Part 24

1.7K 155 46
                                    

Harry

-Gdzie ona do cholery jasnej jest?!- krzyczałem po raz kolejny, kiedy ten przygłup, będący komendantem prowadził mnie przez główne wejście komisariatu razem z dwoma innymi policjantami.

-W tej chwili jest to nieistotne.- odparł ze spokojem, a ja miałem ogromną ochotę wyrwać się z kajdanek i przyjebać mu w mordę.

-Jak to nieistotne?! Człowieku ja się ciebie pytam gdzie jest moja bratanica?!- poruszyłem się niespokojnie, patrząc na tego idiotę z obrzydzeniem.

-Jesteś jej prawnym opiekunem?- zatrzymał się nagle na środku korytarza, przez co ja również musiałem się zatrzymać.

Zacisnąłem mocno wargi, uciekając wzrokiem na bok.

-Nie...- mruknąłem pod nosem.

Na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, który powoli zaczął mnie doprowadzać do szał.

-A jej rodzice wiedzą o tym, że ją zabrałeś i to nie swoim samochodem?- kontynuował, wiedząc doskonale, że jestem na przegranej pozycji.

Nic mu na to nie odpowiedziałem, a jedynie odwróciłem wzrok w przeciwną stronę.

-Tak myślałem.- prychnął, ruszając z miejsca.

Wyprzedził mnie i pozostałą dwójkę policjantów w wyniku czego musiałem patrzeć na jego plecy.

-I jeszcze na dodatek nie zadbałeś o bezpieczeństwo tej dziewczynki.- mówił dalej z wyraźną pogardą, a mnie teraz poniosło.

Mógł sobie mówić co chciał, ale nie pozwolę wmawiać komukolwiek, że świadomie naraziłem na coś Majkę.

Szarpnąłem się na tyle mocno, że jeden z tych bezmózgów w mundurze został popchnięty na ścianę, a drugi ledwo co mnie utrzymał i powstrzymał przed uderzeniem tego lalusia przed nami.

Wysoki brunet był wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem, lecz jego wyraz twarzy momentalnie zmienił się w zwykłe zirytowanie. Facet mocno szarpnął moje ramię, więc niestety musiałem na niego spojrzeć.

-Czy ty naprawdę nie możesz dojść do sali przesłuchań w spokoju?-uniósł brew.

-Nigdy nie zrobiłbym jej krzywdy!- zignorowałem jego pytanie, unosząc zakute w kajdanki nadgarstki w górę aby szturchnąć go w jego klatkę piersiową wskazującym palcem jednej z dłoni.

Brunet popatrzył swoimi ciemnymi i rozbawionymi tęczówkami na policjantów po moich dwóch stronach, po czym zaśmiał się krótko.

-Doprawdy? Nie? Ale jednak zabrałeś ją bez zgody jej rodziców, a w wydychanym przez ciebie powietrzu alkometr wykrył alkohol.- mówił zwycięskim tonem głosu.

-Nie.- pokręciłem szybko głową. - Była zapięta, siedziała w foteliku, a ja jechałem może ze dwadzieścia pięć kilometrów na godzinę, zdawałem sobie sprawę, że jest ze mną i naprawdę nie wypiłem dużo. Czy ja ci w ogóle wyglądam na kogoś pijanego?- mówiłem wręcz panicznie.

Mogłem ponieść każdą porażkę, ale nie zamierzałem zawieść Mai. Była chyba jedyną osobą, którą nie patrzyła na mnie jak na jakiegoś degenerata, po prostu mnie lubiła i nie patrzyła na moje błędy. Poza tym, trudno by było jej wytykać jakiekolwiek wady bo przecież była jeszcze dzieckiem, które nie do końca rozumiało to co się działo.

-Poza tym uderzyłeś policjanta z drogówki podczas zatrzymania.- zdawał się w ogóle nie słuchać tego co przed chwilą powiedziałem.

Zrezygnowany pokręciłem głową, zapierając się nogami przy samym końcu korytarza, przez co dość gruby policjant po mojej lewej stronie wydał z siebie głośne westchnienie irytacji.

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz