Rozdział 15

809 43 3
                                    

Wchodząc do legowiska Nadmaskaranga można było wyczuć w powietrzu zapach wilgoci, a pod nogami miękki mech. Ściany zdobiły grzyby i jakieś zielsko.
Jaskinia już na samym wejściu była dużym, dusznym pomieszczeniem, w którym unosiła się para.
Dipper pogrzebał trochę w torbie i wyjął dla siebie, oraz dla mnie broń strzelającą szybko schnącą żywicą (Mabel miała hak harak). Te "pistolety" miały na swoim końcu urządzenie pobierające powietrze z otoczenia, które puźniej przechodziło przez cały mechanizm broni zmieniając się w żywicę, aby na końcu nią wystrzelić. Nie miało to dużego zasięgu,ale było skuteczne i nie zabijało. Gęstość i lepkość żywicy zależała od pobranego powietrza. Im powietrze było cieplejsze tym żywica była gęstsza i lepka, a im bardziej zimne tym żywica mniej lepka i płynna.

-to na wszelki wypadek-powiedział do mnie Dipper podając mi broń

-dzięki - odpowiedziałam, a Dipper zaczął zaznaczać punkty na specjalnie przygotowanej przez Forda mapie

-no to będziemy szukać tu,tu i tu - mówił Dipper pokazując na mapie punkty-i pod żadnym pozorem się nie rozdzielamy, jasne?

-jak słońce- powiedziałam hurem z Mabel, po czym przybiłyśmy sobie piątkę

-no i świetnie -skończył swoją wypowiedź Dipper- EJ, ale czekaj...gdzie jest Naboki?

-eeee został w rezydencji Starego Mcguketa- machnęła ręką Mabel -nie martw się o niego kamerdynerzy go lubią, ostatnio go nawet do kuchni zaprosili

Zaczęliśmy powoli iść przed siebie. Nie zapowiadało się nic strasznego, chociaż atmosfera była taka jakby coś miało zaraz na nas wyskoczyć. Dipper szedł pewny siebie, Mabel rozglądała się po bokach,a ja myślałam nad tym dziwnym szeptem w rezydencji.
Żeby atmosfera się trochę rozluźniła zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, kiedy nagle się zatrzymaliśmy. Przed nami jaskinia miała trzy rozwidlenia:prawe, lewe i środkowe.

- a więc co mówiłeś o nie rozdzielaniu się?-Mabel do Dippera

-tym razem chyba będziemy musieli...poradzicie sobie?- Dipper

-że ja nie dam rady? -uśmiechnęłam się do niego

-no właśnie bratku, chyba nie wątpisz w magiczną siłę dziewczyn-Mabel

-okej, to idziemy prosto przed siebie, nie skręcamy w żadne inne zakamarki, lub ścieżki, bo na wypadek gdyby coś zaatakowało to można biec po prostu do tyłu, a jeżeli znajdziecie jedno z miejsc w których Nadmaskarang zbiera swoje maski powiadomcie resztę przez radiotelefon-powiedział Dipper wyciągając dwie latarki i radiotelefony

-jeeej łokitoki-Mabel

-to do zobaczenia po drugiej stronie tunelu...lub tutaj -powiedziałam i poszłam przed siebie

- do zobaczenia- Dipper

Gdy weszłam do jednego z korytarzy włączyłam latarkę i trzymałam broń w pogotowiu. Zrobiło się ciemniej, a korytarz jedynie co rozświetlało to świecące grzyby na ścianach. Gdy przechodziłam obok jednego z nich nagle wystrzelił świecącą w ciemności chmurką. Miała konsynstencję podobną do pary wodnej i śmierdziała. Gdy usłyszałam cichy wybuch jednego z takich grzybów, odruchowo się odwróciłam i w niego wycelowałam. Odór wystrzelonej przez niego mgiełki był duszący i delikatnie szczypał w oczy. Moje ubranie w miejscu gdzie zetknęło się z świecącą mgiełką samo zaczęło się świecić. Wyglądało to tak jakbym wylała na swoją bluzę jakieś świecące w ciemności chemikalia, ale przyznam że widok był całkiem niezły.
Wyszłam na pół ślepa z ciemnego korytarza, kaszląc od duszącego odoru, który został wypuszczony przez dziwnego grzyba. Po wyjściu okazało się że trzy rozwidlenia znowu łączą się w jeden korytarz. Na miejscu był już Dipper, który prawdopodobnie na nas czekał. Zaraz po mnie wyszła Mabel.Cała się świeciła.

Moje „Wodogrzmoty Małe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz