Part 9

2.4K 193 55
                                    

Luke

Zabrałem Calum'a pod rękę i pomogłem mu wejść do domu bo tej idiota tak się załatwił, że nie byłby w stanie sam wejść po schodach. Ja rozumiem, że on jest szczęśliwy i ja też się cieszę, ale nie muszę przez to się zajmować i jego córką i nim.

Posadziłem go na kanapie, a Camille zaraz usiadła obok niego, lecz po jej minie widziałem, że wyczuła dziwny zapach od jej ojca i przy okazji zauważyła jego inne zachowanie. Popatrzyłem porozumiewawczo na Sarę, by jakoś jej przekazać spojrzeniem, że ona raczej nie powinna widzieć swojego taty w takim stanie.

-Cami idź do pokoju, muszę z tobą porozmawiać.- brunetka wyciągnęła w jej stronę rękę i zaprowadziła dziewczynkę na górę do pokoju.

Postanowiłem te chwilę wykorzystać na rozmowę z tym kretynem.

-Gdzie jest Oliwka?- zapytałem.

Brunet spojrzał na mnie tym swoim tępym spojrzeniem i uśmiechnął się szerzej.

-W domu.- odparł krótko.

-A gdzie ty powinieneś być?- uniosłem brew.

-Czy mam ci przypominać jak to było z tobą?- zaśmiał się głupkowato.

Rozmowa z pijanym Calum'em nie prowadzi do niczego sensownego, a zwłaszcza jeśli zamierza mi wypominać to jak osiem lat temu, gdy dowiedziałem się, że Alex ma przyjść na świat tak po prostu wyszedłem z domu.... i poszedłem się napić. Z tego co pamiętam, a właściwie to jedyne co pamiętam, to, że wróciłem z pierścionkiem, a dalej mogę się domyślać co Waldek mi zrobił po powrocie.

-Masz.- rzuciłem w jego stronę kocem.- Jutro czeka cię długi i ciężki dzień.- dopowiedziałem, dostawiając na podłodze obok niego butelkę wody, która niewątpliwie mu się rano przyda.

Zaśmiałem się cicho gdy on w bardzo nieporadny sposób rozwinął koc i otulił się nim, po czym momentalnie zasnął. Przynajmniej nie zaczął niczego śpiewać ani robić większych problemów...

Pokręciłem głową uśmiechając się przy tym i przeszedłem na schody skąd miałem zamiar pójść do pokoju Alex'a i załatwić jeszcze sprawę Budynia. Po drodze minąłem pokój Julki, którego drzwi były lekko uchylone, więc widziałem jak na łóżku siedzą Sara i Camille. Rozmawiały razem o czymś, ale nie zdołałem tego dosłyszeć i tak w sumie to najmniej mnie teraz interesował temat ich rozmów. Minąłem pokój blondynki, by przejść do drzwi pomieszczenia, w którym zastałem jednego ogromnego futrzaka na ziemi i dwójkę dzieci, siedzących obok niego.

Julia popatrzyła z niepokojem na mnie i Budynia, po czym mocnej zacisnęła rączkę na sierści psa, ale on szczególnie nie przejmował się tym co zrobiła.

-Tato?- Alex przysunął się bliżej zwierzaka. - Jesteś zły?- spytał.

Zacisnąłem wargi i zaciągnąłem się powietrzem co potwierdziło, że moje wcześniejsze zamiary są słuszne.

-Budyń chodź.- odsunąłem się, robiąc dla niego miejsce, ale poza podniesieniem się nie zrobił nic więcej.

-Tato, nie!- Julka tupnęła nogą o podłogę, a Alex złapał psa za obrożę na wypadek gdyby jednak zdarzył się cud i wyjątkowo mnie posłuchał.

Na razie się na to nie zanosiło, dlatego przeszedłem w głąb pokoju i mimo protestów dzieci złapałem za róg małego dywanika, na którym na szczęście on siedział i z trudem przeciągnąłem dywanik z psem do wyjścia z pokoju. Oczywiście nie ma mowy o tym, że pójdzie mi łatwo bo przecież nie ma to jak być ojcem i posiadać dzieci, które za psa są w stanie własnego tatę zajebać na prostej drodze, dlatego między innymi musiałem pokonać jakieś pięć metrów drogi, ciągnąć za sobą psa, który waży coś tak powyżej pięćdziesięciu kilo i z dwójką małych demonów przyczepionych do moich nóg, które przy okazji trochę pogryzły by mnie zatrzymać. Już myślałem, że gorzej być nie mogło, ale wtedy przez te wszystkie krzyki na korytarz wyszła Sara. Liczyłem na choć odrobinę wsparcia, ale z Animal Planet już wiem, że matka zawsze wstawia się za swoimi dziećmi, a Sara jest idealnym odzwierciedleniem tego stwierdzenia bo raczej gdyby nie była to nie wskakiwałaby na moje plecy i nie zaczęła bić po nich...

Hello Baby || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz