Rozbudzałem się, czując ból na całym ciele, jęknąłem. Usłyszałem zamieszanie wokół siebie, więc otworzyłem oczy, znajdowałem się na łóżku spitalnym w jakiejś sali, wokół mnie była cała moja drużyna, wszyscy ucieszeni.
- Japierdziele co się stało? Czemu ręce mam w bandażach? - spytałem.
Po wygranej walce zemdlałeś - powiedział Marek - nie pamiętasz? Rany ci się otwarły i musieli ci je zszyć.- Właśnie, jak poszły walki - spytałem - wzieliście mi coś na pamiątkę po wygranej, no nie?
- Awansowaliśmy na drugie miejsce - powiedziała radosna Anastazja - a ty nie żartuj sobie tak, wszyscy się o ciebie martwiliśmy durniu.
- A najbardziej Weronika - powiedział Marek z przekąsem - gdy wyszła walczyć, myślałem, że nikogo nam nie zostawi, sama pięciu pokonała.
- Ona pięciu , a ty ani jednego pewnie - odwróciłem się w stronę Weroniki, puściłem jej oczko i powiedziałem - brawo, zuch dziewczyna, to co z tą pamiątką?
Wszyscy zaczeli się śmiać - ej, ale ja nie żartuje, gdzie pamiątka - mówiłem udając naburmuszenie, dopóki Daniel nie przyniósł płyty z kolców Cezarego - jupiii!!! Ktoś pamiętał o pamiątce- wiedziałem, że zachowuję się jak dziecko, ale byłem ucieszony tym, co usłyszałem.
Przez następne kilka godzin miałem jakieś głupie badania. Dopiero koło południa wypuścili mnie. Było już grubo po czternastej, więc postanowiłem odpuscić sobie dzisiejsze zajęcia. Udałem się wąskim korytarzem do mojego pokoju, szedłem dobre dziesięć minut, nim do niego dotarłem. Powoli otworzyłem drzwi, o dziwo w pokoju nie było śladu po wcześniejszym syfie. Na podłodze nie walały się już ciuchy, łóżko było pościelane, na stoliku nie było już kubków po kawie jedyne co na nim było to koperta.
- nie było mnie dwa dni, a oni mi pokój czyszczą - śmiałem się sam z siebie idąc do łazienki, gdy zdjołem strój w którym dwa dni temu walczyłem, zauważyłem kilka nowych ran. Nie wziołem to za coś poważnego wszedłem pod prysznic, i włączyłem ciepłą wode. Dopiero po chwili zauważyłem jaka ta łazienka jest duża, wszystko było dostosowane do mnie, i mojich skrzydeł. Gdy już odświerzyłem się. Postanowiłem otworzyć koperte ze stołu, był tam jakiś list a w nim:
„ Adrianie przyjdź dziś o dziewietnastej na pole bitwy.
Z poważaniem ważka".
Odłożyłem list.
Hmmm do dziewietnastej zostały jeszcze dwie godziny.
Więc wyszłem na korytarz chcąc odqiedzić kogoś z drużyny, problem polegał że niewiedziałem w którym pokoju mieszkają, na szczeście właśnie szła Weronika.- Hej Adrian, co robisz na korytarzu? - spytała.
- hej Weronika - powiedziłem uśmiechnięty - a chciałem odwiedzić kogoś z drużyny, ale niewiem gdzie macie pokoje.
- Żaden problem choć oprowadze cię, przy okazji choć coś ci pokarze- powiedziała.
Okazało się że pokoje mieliśmy przy sobie.
- Oto mój pokój wchodź - mówiła tajemniczym głosem ale weszłem do pokoju. Na pierwszy rzut oka wszystko było normalne, przynajmniej dopóki nie zostałem przewrucony przez, i tu właśnie było moje zdziwienie.
- co to kurwa jest!!!?? - wykrzyczałem troche przerażony, spodziewałem się wszystkiego ale nie tego że Weronika zacznie się śmiać.
Gdy skończyła wytłumaczyła
- oto moje zwierzątko nazywa się igiełka.
Dziwnie jest nazywać jeża wielkości owczarka niemieckiego, z zółtymi oczami i przemienionymi nogami, zwierze bardzo przypominało Weronike, ale w zwierzęcej formie.
- to chciałam ci wyjaśnić, nietylko ludzie tu trafiają, był ich nadmiar więc opiekunowie zdecydowali że każdy przemieniony może mieć swojego zwierzaka - mówiła bardzo spokojnie, ale nie mogłem w to uwierzyć, miałem mnóstwo pytań lecz nim spytałem, Weronika konynułowała przemowe. - zwierzęta praktycznie same do nas podeszły, wyczuwały jakąś więź. Uprzedze twe następne pytanie. Daniel ma jaguara z skrzydłami który ma skrzydła i wielkie pazury, Świnia ma dzika który tak jak on ma wyrośnięte z pleców kończyny, a Anastazja ma coś jakby połączenie pająka i lemura - niemogłem w to uwierzyć ale słuchałem dalej - dziś zapewnie ty będziesz wybierać, więc chciał bym zapyać, czy moge iść z tobą?? -spytała.-tak możesz jeżyku - powiedziałem bez namysłu. Gdy już zacząłem rozumieć,rozejżałem się po jej pokoju. Był niebieski, podobny do mojego tylko z większą łazięką.
- to nie fer jest masz lepszy pokój - zaśmiłem się.
Nim skończyliśmy rozmawiać ze sobą mineło półtorej godziny i musieliśmy już iść. Szliślmy dość długo wąskimi korytarzami aż dotarliśmy do dużej chali ale innej niż wszystkie. Zazwyczaj w chali były trybuny tu nic takiego niebyło tylko mnóstwo zwierząt. Rozglądałem się z myślą który jest podobny do mnie, wtedy do sali wszedł opiekun.- Cześć Adrian i jak znalazłeś swojego zwierzaka ? - spytał Ważka.
- jeszcze nie - powiedziałem - nieprzeszkadza panu że wziąłem ze sobą Weronike?
- alesz skądrze, to szukaj jak znajdziesz daj znać - powiedział i usiadł.
- Adrian,może ten o tam - wskazała róg sali, był tam wiedziałem, miał tak samo przemienione oczy, wielkie kły, ogon z mini skrzydełkami.
Czułem że łączy nas więź której nikt nie rozdzieli...
Wiem że ten rozdział nudny ale za niedługo będzie ciekawe.
Xd

CZYTASZ
Przemienieni
Fantasy19 sierpnia 2032 roku. Nad ziemią przelatuje kometa. Przez którą nic nie będzie takie samo.