Part 22

1.8K 145 54
                                    

Luke

Cztery miesiące później

Pamiętam jak po otrzymaniu pozytywnego wyniku każdy łudził się, że test był zepsuty. Wszyscy pragnęli ujrzeć wynik kolejnego testu, który zrobiła nastolatka aby mieć pewność co do prawdziwości swojego stanu... Jak się okazało, faktycznie była w ciąży...

Pamiętam tę wyjątkowo bardzo napiętą atmosferę, panującą w domu Irwin'a, która początkowo była codziennością, jednak z czasem cała złość na siebie i etap obwiniania każdego o wszystko minęły i każdy w pewnym sensie przyzwyczaił się do tego, że za pięć miesięcy Ania urodzi.

Mimo wszystko słowo "przyzwyczaili" jest tylko niewielkim pocieszeniem. Wszyscy po prostu oswoili się z tym, ale między Alicją i jej siostrą coraz częściej wybuchały spory, dotyczące głównie zachowania nastolatki.

Filip zdawał się być już w lepszym nastroju, lecz nadal konieczne było nadzorowanie go i rozmowy z chłopakiem, mające na celu pocieszenie go.

Harry natomiast w ogóle nie poczuwał się ojcem. Zdawać by się mogło, że miał całkowicie wyjebane na wszystko, a jedynym powodem, przez który Ashton nadal trzyma go pod swoim dachem jest właśnie ciąża. W skrócie, chłopak całkowicie miał gdzieś to, że Ania jest w ciąży, było mu to obojętne dopóki "problem" nadal był poza zasięgiem jego wzroku, mimo iż niejednokrotnie namawiano go na uczestniczenie w badaniu USG.

Jedyną rzeczą jaką trzeba było mu przyznać to fakt, że był wręcz wzorowym wujkiem i opiekunem dla Majki, ale to niezbyt podobało się Ashtonowi.

Irwin powoli popadał w paranoję. Ubzdurał sobie, że jego córka bardziej woli Harry'ego niż jego i przez to przestał dostrzegać jak relacja miedzy dwojgiem przyszłych rodziców uległa całkowitemu zniszczeniu. Teraz po wszystkich sporach, kłótniach i obwinianiu się wzajemnie jedyne co ich łączyło to miejsce zamieszkania, małżeństwo ich rodzeństwa oraz nienarodzone dziecko.

Większość rozmów z całego naszego towarzystwa opierały się na właśnie tylko i wyłącznie tym jednym temacie.

- Myślisz, że będzie się jej podobać?- zapytała Sara.

Obojętnie spojrzałem w kierunku brunetki, klęczącej przy rozklejonym kartonie pełnym różnych ubranek dziecięcych.

Dziewczyna aktualnie wskazywała na niebieski kombinezon z kaczuszką, który sam kupiłem osiem lat temu dla Alex'a.

- Oczywiście, że będzie jej się podobać, przecież ja to kurwa wybrałem.- odparłem urażony i lekko sfrustrowany.

Wkurzało mnie przede wszystkim to, że zarówno Ania jak i Harry mieli głęboko w dupie to co się dzieje, a mimo to wszyscy wokół nich skakali jak pojebani.

Sara już w ogóle zbzikowała. Od dobrej godziny buszuje w kartonach pełnych ubranek, zabawek i innych rzeczy, należących wcześniej do naszych dzieci i to tylko dlatego, że postanowiła wesprzeć Ankę oraz odciążyć Alicję w kupowaniu wszelkich rzeczy dla dziecka.

-O co ci znowu chodzi?- westchnęła dziewczyna, odkładając ubranko na bok. - Zachowujesz się gorzej niż dzieciak.- dodała.

Popatrzyłem na nią zdenerwowany i podniosłem się z łóżka aby podejść bliżej niej.

-Za to ty zachowujesz się jak nad troskliwa ciocia.- puknąłem, zabierając z kartonu pierwsze lepsze ubranie, które akurat było bluzką Julki. - Chcesz oddać rzeczy naszych dzieci.- pomachałem jej ubraniem przed oczami z wyraźnym żalem w głosie.

Sara uśmiechnęła się pod nosem, układając dłonie na biodrach.

-Raczej już im się nie przydadzą.- stwierdziła, podnosząc się z ziemi.

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz