Po kilku godzinach nowi wjechali na nasze piętro, co prawda mimo długiego czasu nie udało nam się sprać krwi, przez co podłoga z białej była bordowa. Weszli jakby przestraszeni, a gdy podeszłem do nich z Kiełkiem, aż podskoczyli.
- Co zrobiliście? - Spytałem szczerze zaciekawiony.
Mateusz wrócił do windy i po chwili przyniósł skrzynkę jakichś fiolek i zaczął mówić - To jest rtęć, specjalnie w małych fiolkach, które przywiązuje się do strzały, a gdy trafi we wroga przedostaje się wraz z drobinkami szkła do krwi - wyjąłem jedną z fiolek i faktycznie srebnym płynem w srodku była rtęć. Byłem zadowolony z niego, ale nie chciałem odrazu tego ukazać. następnie Anna wyjeła zza siebie kilkanaście kul z lądem i po chwili odezwała się - granaty z trucizną - trzeba było przyznać, że to nie było głupie, ale najbardziej zadziwiającą rzecz zrobiła Natalia. Była to jakaś pasta, okazało się, że to była łatwo wybuchowa maź.
Nasza drużyna dawno podjęła decyzję, ale chcieliśmy ich sprawdzić. Nasz werdykt musiałem przekazać ja, gdyż reszta uważała, że niepowinienem póki co wychodzić.
- Sczerze jestem z was dumny, razem z drużyną postanowiliśmy was przyjąć, a teraz chodźcie pokaże wam co i jak - szliśmy bardzo powoli chciałem pokazać im wszystko w hotelu - słuchajcie tu macie pokoje wybierzcie sobie, który wam się podoba, a za chwilę idziemy na inne piętra pokażę wam jak ominąć pułapki, a jest ich naprawdę dużo- Musiałem czekać aż dwadzieścia minut nim się zdecydowali, w tym, że już po dwóch miałem dość, powoli pokazywałem im każde piętro łącznie z wszystkimi pułapkami.
- I oto ostatnia pułapka polega na tym że jeśli ktoś będzie chcieć dostać się do środka przez wybicie szyby, to zostanie poszatkowany przez kilka dziesiątki naprężonych żyłek - tymi słowami skończyłem oprowadzanie - jakieś pytania?
- Ja mam jedno - powiedział Mateusz - a co jeśli więcej osób będzie chciało dołączyć?
- Osób w drużynie może być dwadzieścia, więc pierwsze dwanaście osób będzie miało fart, a reszta albo zostanie zabita albo będzie wysłany na misje z której nie wróci a jeśli wróci zrobimy wyjątek - wyszczeżyłem kły i powiedziałem - a teraz choćmy na góre.
Chyba troche przestraszyłem młodzików, bo podczas wchodzenia do windy trzęsły im się nogi. Gdy dojechaliśmy nq nasze piętro moja ,,podstawowa" drużyna już tam była.
- Hejka Jeżyku jak było? - powiedziałem do Weroniki, musiała stoczyć ciężki bój, tak jak i reszta wszyscy byli polamieni krwią.
- Hejka Wampirku - odpowiedziała dziewczyna czule - Daj spokój udało nam się zdobyć jedzenie, ale z dziesięciu musieliśmy zabić.
- A propo jedzenia i zabijania łap tętnicza tym razem - Powiedział Marek i dał mi dokładnie sześć pełnych butelek z krwią - masz byś potem nas niewysyłał - żucił kolejną torbą - a tu masz te badyle co chciałeś.
Ucieszyłem się bardzo butelki szybko zaniosłem krew do pokoju, bawiło mnie spojżenie jakim obdarzyli mnie nowi. Szybko wyjąłem i rozdzieliłem rośliny. Postanowiłem że skoro jeszcze dwa dni nie pozwolą mi wyjść to choć zrobie napary z roślin leczniczych, wiedziałem że już niedługo się przydadzą...
Hejka macie tu rozdział. :-( Przepraszam że niedodałem wczoraj rozdziału ale była straszna burza.
Zachęcam komentujcie dajcie gwiazdke lub poprostu czytajcie dalej .
Ps: na górze dowód że niejestem normalny :-p przectawiam moje paznokcie z Prima Aprymis.

CZYTASZ
Przemienieni
Fantasía19 sierpnia 2032 roku. Nad ziemią przelatuje kometa. Przez którą nic nie będzie takie samo.