Part 28

2.4K 149 60
                                    

Harry

Siedziałem na niewielkim łóżku z plecami opartymi o ścianę w pomieszczeniu, w którym jedynym źródłem światła był mój telefon. 

Przeglądałem te same strony, co Ania i miałem przy tym bardzo mieszane uczucia. Niby było to rozwiązanie naszych problemów, ale i tak przeglądanie tych wszystkich stron przyprawiało mnie o dreszcze. 

Nikt jak na razie nie mógł się dowiedzieć o tym co wymyśliliśmy, to zdecydowanie utrudniłoby całą sytuację, która i tak jest już jak dla nas zbyt trudna.

-Harry.- drzwi gwałtownie się otworzyły, a światło zostało zapalone przez babcię. 

Automatycznie zablokowałem telefon, ale przez zdenerwowanie przed tym, że mogłaby zobaczyć te wszystkie artykuły, upuściłem go na podłogę.

-Cholera.- mruknąłem pod nosem.

Babcia weszła w głąb pokoju, po czym uderzyła mnie z otwartej dłoni w tył głowy.

-Nie bluźnij idioto i zbieraj się.- powiedziała, poprawiając mi kaptur bluzy.

Zabrałem telefon z podłogi, oglądając go dokładnie aby upewnić się czy nic się z nim nie stało.

-Myślałem, że dzisiaj sobie odpuścimy wizytę na komisariacie.- popatrzyłem na nią zdziwiony, kiedy zaczęła powoli odchodzić do drzwi.

-Bo odpuścimy, ale to nie wyklucza faktu, że możesz mnie odprowadzić.

Sara 

Kolejny głośny dźwięk plasknięcia rozległ się z tyłu na tylnych siedzeniach, a zaraz po tym krótkie syknięcie z bólu i dziecięcy chichot.

Gwałtownie obróciłam głowę w bok, ale na tyle mocno by zobaczyć co było powodem tych dźwięków.

-Julia.- powiedziałam ostrzegawczym tonem głosu do wyraźnie zadowolonej dziewczynki, która z szerokim uśmiechem patrzyła na swojego brata, rozmasowującego bolące ramię.- Słoneczko nie bij brata.- dodałam, a ona w odpowiedzi ochoczo skinęła głową.

Powoli ponownie usiadłam prosto, wbijając wzrok w drogę przed nami. Byłam pewna, że reszta drogi minie trochę spokojniej, lecz teraz była jedna z tych chwil, kiedy jedno z moich dzieci niespodziewanie dostawało dziwnej głupawki, która zazwyczaj ukazywała się właśnie w takie sposób jak teraz.

Przejechaliśmy około pięć minut dopóki znów nie usłyszałam kolejnego i to znacznie głośniejszego odgłosu uderzenia.

-Jula!- krzyknęłam zdenerwowana.

Dziewczynka tym razem niezbyt mnie słuchała. Uderzyła z otwartej dłoni w ramię Alex'a kolejny raz i kolejny w bardzo szybkim tempie aż wreszcie chłopiec nie wytrzymał i jedną ręką złapał ją za nadgarstek, a drugą uderzył ją w rękę.

-Alex, do cholery!- włożyłam rękę w szparę między dwoma przednimi fotelami, choć tak właściwie to nie wiem po co to zrobiłam, ponieważ poza tym, że byłam w stanie jedynie dotknąć jedno z nich, to nie mogłam zrobić nic innego aby ich uspokoić.

Dzieci szarpały się między sobą i absolutnie mnie nie słuchały, więc powoli zaczęłam się denerwować coraz bardziej.

-Luke, zrób coś!- spojrzałam na blondyna obok siebie, siedzącego za kierownicą.

Chłopak, zerknął do lusterka by móc mieć te dwójkę na widoku.

-Macie się uspokoić albo zaraz tam u was zainterweniuję.- powiedział, ale oczywiście włożył w to tyle zaangażowania, że aż z tego podziwu wywróciłam oczami, spoglądając na boczną uliczkę domów, będących już tymi sąsiadującymi z naszym.

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz