Rozdział 2

1.5K 90 17
                                    

Przejeżdżając koło wodogrzmotów trafiliśmy na sam środek imprezy, którą rozkręcała dziewczyna.
Z wyglądu miała tyle lat co ja, ale to tylko takie skryte przypuszczenia z mojej głowy.
Dziewczyna była szatynką o prostych, długich włosach. Na czubku głowy miała je przewiązane selenydową kokardą. Założone różowe kolczyki w kształcie kotów zmieniły się brokatem, a do nich miała granatowy sweter z kulą dyskotekową i różową spódniczkę. W ręku trzymała mikrofon i śpiewała jedną z najnowszych, znanych piosenek, a tłumy wokół sceny wiwatowały.
Część osób siedziało przy długich stołach zastawionych najróżniejszymi przekąskami i napojami.

-mamo pójdziemy tam?-nie zamierzałam przepuścić żadnego widowiska

-tak, czemu nie, ale dopiero po znalezieniu naszego miejsca noclegu- mama odpowiedziała, w skupieniu przeglądając mapę

W odpowiedzi się uśmiechnęłam, p czym z powrotem zaczęła się wpatrywać w okno.
Z pomocą GPS-a i połączenia mamy z mapą, dojechaliśmy do wielkiej rezydencji znajdującęj się najwyżej ze wszystkich budynków w wiosce.

-to na pewno tu? - głos mamy  nie zabrzmiał zbytnio pewnie

-tu prowadziło to ustrojstwo - odpowiedział tata i postukał w GP'sa palcem jakby sprawdzając czy na pewno nie jest popsuty

Ja już nawet o nic nie pytałam, tylko zaczęłam się zastanawiać ile to musi kosztować. Rodzice zawsze wybierali tanie, ale wygodne noclegi, a wątpie, żeby  budynek o wyglądzie pałacu mający na pewno świetne widoki z okien był tani.
Niepewnie wzięliśmy nasze walizki i ruszyliśmy w stronę drzwi frontowych.
Metalowa brama była uchylona, a domofon przymontowany obok prawdopodobnie zepsuty. Chodnik za bramą był zdecydowanie niedawno odnawiany białymi kamieniami. Budynek nie był daleko, więc i chodnik nie był długi. Po lewej i prawej stronie była mniejsza część ogrodu nad którą fruwały świetliki.

Rodzice stali przy drzwiach po cichu co chwilę szepcząc między sobą. Duże drewnianne drzwi nie były w stanie przepuszczać dźwięku, więc po zadzwonieniu do nich nie było słychać czy po drugiej stronie ktokolwiek żyje.
Nagle krzak znajdujący się jakieś sześć metrów za moimi plecami nienaturalnie się poruszył i wychylił się czyjś puszysty ogon wyglądający na pompon. Odwróciłam wpierw w tamtym kierunku wzrok po czym całą głowę. Stworzenie wychyliło łepek wielkości pięści dorosłego człowieka.
Królicze paciorkowate oczy wbiły się w moje brązowe, a nosek wspiął się na chwilę do góry jakby wyczuł smaczne jedzenie. Potem wyskoczył. Stanął na dwóch łapkach brzuchem w moją stronę dalej się we mnie wpatrując. Do głowy miał mocno przyczepione  rogi młodego jelenia , przez które na pewno było mu ciężko i których nie w sposób było odczepić widząc jak sztywno trzymały się swojego miejsca. 
Niektórzy potrafią się posunąć do naprawdę podłych rzeczy, żeby tylko stworzyć jakąś legendę, lub coś w tym rodzaju.
Szarpnęłam mamę za rękaw, żeby jej to pokazać , ale w tym momencie drzwi zaskrzypiały , a królik się spłoszył i uciekł za ogrodzenie do lasu.

W przejściu stanął staruszek w brązowych szelkach. Miał duży, zniszczony, brązowy kapelusz, siwą, długą zadbaną brodę, a w komplecie do swojego ubioru staruszek miał na nosie nietypowe okulary.

–Witam w moim domu- powitał nas w drzwiach- wynajmę pokoje od 1 do 18, mój pokój to 19 a do dwudziestki lepiej nie wchodzić. - wesoło powiedział z promiennym uśmiechem widniejącym zza krzaczastych wąsów, będących częścią zarostu na brodzie -państwo od wynajmu? Jak sądze...?

- tak my tu...- mama nie dokończyła

-No to świetnie. Zapraszam za mną. Jak się pójdzie w prawo, prosto, lewo i prawo dojdzie się do łazienki, a jeśli od łazienki skręci się w prawo, pójdzie prosto korytarzem, skręci się znowu w lewo, pójdzie do przodu i za drugimi drzwiami skręci się znowu w lewo to dojdzie się do drzwi prowadzących do jadalni, oczywiście niektóre pokoje mają swoją łazienkę. Mam nadzieje że państwo zapamiętali drogę do tych pomieszczeń?

Moje „Wodogrzmoty Małe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz