Rozdział VI

60 7 0
                                    

- I jak mi poszło? - Spytałem znajomych gdy tylko wyszliszliśmy.
- Człowieku ale pędziłeś - zachwalała Weronika - no i teraz jeszcze bardziej Szatański wygląd.
Hem? Jak to - spytałem i podbiegłem do najbliszego lustra.
Faktycznie moje lewe, do tej pory nieprzemienione oko zalała czerwona poświata co dawało dość ciekawy widok, skrzydła się powiększyły, i ogon mocno wydłużył.
- A faktycznie, to co teraz? - spytałem nieukrywając że troche zmęczony jestem,
odpowiedź nadeszła od Marka- jak to co idziemy do ciebie i bawimy się do samego rana- niebardzo miałem na to ochote ale pozwoliłem im wejść do mojego pokoju. Marek od razu rzucił się do spiżarni i zabrał z niej wszystkie fast-foody i jedzenie- śmieci i zabrał się do obżeraniach. Dziewczyny zabrały po paczce żelków ,a Daniel jabłko.
- a niech jedzą niech im w dupe pujdzie -powiedziałem sam do siebie i uśmiechnołem się.
- to co mamy jutro w planie ?- spytałem
Jutro piątek więc zajecia z topielcem i z krecikiem, a konkretnie dwie godziny samobrony ,godzine surviwalu i pięć godzin na trening umiejętności-odparł daniel.
- O cholera trochu przesrane te pięć godzin, na co aż tyle?-spytałem
Każda drużyna wybiera jedną osobe i ona walczy puki nie przegra. Potem kolejną osobe i tak do końca zajęć, wygrani podnoszą się tabeli - odpowiedziała pajęczyca - a dlatego że jesteś nowy ty idziesz jutro pierwszy.
- ja mam walczyć pierwszy ja sobie rady nie dam - powiedziałem pacząc na całą druźyne, oko choć czerwone widziało normalnie, z takim wyjątkiem że widziałem wszystko w ciemnościach.
Dasz rade wierzymy w ciebię, ja wierze w ciebie- powiedziała Weronika. Nie wiem czemu ale jej głos jakby mnie chipnozował .
- No dobra spróbuje - powiedziałem uśmiechnięty.
Tylko uważaj na siebie „synu szatana" - powiedziała pajęczyca.
Postaram się - odparłem
No dobra choćmy bo musimy się wyspać. Dowalimy im jutro - powiedziała Weronika,
I wyszła a zaraz za nią chłopaki i Anastazja. Zdjołem podkoszulke odsłaniając koscistą klatke piersiową, następnie spodnie i powoli ruszyłem do łazęki. Po szybkiej kompieli, przebrany już w spodenki z nietoperzami i czarny podkoszulek z.pentagramem, położyłem się na łóżku. I po chwili już spałem. Obudziłem się nagle szybko popatrzyłem na zegar wskazywał ósmą czterdzieści - O kuźwa, mam dwadzieścia minut - zeskoczyłem z łóżka, szybko zmienłem spodenki na dresy. Korytarz i wybiegłem na korytarz, a zaraz potem do sali. Nastolatków było tam mnóstwo, szybko podbiegłem do mojej drużyny, na szczeście dziewczyny były już w górze sali.
- Hej Adrian co tak późno, zaraz się zaczyna lekcja z Topielcem, nieradze ci się u niej spóźniać - powiedziała - zdenerwowana Anastazja.
- Daj spokój ważne że jest - odpowiedziała Weronika prommiennie się do mnie uśmiechając.
Ja coraz bardziej zestresowany usiadłem i czekalem na rozpoczęcie lekcji.
Zdziwiło mnie że wszyscy ubrali się w dresy, niby wygodniej w nich się bije ale czy tu to pomoże.
- A gdzie jest reszta?- spytałem, uśmiechając się do nich.
- Mają pomóc Topielcowi przynieść materiały na lekcje - powiedziała Pajęczyca - O idą, ciekawe co dziś ona wymyśli?
Niewiedziałem co mnie czeka ale czułem że będe dziś bardzo zmęczony...
Przepraszam że dziś taki krótki, ale poprawiam wszystkie błędy. Przez co mogą być opuźnienia w dodawaniu rozdziałów :( .
Jeśli zauważanie błędy wypomnijcie. Jeśli się podobało daajcie gwiazdke i komentujcie.

PrzemienieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz