Rozdział 6

2.3K 103 2
                                    

Z niedowierzaniem patrząc na buntownika-Azjatę spojrzałam na Newt'a i w ułamku sekundy wiedziałam co mamy zrobić. Rzuciliśmy się do przodu i pognaliśmy za nim. Za nami doganiało nas kilku innych zwiadowców. Zanim się obejrzałam już mnie  wyprzedzili, ale z dumą muszę przyznać, że te dwa kilometry nie były aż tak straszne do przebiegnięcia i trzymałam się za nimi conajmniej 20 metrów. Myślałam, że nasz mały buntownik od razu opadnie z sił, ponieważ tak jak ja powinien być w słabej kondycji po wyjściu z pudła, ja po prawie cało nocnym treningu z Newtem ledwo trzymałam się na nogach ale ze wszystkich sił starałam się tego nie okazywać i ledwo nadążałam. Azjata biegł jak szaleniec, nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę kogokolwiek tak szybkiego. Po jakimś kilometrze zgubiłam mój równy oddech i przełączyłam się na zwykły sprint. Łup łup łup. Serce biło mi jak oszalałe! Łup łup łup. Coraz bliżej dwóch zwiadowców, którzy zostali by powitać nowego-  nazywają się Grady i Blaid. Są bliźniakami i przyjechali w jednej "dostawie" jak to nazwał Newt. Łup łup łup. Zrównałam się z nimi. Nogi i serce zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Łup łup łup łup! Najpierw palący ból w piersi. Łup łup łup łup łup!! Potem również w nogach. Łup łup łup łup łup łup! Doganiam Newt'a. Prześcignęłam go. Widzę jego zdziwione spojrzenie i on również zaczyna dawać z siebie wszystko. Biegniemy razem- ramię w ramię. Nasze stopy zaczynają wydawać głuche dudnienie, gdy uderzają teraz już w kamienną podłogę. Łup łup łup łup !!! ''Już tylko dwa metry do tego purwiastego Minho!"- pomyślałam. Nagle Newt zaczął zwalniać i straciłam go z pola widzenia. "Dobra, tylko ty i ja Minho!"- pomyślałam ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. Minho zaczął zwalniać. Postanowiłam to wykorzystać- przyspieszyłam. Łapałam krótkie i urywane oddechy. Gdy dzielił mnie od niego jakiś niecały metr a od zachodnich wrót jakieś sto zmusiłam się do nieludzkiego wysiłku. Obraz zaczął mi się zamazywać. Chciałam obejrzeć się jak daleko z tylu zostawiłam Newt'a i bliźniaki, ale się powstrzymałam. "To byłaby głupia strata cennych mikrosekund i energii!" - skarciłam się w myślach. Zrównałem się z Minho. Wyprzedziłam go o jakiś metr. Drugi. Trzeci. Przed oczami zatańczyły mi mroczki. Pole widzenia się zwężało. Gdy oddaliłam się od niego o jakieś pięć metrów okręciłam się gwałtownie na pięcie i rzuciłam na niego, powalając go na ziemię. Od bramy dzieliły nas trzy metry. 

"Musimy się stąd wydostać!" [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz