Rozdział 14

686 37 14
                                    

Rozdział pisany przy małej pomocy (ortograficznej) użytkownika: StarsInYouStarsInMe
"'"'"'"'"'"'"""''"'"'"'"'"'"'"''"'"'"'"'"'"'"
Na następny dzień w porze obiadu przyszłam do groty tajemnic po Dippera, a potem razem poszliśmy do baru tłustej kluchy. Nie było tam nic nadzwyczajnego. Bar przepełniony był ludźmi i dziećmi. Rzadnych potworów, mitycznych stworzeń i tym podobnych. Normalni ludzie, normalne meble, normalny bar.
My usiedliśmy na przeciwko siebie przy stoliku obok okna i zamówiliśmy naleśniki. Zanim przyszły naleśniki zaczęłam rozmowę.

-no...to skoro mieliśmy się poznać to...jakiego wykonawcę muzyki lubisz najbardziej? -ja

- emm...zespół czarnych smoków-powiedział szybko Dipper jakby chciał wybrnąć z sytuacji

- a czy oni nie tworzą heavy metalu? Nie wyglądasz mi na takiego co tego słucha...-ja

- no, ja to lubię...w ogóle to moje życie he he....bez tego nie wiem co bym zrobił, no...chyba bym skoczył pod pociąg gdyby rozwiązali zespół - powiedział Dipper, gdy nagle w wiadomościach było podane że zespół "czarnych smoków" rozwiązuje swoją kapelę

-no,to teraz masz okazję...-zaśmiałam się

-ehh...no dobra,słucham Babby...- mruknął pod nosem Dipper i spuścił wzrok

-Słyszałeś ten nowy kawałek? Jest świetny-ja

-nie żartuj! Też tego słuchasz?-powiedział mile zaskoczony Dipper

-coś tam mi się odbiło o uszy, mój ulubiony utwór to Disco girl...może "trochę" stary, ale jary- zaśmiałam się, gdy nagle do baru wparował jakiś blondyn, którego pierwszy raz widziałam na oczy

- blondi c? -Dipper

- kto?-ja

-sklonowany członek zespołu boysbend-u
... Mabel,Cuksa i Grenda przez pewien czas szalały na ich punkcie -odpowiedział mi Dipper

-ludzie! Goblin! -krzyknął dźwięcznym głosem nieznajomy, a ludzie w barze zaczęli szaleńczo biegać i wrzeszczeć

-hej, spokojnie! To tylko żart!-krzyknął Dipper, a przyjezdni usiedli oburzeni na swoje miejsca, gdy nagle wstał miejscowy dziennikarz z mikrofonem

-a jeżeli on mówi prawdę?- zapytał się wścipsko dziennikarz

-ale to jest...-zaczął mówić blondyn, lecz Dipper wysłał w jego stronę spojrzenie "siedź cicho"

- żadne gobliny nie istnieją...-powiedziałam do dziennikarza, a on przejżał mnie podejrzliwym wzrokiem i schował się za doniczkową roślinką w barze

-jednorożce przyszłości? - zwrócił się do mnie Dipper wyciągając rękę, aby przybić żółwika

-jednorożce przyszłości -powiedziałam i przybiłam żółwia Dipperowi, a potem ruszyliśmy coś zdziałać w tej sprawie

Po zdarzeniu z goblinem i chłopakiem z boysbend-u minęło parę dni. Może w tamten dzień nie dowiedziałam się za dużo o Dipperze, ale seria dalszych przygód z Fordem, Stankiem i Dipperem jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę jemu zaufać jak własnemu bratu.

Swoją drogą wreszcie nadszedł dzień 16 lipca, dzień balu maskowego u pana Mcguketa.
Około 9:00 się obudziłam i poleżałam 16 min. przemyślając ostatnie zdarzenia. Potem wykonałam swoje poranne rytuały i ruszyłam na śniadanie.
Kiedy je już zjadłam chciałam pujść do groty tajemnic spotkać się z Dipperem i Mabel,ale oni byli pierwsi. Jak już wychodziłam z jadalni wbiegł we mnie Naboki. Leżałam znokautowana, podpierając się na łokciach i trzymając się za głowę (po upadku przydzwoniłam nią o podłogę). Kiedy otworzyłam przymróżone oczy zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą Mabel trzymającą hak harak, Dippera z torbą na ramieniu i słodki ryjek Nabokiego. Od razu wiedziałam że idą na wyprawę do lasu.

-idziesz z nami? - zapytał się mnie Dipper wyciągając do mnie rękę

-no jasne że tak! -wyszczerzyłam zęby i wstałam z jego pomocą

- do lasuuuu! - krzyknęła Mabel biegnąc przed siebie do wyjścia z rezydencji

-zaczekaj! -krzyknął do niej Dipper biegnąc za Mabel

Pobiegłam z tyłu nich gdy nagle usłyszałam dziwny szept,dobiegający zza moich pleców

\tibi partem nachos\

Po chwili Dipper zauważył że się zatrzymałam.

-hej! Idziesz? -krzyknął Dipper,a ja się "obudziłam"- no chyba że się boisz...- powiedział,aby mnie trochę podburzyć i zarzartować

-że ja się boje tchórzu? - zaśmiałam się i ich dogoniłam.

Gdy byliśmy już w lesie Dipper mi wytłumaczył dokładny cel podróży.

-w lesie mieszka stworzenie zwane Nadmaskarang, niektórzy uważają że ma tysiące twarzy,a tak naprawdę zbiera i tworzy najróżniejsze maski,aby się maskować.Idziemy tam bo...- Dipperowi nagle przerwała Mabel

- dzisiaj bal maskowy!! -Mabel

-dokładnie- powiedział Dipper robiąc coś na urządzeniu namierzającym

Zrobiliśmy jeszcze parę kroków do przodu i około 4 metry przed nami można było zauważyć małe wejście do jaskini,pod jednym z drzew.

-a więc legowisko Nadmaskaranga... jesteśmy na miejscu-Dipper

- na bumeranga! -krzyknęła Mabel wyciągając hak harak

-Nadmaskaranga...-poprawił ją Dipper

- na Nadmagaskaranga! Czy jak to tam się nazywa! krzyknęła Mabel, trzymając ciągle wyciągnięty nad sobą hak harak

Moje „Wodogrzmoty Małe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz