Szczególnie dziękuję użytkownikowi: StarsInYouStarsInMe za małą pomoc przy pisaniu 4 roz. i wszystkim, któży zostawiają gwiazdki, oraz pozytywne komentarze
Dziękuję ^.^
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Po obejrzeniu wszystkich możliwych sklepów i zjedzeniu czegoś w ramach obiadu, wróciliśmy do groty tajemnic. Dipper ciągle szedł za nami bardzo cicho i co jakiś czas wymieniał zdanie z Mabel.
W grocie tajemnic Mabel zrobiła nam herbatę i wyciągnęła ciastka.
Rozmawiałyśmy dobre 3 godziny. Głównym tematem naszej rozmowy było poznawanie siebie.
O większości osób Mabel opowiedziała mi na zakupach, ale najwyraźniej jeszcze pare ich zostało. Ja opowiedziałam im o mojej codzienności, problemach, znajomych,zainteresowaniach , wrogach i mieście w którym mieszkam. Już po dwuch godzinach czułam się jagbym znała je od najmłodszych lat. Dopiero puźniej zauważyłam że nie ma Dipper-a.Szczerze to byłam ciekawa gdzie mógł pójść, że tak nagle zniknął.... ale to jego sprawa.
Kiedy powoli zbliżał się wieczór musiałam iść, żeby zdążyć na kolację. Pożegnałam się z Grendą, Cuksą i Mabel, umawiając się na kolejne spotkanie. W drodze do posiadłości Mcguketa. Zastanawiałam się co mógł o mnie myśleć Dipper że tak krzywo na mnie patrzył .~może zrobiłam coś nie tak? a może byłam brudna? Tylko gdzie? ~
Obejrzałam siebie od dołu do góry.
~Jedyna możliwa opcja to ta że jestem brudna na mojej mordzie~
Wparowałam do rezydencji i pierwsze pomieszczenie, którego zaczęłam szukać to łazienka. Minęłam przy okazji paru gości, którzy mi przypomnieli o kolacji. Potem jak nie mogłam znaleźć głównej łazienki, zrezygnowałam z szukania i poszłam do łazienki w moim pokoju. Od razu przykleiłam się do lustra, ale nie zauważyłam żebym była brudna.
~więc czemu tak krzywo na mnie patrzył? ~
Zastanawiałam się kiedy szłam do jadalni. Wziełam ze sobą książkę,którą znalazłam w bibliotece nad moim pokojem,żeby po kolacji pokazać ją rodzicom i spytać się pana Mcguketa co w niej jest napisane. W końcu jest w jego posiadłości, więc prawdopodobnie wie o czym ona jest. Kiedy się najadłam chciałam pokazać rodzicom tą książkę, ale byli zbyt zajęci rozmową z resztą gości.Postanowiłam wtedy że pokażę ją najpierw panu Mcguketowi.
Szturchnęłam go i spojrzałam na niego.-o co chodzi? - pan Mcguket
-no bo... Znalazłam jedną książkę w bibliotece nad moim pokojem, która jest przepełniona różnymi znaczkami... - ja
- te znaczki to literki...jeżeli dobrze myślę... - pan Mcguket
Zaśmiałam się i powiedziałam:
-rozchodziło mi się o znaczki typu kwadraty, fale i tak dalej.
-hmm... Mogę zobaczyć tą książkę? - pan Mcguket
-tak, oczywiście- powiedziałam i podałam jemu moje znalezisko
-interesujące... Nigdy wcześniej takiej nie widziałem. No może poza jednym razem, ale to nie ważne. - Mcguket- Pozwolisz że pożyczę ją od ciebie na pewien czas?
-oczywiście, przecież i tak należy do pana - powiedziałam z uśmiechem.
-oddam ci ją pojutrze - powiedział wesoły pan Mcguket, potem przeprosił wszystkich i wyszedł, zapewne do swojego gabinetu.
~a więc to nie jest zwykła książka, która ma przyciągnąć uwagę... tylko co ja teraz będę czytać? ~
Po przemyśleniu tego poszłam się umyć i spać, przecież i tak nie miałam co robić, bo szukać nowej książki przed snem nie za bardzo mi się chciało.
Na następny dzień spotkałam się z Mabel i dziewczynami, tak jak się umuwiłyśmy. Po całym dniu spędzonym razem zaprosiły mnie na swoje piżama-party.~jeeeeej! W swoim życiu byłam tylko raz na nocowaniu u koleżanki ~
Obiecałam im że na pewno przyjdę.
Piżama party odbywało się dopiero na następną noc, więc akurat będę miała tamtą książkę. Wróciłam do dawnej rezydencji Północnych (jak się dowiedziałam to wcześniej do nich należała). Przez cały kolejny dzień nie mogłam się doczekać nocowania.
Po obiedzie pan Mcguket zaprosił mnie do swojego gabinetu, żeby zwrócić mi książkę.-i co? Wiadomo co w niej jest?- zapytałam z podekscytowaniem
Po wręczeniu mi jej do rąk poprawił swoje, dziwne okulary i powiedział:
-uważaj na tą książkę.... Wodogrzmoty Małe są inne niż można sobie myśleć-powiedział poważnym głosem-.... No, to idziesz na deser? Dzisiaj są lody.
O deserze mówił znowu swoim wesołym głosem, ale co miał na myśli mówiąc że Wodogrzmoty Małe są inne niż się wydaje? Bym pomyślała że rozchodzi się o *specyficzną atmosferę w tym miejscu, ale mówił to zbyt poważnie. Musiałam się dowiedzieć czemu. Przejżałam jeszcze raz książkę na szybkiego,ale nic nadzwyczajnego w niej nie znalazłam więc podziękowałam za zwrot i poszłam razem z panem Mcguketem na obiecany deser. Deser składał się z gigantycznej góry lodów, ociekających czekoladą, posypane najrużniejszymi posypkami i owocami. Urządziłam sobie zawody z panem Mcguketem. Zawody te polegały na tym że które z nas zje więcej lodów wygra. Wygrał pan Mcguket, zjadając całą swoją porcję, a było to niemal niemożliwe. Poza nim z gości to ja zjadłam najwięcej. Czułam się jak tłusty pasztet, ale było warto. Na szczęście wcale nie przytyłam. Wystarczyło zrobić sobie małą przerwę, po jedzeniu,zanieść książkę do pokoju i pójść pobiegać.
*specyficzny -niepowtarzalny, oryginalny, ale w pewnym sensie wyjątkowy
CZYTASZ
Moje „Wodogrzmoty Małe"
FanfictionPoczątek wakacji. Początek wolności i poznawania nowych miejsc. Główna bohaterka -Tenebris , wraz z rodzicami co roku wyjeżdża w różne strony kraju, a tym razem padło na Wodogrzmoty Małe. Z pozoru zwyczajna wioska kryje dużo tajemnic urozmacających...