Part 18

2.2K 168 84
                                    

Sara

Kolejna torba z rzeczami babci została rzucona na podłogę w salonie przez samą babcię i to z naprawdę ogromną siłą i wściekłością.

-Babciu...- odezwałam się by zwrócić na siebie jej uwagę, ale ona nikogo nie słuchała.

Od naszego powrotu do domu ze szpitala minęło zaledwie pięć minut, a ona stwierdziła, że skoro tata jest zdrowy, a chwilowy kryzys prawdopodobnie już mu minął, to ona może ze spokojem wrócić do domu i ponownie uprzykrzać mu życie. Ja jestem jednak innego zdania, ponieważ wydaje mi się, że on i mama powinni dać sobie kilka dni na ochłonięcie i wyjaśnienie sobie wszystkiego ze spokojem.

-Babciu chyba powinnaś zostać u nas przez jeszcze jakiś czas.- powiedziałam spokojnie.

Kobieta odwróciła się do mnie gwałtownie, przerywając przeszukiwanie jednej z walizek.

-Oczywiście. Zostanę u was dłużej, a ten pojeb rozpierdoli coś jeszcze! Jak do kurwy nędzy można pomylić wyniki badań to ja tego nie rozumiem!- krzyczała wymachując rękami na boki. -Nie ma nawet mowy, że tak po prostu to zostawię...- mamrotała, przegrzebując wnętrze kolejnej torby.

-Zgubiłaś coś?- odepchnęłam się od kanapy by podejść do niej.

-Tak. Chyba z połowę moich ubrań i jedną mniejszą walizkę!- odparła sfrustrowana akurat gdy Luke wszedł do salonu.

-Tu jest.- uniósł lekko walizkę. - Tak zupełnie przez przypadek spakowałem ją babuni jakiś tydzień temu.- powiedział, podając babci jej własność.

Zmierzyłam blondyna ostrzegawczym spojrzeniem, choć po części jednak go rozumiałam bo musiał się męczyć na tym cholernie niewygodnym materacu, ale mógł się chociaż trochę powstrzymać z tą swoją nadmierną ekscytacją.

-No.- westchnęła babunia, rozglądając się na boki. - Mam już wszystko, więc mogę już was opuścić.... Spodziewajcie się mnie jutro razem z Harry'm.- dodała nagle szybko, zabierając wszystkie swoje rzeczy, po czym wszyła z domu i skierowała się w stronę zamówionej wcześniej taksówki.

Kiedy tylko drzwi się zamknęły, Luke wydał z siebie głębokie westchnienie ulgi, świadczące o tym jak bardzo czekał na ten moment.

Odwróciłam się do niego, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej.

-Byłam pewna, że lubisz moją babcię, a teraz widzę jak bardzo cieszy cię jej wyprowadzka.- uniosłam brew, widząc jego lekkie zakłopotanie.

Blondyn wywrócił oczami, uśmiechając się lekko.

-Lubie ją, jest dla mnie jak rodzona babcia, ale już po pierwszej nocy na tym czymś co ma być łóżkiem tylko i wyłącznie liczyłem godziny i minuty do momentu jej wyjścia.- poszerzył swój uśmiech, wyciągając w moją stronę dłoń.

Powoli podeszłam do niego aby mógł mnie objąć i ułożyć swój podbródek na czubku mojej głowy. Ja natomiast przylgnęłam policzkiem do jego klatki piersiowej, zaciskając dłonie na jego koszulce, która prawdopodobnie teraz była zamoczona od moich pojedynczych łez, lecz nie były one powodem smutków ani innych trosk, ponieważ teraz gdy mam pewność, że z moim tatą jest wszystko w porządku to płakałam tylko i wyłącznie ze szczęścia, a zdradzał to mój widoczny na odległość uśmiech.

W prawdzie był jeszcze Harry, który zdawał się być problemem dla swojego brata, dość ciężki okres w dorastaniu Filipa, dziwne zachowanie Calum'a oraz Mike, który bezskutecznie próbuje namówić swoją żonę na kolejne dziecko. Chyba nie powinnam tak myśleć, ale wydaje mi się, że gdy największy problem został wyeliminowany to cała reszta stała się niewielkimi problemikami, które wzajemnie się wyeliminują.

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz