XV

48 7 0
                                    

Gdy się obudziłem leżałem na kanapie, tuż przy mnie na krześle spała Weronika. Musiała długo przy mnie leżeć, na zegarze dochodziła już 17 więc wstałem po cichu by jej nie zbudzić, powoli czując ból na plecach. Powoli rozglądałem się za mym Kiełkiem lub innymi członkami drużyny.
Po chwili mój nietoperz wleciał przez okno i że tak powiem wtulił się.
Nieszukając dłużej wróciłem do salonu przykryłem Weronike kocem i ruszyłem w strone łazienki by się odświerzyć, musiałem być nieprzytomny kilka dni bo włosy były strasznie tłuste, czułem mocne pieczenie gdy woda uderzała mi o plecy.
Próbowałem dosięgnąć do rany były tam bąble po oparzeniach, przy każdym dotyku czułem ból.
Wytarłem się i ubrałem w czyste czarne spodenki i cięki podkoszulek z długim rękawem, szybko wyszłem. Weronika dalej spała, nikogo więcej nie było więc powtanowiłem więc zrobić kolacje. Zajrzałem do kilku szafek i po chwili znalazłem potrzebne mi składniki, szybko wyrobiłem ciasto, z nudów zacząłem nim krecić aż nabrało płaski okrągły kształt rzuciłem  ciastem na blat, potem szybko zrobiłem sos z mnóstwem przypraw którym wysmarowałem ciasto. Nastempnie pokrpjilem w plasty ser który jeszcze dzień i byłby nie do zjedzenia następnie troche mięsa i pizza wylądowała w piecu. Miałem godzine czasu więc poszłem do kolejnych otwartych drzwi były tam moje rzeczy szybko podbiegłem do mojego plecaka wyjąłem z niego składany łuk, strzały i jeden miecz by w razie czego móc nas obronić, reszte przedmiotów z plecaka włożylem do półek. Usłyszałem jakiś ruch więc prześledziłem mojim okiem teren wokół mnie i zauważyłem dwie postacie wjerzdżające windą orazdostrzegłem że Weronika się budzi. Pobiegłem szybko nakładając strzałe na cienciwe. Gdy drzwi się otwarły wyszła z nich Anastazja i Marek, dziewczyna z uśmiechem przywitała mnie, a Marek powiedział suche - Cześć.

Odłożyłem strzałe do kołczanu a łuk złożyłem. Podeszłem ucałować Weronike która właśnie się rozbudziła.

- Cześć kochanie - powiedziałem tuląc moją dziewczyne na co usłyszałem - Hej śpiochu.

- Możecie przestać - Powiedział Marek przewracając oczami - Wolałem ciebie jak byłeś nieprzytomny.

- Nie kłam Świnio, wtedy dopiero narzekałeś że nic nie robi, a tak zmieniając temat co tak ładnie pachnie?

- Pizza się piecze - Powiedziałem z uśmiechem - Na ile odpłynąłem? I co się przez ten czas działo?

- To tak nieprzytomny byłeś trzy dni potym jak ostatni, żywy wtedy członek Elektycznego Szoku wbił ci nóż w plecy -
Anastazja popatrzyła w strone Weroniki i kontynółowała
- Długo nie pożyła ta dziewczyna bo jeżyk wypieprzył ją na sam dół, niewiele z niej zostało, od tego czasu z tego co wiemy nikogo nie zabito , ale to się zmieni bo jutro nowi mają przyjechać.

- Ale czemu mieliśmy pierwsze nawzajem się powybijać i dopiero wtedy nowych dać - spytałem?

Marek uprzedził anastazje i powiedział - Uważają że zawolno się zabijamy i że jak dołożą nam nowych to szybciej pozdychamy.

- Czyli jednym słowem mamy przesrane -
Podeszłem do piecyka i wyjąłem moje dzieło, które jak i pachniało tak i wyglądało bosko, tes ser rozpływający się tyle mięsa, tyle tegp wszystkiego, następnie pokrojiłem po kawałku dla każdego i podałem na talerzach
- Reszta na dole? - spytałem naco reszta kiwneła głową więc włożyłem pizze do windy i wcisnąłem przycisk z napisem „parter" i poszłem jeść moją część. Gdy kiełek przyleciał przez okno w powietrze wyrzuciłem jego część którą spałaszował bardzo szybko.

- I jak smakowała? - Spytałem gdy wszyscy zjedli na co w szyscy jedynie pokiwali głową a Marek powiedział - Od dziś ty gotujesz stary to było smaczne a nie to co zwykle jemy.

Przyjąłem pochwałe do siebie, i zacząłem rozmyślać nad naszą sytułacją...

Hejka ludziska tym razem nudniejszy rozdział , ale już zaniedługo akcja się zagęści.
Nowi Przemienieni. Nowi Sojusznicy. Nowi Wrogowie.
Jeśli się podobało daj gwiazdke, komentuj. :D
Ps: Przepraszam za błędy.

PrzemienieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz