Rozdział 3

1.2K 74 11
                                    

Wieczór nie był zimny, a przynajmniej nie na tyle żeby była lodowa apokalipsa .

Miałam na sobie krótkie niebieskie spodenki,  krótki czarny rękawek, przewiązaną w pasie czarną bluzę z kapturem i
sportowe buty. Blond włosy uwiązane w kitek smyrały mnie końcówkami o szyje.

Gdy przyszłam niektórzy wciąż stali przy scenie, inni siedzieli przy stołach, a jeszcze kolejni siedzieli na rozłożonych gdzieniegdzie kolorowych kocach.

Wśród mieszkańców miasteczka przy stole siedziało dwóch policjantów z czego jeden był chyba afroamerykaninem.
Na scenie tym razem dostrzegłam chłopaka nieco niższego od stojącej tam wcześniej dziewczyny, który chyba nie zabardzo chciał się znaleźć na scenie. Nogi mu z lekka dygotały, a na twarzy malował się nerwowy uśmiech. Miał brązowe włosy. Ubrany był w szorty, krótki rękawek i czarne trampki. Sądząc po okrzykach widowni był to Dipper.

Przed sceną stała ruda dziewczyna pokazując Dipperowi kciuki w górę. Sądząc po ich kontakcie wzrokowym ona jak i parę innych osób byli znajomymi. Między innymi grubszy chłopak, najwyższy z tłumu blondyn i ciemno skóry chłopak. Za sceną w odosobnieniu od reszty ludzi stała para: dziewczyna z fioletowo-różowymi włosami i chłopak, który śmiało mógł się podać za wampira.

Czułam się tam zupełnie jak kosmita. Nikogo tam nie znałam, niedawno co przyjechałam i tymczasowo nikogo do rozmowy. Usiadłam przy stole na przeciwko grubszego mężczyzny, który tak odrobinę przypominał chomika w zielonej bluzce ze znakiem zapytania.
Widział chyba że jeszcze nie pewnie się czuje, więc zaczął rozmowę:

- cześć - jego głos był wręcz przepełniony optymizmem

-cześć - odpowiedziałam

-co tam u ciebie słychać? -
Ten mężczyzna

-wszystko u mnie dobrze, a u
ciebie? - ja

-też dobrze - on

-no to dobrze że jest u ciebie dobrze - Zaczęła się wkręcać w rozmowę. Ten facet potrafił stworzyć atmosferę taką jakby rozmawiała ze starym znajomym.

-no to dobrze że jest u mnie dobrze i że u ciebie jest dobrze, bo jest dobrze- on
-tak poza tym jestem Soos-uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę

-miło mi Tenebris-też się uśmiechnęłam i podałam jemu rękę

-no to jesteś tu przejazdem? - on

-na jakąś część wakacji tu zostaje ...a potem wracam do siebie

W tym momencie pomachała w jego stronę jakaś kobieta i podeszła.

- poznaj moją dziewczynę - zaczął nas sobie przedstawiać

-ty się nigdy nie nauczysz-powiedziała pogodnym głosem ta kobieta - Witaj jestem Melody, ten uroczy idiota to mój narzeczony - powiedziała z uśmiechem

-witaj,  Tenebris - posłałam jej pogodne spojrzenie

-to.... co cię tu sprowadza? - Melody

-wakacje- Powoli szczerze i prawdziwie zaczynałam lubić tych ludzi.

-pewnie twoi rodzice wynajmują u Starego Mcguketa? - Melody

-tak, ? - ...a więc jednak to Mcguket

-ostatnio dopiero co zaczął wynajmować tym którzy tu przyjeżdżają na dłużej. Dostał parę porad jak " kręcić interes" od pana Stanleya, ale znając tego staruszka od onteresów to jego pomysły mogą nie wypalić- Melody

-nie jestem stary! - krzyknął starszy mężczyzna z drugiego końca pola, na którym było to przyjęcie

- tak właściwie to z jakiej okazji jest to wszystko tu organizowane?- zapytałam

Moje „Wodogrzmoty Małe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz