Rozdział 7

838 54 4
                                    

Na następny dzień poszłam
się spotkać z Dipperem, aby obgadać sprawę kamiennego koła. Wzięłam ze sobą mały plecak, w którego spakowałam książkę, znalezioną w bibliotece nad moim tymczasowym pokojem. Byłam ciągle zafascynowana krasnoludkami. Czym one mogą się żywić, czy mają jakieś małe domki, czy ich nie mają, a dom stanowi cały las, lub wyznaczony przez nich rejon. Byłam pewna że prędzęj czy później, sama wrócę do tego lasu i zagłębię się w tajemnice Wodogrzmotów Małych.
Rozmyślając moją następną wizytę w lesie, zapukałam do groty tajemnic.
Otworzył mi Ford.

-Mabel! Tenebris do ciebie-Ford

-To nie do mnieee! To Dipper umówił się na randkę! - powiedziała Mabel a po chwili zbiegł Dipper.

-To nie prawda!- krzyknął zarumieniony Dipper.

Przywitałam się z Dipperem i poszłam z nim, oraz Mabel do ich pokoju. Opowiedziałam Dipperowi wszystko co widziałam w lesie (poza rzeczami typu drzewa :D). On mi powiedział że nad tymi zjawiskami pracuje razem z wójkami. Powiedział o trzech dziennikach, które strasznie mnie zaciekawiły a na koniec razem z Mabel opowiedzieli mi też o swoich pierwszych wakacjach w Wodogrzmotach Małych.

-musiały być niesamowite-ja

-no i to nawet jeszcze nie wiesz jak! Wtedy przeżyłam największy szok w swoim życiu, kiedy autorem dzienników okazał się być nasz stryjek... To było takie Łaaaaaaa.... kiedy z portalu wyszedł podobny facet do Stanka w mega-super-hiper wdzianku -powiedziała Mabel przedstawiając rękoma każdą opowiedzianą sytuację.

-Ej, Dipper.... a skoro pracujesz z wójkiem nad takimi niesamowitymi zjawiskami to może... sprawdzilibyście tą książkę? - zapytałam się niepewnie i wyjęłam książkę z plecaka.

Dipper przejżał książkę zastanawił się, zrobił zaskoczoną minę kiedy przyjżał się piśmie w książce i zawołał:

-wójku Fordzie!

Do pokoju Mabel i Dippera wkroczył Ford.

-słucham o co chodzi? - Ford

-spójrz na tą książkę, czy ona ci czegoś nie mówi? - Dipper

- głosów w głowie jeszczę nie słyszę- Powiedział Ford uśmiechając się pod nosem i oglądając okładkę. Po chwili zrobił podobną minę do zaskoczonego Dippera, kiedy zobaczył te wszystkie dziwne znaczki na stronach takowej księgi i kucnął do mnie, siedzącej na podłodze. - skąd ją masz?

-znalazłam w bibliotece nad moim pokojem w rezydencji pana Mcguketa, ale tyle co wiem to wcześniej tam była rezydencja Północnych... a pan Mcguket nawet nie wiedział że ta książka tam była... -ja

-pytałaś się o nią pana Mcguketa? - Ford

-emmm... Tak-ja

-Powiedział ci coś o niej? - Ford

-tylko tyle żebym uważała na tą książkę-ja

-czyli że coś o niej wie... Co za stary, wredny, gbur-powiedział Ford-przepraszam was, muszę iść załatwić z kimś pewną sprawę -Powiedział Ford i wyszedł.

~Ciekawe o co chodzi z tą książką? I jeżeli jest jakaś "inna" to czemu pan Mcguket jej mi nie zabrał?... a zresztą to tylko książka....... Już na prawdę nie mam o czym rozmyślać... ~

-ej Tenebris, mówiłaś mi coś o kamiennym kole z różnymi symbolami i trójkątem. Mogłabyś nas tam zaprowadzić? - Powiedział Dipper tak jagby był zakłopotany, lub zestresowany tym pytaniem.

-Ta, jasne- Odpowiedziałam z uśmiechem.

Zauważyłam jak z twarzy Dippera schodzi powoli zakłopotanie, a zamiast tego pojawia się szczery uśmiech

-jeeeej! Wycieczka! - krzyknęła Mabel

Zeszliśmy potem na dół i wyszliśmy z groty tajemnic. Powiedziałam jeszcze Dipperowi że nie jestem pewna czy uda mi się znowu odnaleźć to miejsce, a on odpowiedział mi że nie ma problemu. Weszliśmy do lasu z tamtej strony z której ja, kiedy znalazłam koło z tym trójkątem. Po drodze Dipper się zatrzymał, bo zauważył stado wróżek, tańczących pomiędzy krzakami. Przynajmniej wyglądało to jak taniec... chociaż nim nie był. Dowiedziałam się o tym jak jedna z nich krzyknęła grubym męskim głosem :

-i co słabiaku? Więcej nie potrafisz? Już śmieci potrafią mocniej uderzyć od ciebie!

a potem druga jej odpowiedziała:

-wypluj to zgniła kupo różowego pyłku!

Taaaak... to było dziwne, ale ciekawe. Później się zaśmiałam razem z Dipperem i zaczęłam z Mabel kibicować jednej wróżce. Po odniesionym zwycięstwie jednej z nich poszliśmy dalej.
Spacer był bardzo ciekawy. Okazało się że Dipper potrafi mówić, a nawet się śmiać i to na dodatek ze mną! Przyjemnie się z nimi szło, i rozmawiało, lecz po długim szukaniu tajemniczego miejsca, Dipper musiał już wracać , więc Mabel także. Wyszłam razem z nimi, poza las, przygnębiona że zaraz na mnie naskoczą ze skargami typu:

Skoro za pierwszym razem znalazłaś to miejsce to i teraz powinnaś!

... lub po prostu że Dipper znowu się zamknie w sobie i nie będzie mnie już lubić. To by było głupie, ale ja mam tak na codzień w szkole. Wieczne pretensje, a żeby jakoś przetrwać u mnie w klasie to trzeba mieć gadane, albo wygadanego kumpla, który cię obroni, w innym przypadku zostajesz "zgnieciony"  przez resztę klasy. Tak czy siak zamiast narzekań usłyszałam od Dippera:

-Nic nie szkodzi, spróbujemy jutro.

Po tych słowach od razu mi ulżyło, ale ja nigdy się nie poddaję, więc i teraz tak było. Cofnęłam się do rezydencji pana Mcguketa po notes i ołówek, a potem ruszyłam spowrotem do lasu. Zanotowałam sobie prawie każdy krok.

Moje „Wodogrzmoty Małe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz