i objął mnie ramieniem. - Już tam idziemy i wszystkiego się dowiemy, na pewno nic poważnego się nie dzieje.- pocieszał mnie.

-Coś poważnego to się zaraz wydarzy jak tam wejdę i się dowiem co ten zjeb zrobił.-mruknęła rozdrażniona babcia, wyprzedzając nas w przejściu.

Spojrzałam porozumiewawczo w stronę Oliwii i ruszyłam za babcią, trzymając się blisko boku Luke'a, ponieważ czuję, że jego obecność obok będzie dużym wsparciem, dlatego idę bardzo blisko niemal, stykając się z nim ramieniem. Calum obejmował swoją żonę ramieniem aby pilnować tego by nikt chociaż przypadkowo nie uderzył jej w brzuch co z jednej strony było słodkie jednak brunetka raczej nie podzielała mojego zdania co stwierdzam po jej wyrazie twarzy, a głośne westchnienie rezygnacji wydobyte z jej ust rozniosło się echem po korytarzu pomalowanym na coś w stylu zgniłej, limonkowej zieleni, która w pewien sposób komponowała się z charakterystycznym zapachem.

- I co teraz?- zapytał Luke, nie wiedząc zbytnio dokąd iść, ale babcia, która była na tyle bardzo zdenerwowana by nas wszystkich zignorować, przeszła przez cały korytarz w kierunku innego oddziału, który w przeciwieństwie do tego poprzedniego miał o wiele więcej rzędów krzeseł i inny kolor ścian, czyli pomarańczowy.

Światło z okien oświetlało pusty korytarz, na którym poza nami poza nami była jeszcze kobieta schylona ku przodowi, przez co jej włosy zakrywały twarz dlatego dopiero po podejściu bliżej niej zorientowałam się, że to mama.

-Mamo?- szepnęłam bliska płaczu, siadając obok. - Co się dzieje?- dotknęłam jej drżącej dłoni, zwracając na siebie jej uwagę.

Teraz gdy na mnie patrzyła mogłam zobaczyć, przekrwione powieki i czerwoną od płaczu twarz, po której kolejno spływały następne łzy.

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz