XXII

21 2 3
                                    

Kolejne dni mijały a ja dalej leżałem  na łóżku wypuszczany tylko do toalety.
A ja już miałem dość tego leżenia dlatego gdy zobaczyłem że Daniel śpi to powoli i po cichu wyszłem z łóżka, ubrałem się i wyleciałem przez otwarte okno. Niemyślałem jak lecę porostu szybowałem tak jak mnie wiatr poniósł. W ten oto sposób Wylądowałem na pastwisku owiec, o ile nie miałem  problemu z szybowaniem, to lądowanie stanowiło nie lada problem. Więc bardzo powoli zanirzałem tor lotu ale niestety nabiłem owce na  rogi.

- No kurwa raz wyszłem, raz a już kogoś zabiłem, nawet jeśli to owca to jednak zabiłem ją - powiedziałem do siebie - otworzyłem (jak to nazwali moji  przyjaciele ,,wsysacz" ).
Wziąłem owce moimi skrzydłami i z przerażeniem widziałem jak znika jak zostaje z niej tylko futerko, a ja odzyskuje siły. Niepanowałem już nad sobą.......

((((((((((((((Oczami Daniela ))))))))))))))))
- cholera  jasna co za debil z Adriana, ledwo przeżył a już śpiepszył  narażając jego i moje życie - myślałem gdy go szukałem .
Wiedziałem że jeśli coś mu się stanie to ja nie przeżyje. Weronika już kilkakrotnie pokazała że gdy coś się dzieje się Adrianowi groziło niebezpieczeństwo to potrafiła zabijać bez chwili przerwy. Wciąż mam przed oczami ten widok stosu ciał wokół leżącego Adriana. Czy ja też tak skacze gdy wszyscy się dowiedzą..

Hejka ludziska dziś rozdział kruciutki bo musze dopracować nowe postacie...
Jeśli chcecie mi pomóc dajcie gwiazdkę komentarz ( w którym możecie napisać jakiego przemienionego chcielibyście.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PrzemienieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz