Rozdział IV

77 6 0
                                        


Gdy weszliśmy na stołówke zdziwiłem się że jesteśmy pierwsi usiedliśmy. Obok mnie Weronika i Anastazja, naprzeciwko Daniel ,a obok niego Marek .
Chcąc przełamać niezręczną cisze i jakoś się oswojić że tutaj po przemianie, chce się więcej osób zaprzyjaźnić niż w wcześniejszym życiu więc rozpoczołem rozmowec- to jakie są inne drużyny i jacy w nich przemienieni są? - ledwo skończyłem pytanie,
a już Weronika odpowiedziałą - nasza to Zimna Krew jesteśmy raczej średni bo nie umiemy wybrać dowódcy, jesteśmy wszyscy równi i niechcemy by ktoś miał obrywać za całą reszte lepsze od nas są dwie drużyny wzbużone wody i zatrute drzewo. W tej pierwszej są sami sportowcy ,a w drugiej nastolatki dzieci bogaczy. Gorsze są od nas są ciemny świat i elektryczny szok ale w świecie są sami odrzutkowie którzy wszystkich denerwują, a w szoku sami nałogowi gracze. więc nie jesteśmy najgorsi ale dzięki tobie możemy się wyżej wybić - i znów puściła mi oczko
Czemu dzięki mnie? - spytałem cały czerwony tym razem odpowiedział mi Marek - bo nawet na przemienionego jesteś niezwykły i tajemniczy poza tym, wywołasz zadziwienie przez to że wyglądasz jak odwrotność Dawida - wszyscy na niego spojżeli - no co, popaczncie jedyne co mają wspólne to skrzydła, a tak to każdy z nich ma przemienione coś czego ten drugi niema,no Adran się tym okiem wyrużnia aż nad to - wybuchnoł śmiechem jak i cała reszta. Lecz trudno mu nieprzyznać racji. - miło wiedzieć że jestem wam potrzeby -rzekłem
. Wtedy do stołówki wszedł tłum a wszyscy przyglądali mi się z zaciekawieniem.
Zaraz za tłumem weszli jak mi się zdawało opiekunowie, poczekali aż wszyscy siądą . opiekunów było trzech. Każdy przemieniony, najpierw wyszła kobieta która miała wydłużone ręce zakończone szponami na plecach miała grzebień. Który pewnie ułatwiał jej pływanie, oraz skrzela na szyji - powitajmy nowego przemienionego -zabrzmiał chrapliwe głos kobiety - nazywa się Adrian Kruk -wskazała na mnie a wszyscy się obrucili w moją strone - choć chłopcze wybierzesz drużyne a potem pujdziesz z nami.
Czułem że nogi mam jak z gumy ale wstałem, podeszlem do opiekunów i powiedziałem - Ja już zdecydowałem chce być w Zimnej Krwi.
Z zadziwieniem opiekunka spojżała na mnie - Jesteś pewien niemożna zmienić drużyny - A Potem wyszeptała- A oni nie są za dobrzy.
Ja pewniejszym głosem odparłem - tak jestem pewien -odczekałem chwile, aż reszta dzieciaków zaczeła jeść a mnie wyprowadzono, za mną pobiegła moja drużyna. Zostałem zaprowadzony do jakieś hali
-gdzie ja kurwa ide i po cholere -Niemusiałem długi czekać na odpowiedź gdyż gdy tylko wszyscy weszli usłyszałem głos drugiego opiekuna
-musisz wybrać broń której będziesz się uczyć walczyć oraz musimy prawdzić ile umiesz- powiedział meżczyzna około czterdzieski miał on owadzie skrzydła i ogon z żądłem jak u skorpiona oprócz tego wydłużone nogi które ułatwiało rozęd ,lot oraz szybkie lądowanie. Wskazał on na stoły gdzie leżały najróżniejsze bronie od białych, po karabiny ,czułem na sobie wzrok nauczyciela któremu chyba moje krucze skrzydła nieodpowiadały.
Ile moge bieć broni? -spytałem choć wątpiłem bym dobrze zrobił zadając to pytanie ale opiekun spokojnie powiedział- ile tylko zechcesz ale musisz nauczyć się nimi wszystkimi walczyć.
Przechodziłem obok rużnego rodzaju mieczy poczynając od katan kącząc na sztyletach oraz tarcze, na następnych stołach były kusze,łuki,noże do rzucania a nakońcu były karabiny,pistolety i strzelby. Po chwili zastanowienia wziąłem dwa miecze jednoręczne ,jeden putoraręczny miecz,długi łuk, dwa glocki kilka noży do żucania i cztery sztylety gdy pokazałem opiekunowi rzeczy które wziołem on z zarazem podziwem a zarazem z sarkazmem powiedział - życze powodzenia będzie ci potrzebne. Ja jestem Maksymilian Buc ale mówią na mnie „Ważka” i ja będe uczył posługiwania się bronią opiekunka to Barbara Jurek tak zwany „Topielec" radze ci jej niepodpaść ona uczy samoobrony i nauki surviwalu ,a ostatni do którego się udasz to Arek Krzak i mówimy na niego „Krecik" trenuje was w posługiwaniu umiejętnościami.
- ale po co nam to wszystko panie Ważko - spytałem z lekką kpiną na co usłyszałem odpowiedź
- Po pierwsze nie panie tylko poprostu ważko , po drugie grabisz sobie a po trzecie to chcemy was przygotować do życia jakie może was spotkać a teraz zmykaj z swoją drużyną do Krecika tylko zabierz amunicje byś mógł potrenować potem. Podeszłem do stołu zabrałem z niego sześć magazynków do glocka, trzy kołczany po sześćdziesiąt strzał.
Ale nabrałeś tych broni, jak ty chcesz się tym wszystkim nauczyć obsługiwać? - spytał Marek- ja sam zabrałem tylko karabin maszynowy i topór.
- jakoś dam rade ,a wy co zabraliście? - spytałem
Ja wziełam łuk i szable. -odpowiedziała Anastazja - Weronika walczy sai i z karabinem snajperskim.
Daniel wziął niewiele mniej od ciebie, ma on miecz oburęczny, włucznie, gwiazdki do żucania uzi i maczuge - skończyła dziewczyna.
- To co teraz mnie czeka - spytałem chociaż znałem odpowiedź ale i tak ją usłyszałem - na test umiejętności, zobaczymy co umiesz- odparł Daniel z zaciekawieniem - sprawdimy w czym trzeba cie podszkolić
Chwile potem dotarliśmy do kolenej salii gdzię miałem dowiedzieć co umiem. Czułem że zaraz z nerwów eksploduje ale skupiłem się i wszedłem do sali...
Hej i jak podoba się?
Mam nadzieje że tak.
Ps jakby ktoś niewiedział co to sai to na górze jest zdjęcie

PrzemienieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz