Rozdział 14

1.5K 77 4
                                    

Ja, Minho i Newt rzuciliśmy się biegiem w stronę, z której dobiegał krzyk. Minho w kilku susach już był przy nas, a w kilku nastu następnych był już przed bazą i wbiegał do środka. Dotarliśmy tam minutę po nim. Wieczorna rosa osadzona jeszcze na trawie moczyła mi kostki, skarpetki i buty nike. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że błądząc po labiryncie zmarnowaliśmy cały dzień! Aż się wierzyć nie chce! Gdy stanęliśmy na drewnianych, wylakierowanych schodach wiodących do bazy usłyszeliśmy spokojny głos Minh'o. Newt otworzył ogromne, wylakierowane na błysk z czarnego dębu drzwi do rozpadającej się bazy. Pierwszy raz ujrzałam ją od środka. Metr, dwa od wypolerowanych i wylakierowanych drzwi na tak samo wylakierowanej podłodze z drewna dębowego, znajdował się haftowany, czerwony dywan, przeplatany po bokach, tak mniej więcej 4cm z boków i 2cm z przodu i z tylu przeplatany złotymi nićmi. Na rozwalających się ścianach, które mimo wszystko jakoś pasowały do otoczenia. Na tych ścianach w wgłębieniach na mniej więcej pół metrowym miejscu biegnącym od jednej ściany do drugiej wmontowane były czarne, gumowe półki. Na dywanie stała zszokowana Nieznajoma patrząca zrozpaczonym, przerażonym a zarazem odbierającym to jako jedną, wielką kpinę wzrokiem na Minho. Z otwartymi lekko ustami słuchała tego co ma do powiedzenia. Minho nawet sięnie oglądając rzucił:
- Nazywa się Amelia. I twierdzi,że jest z DRESZCZu...

"Musimy się stąd wydostać!" [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz