XX

48 8 2
                                    

Obudził mnie krzyk. Gdy tylko go usłyszałem wręcz wyskoczyłem z mojego łóżka i podbiegłem do kuchni, skąd dochodził wrzask. Okazało się, że to Natalia krzyczała, bo rozlała moją krew.

Wściekły podbiegłem do niej i zacząłem na nią wrzeszczeć.
- Co ty głupia babo zrobiłaś, myślisz choć troche!? Czy masz obsrane trociny zamiast mózgu - czułem, że troche przesadzam ale kontynułowałem, troche łagodniej- Ja rozuniem, że każdemu może się zdażyć, no ale kurwa!! Nawet niezdajesz sobie sprawy jak trudno jest to zebrać.

Dziewczyna popatrzyła na mnie ze łzami w oczach i powiedziała - Niewiedziałam, że to takie ważne, po prostu wyślizgneło mi się z rąk.

- Oh no dobrze - powiedziałem próbując się uspokojić. Powoli podeszłem do okna. Byłem przerażony tym co zobaczyłem.
W tym samym momęcie wbiegła reszta drużyny z zwierzakami.

- Widzieliście ? - spytała przerażona pajęczyca - Adrian co my zrobimy?

Nim odpowiedziałem mineło kilka minut, niewiedziałem jak mamy wyjść z tego cało, bo wątpliwym jest pokonanie tłumu ludzi tak małą grupą

- Świnia przygotuj ostateczne wyjście. Dziewczyny włączcie pułapki. Mateusz idziesz poszeżyć nasz tunel. - spojżałem na daniela - A my będziemy ich odciągać jak najdłużej.

Wszyscy się rozeszli tylko moja ukochana Weronika stała płacząc.
Podeszłem do niej i powiedziałem - Spokojnie kochanie wszystko będzie dobrze - wiedziałem że łgam jak pies, ale niechciałem by się martwiła.

Dziewczyna zabić.
ła mi się w ramiona i powiedziała - Kocham cie ale spróbuj mi nie wrucić to popamientasz - ucałowała mnie i doszła do reszty.

Daniel patrzył na mnie z wyrzutem - Serio tak myślisz? - odparłem mmu - Tak.

Wybiegliśmy na balkon i wyskoczyliśmy, naszykowaliśmy sie do strzału. Wiedzialiśmy ze wiele z nich sie porani może wykrwawi ale niedamy rady wszystkich przemienionych zabić.
- Mam pomysł nagle powiedział Daniel i wrócił się do budynku, tylko poto by pochwili wylecieć z niego i rzucic rulonem worków z wybuchową mazią.

- Jak przejdą nie myśl rzucaj - reszta też nieprużnowała, świnia zrobił pole minowe a dziewczyny pola wszystko co ostre rtęcią.
Wkońcu nadszedł pierwszy krzyk dzieciaka pocietego przez żyłki.

Walczyliśmy już dobre pare godzin trupy pietrzyły się i pietrzyły ale i tak tłum ciagle nadciagał i nadciagał, a końca dalej nie było
- Na góre - krzyknąłem do Daniela.
Wzbijając się w powietrze, gdy i on wzleciał zżuciłem papke która odrazu zaczeła wybuchać lecz to jedynie zabiło kilkudziesięciu a tłum szedł i szedł.

Na szcczycie czekała już reszta drużyny, szybko rozstawiliśmy się po każdej stronie hotelu i rzucaliśmy strzelaliśmy czym popadnie.

- nie no kurwa se jaja robicie - powiedziałem gdy zobaczyłem Czarka biegnącego w strone bazy - czy za każdym razem musimy z nim walczyć.
Gdy tłum wbiegł do hotelu wiedzieliśmy że długo nie pożyją
i mieliśmy racje, na szczyt wbiegła mała grupka którą łatwo pokonaliśmy.
Już miałem nadzieje że to koniec lecz się myliłem bo ktoś prubował zabić dziewczyny więc wzleciałem i ujżałem moją matke. Czułem że złość ze mnie kipi.

- Witaj synu pozwolisz że usune te śmieci!!- powiedziała chwytając jedną z ośmiu macek Anastazje i Weronike. Ogólnie matka przypominała kalmara z odłogami ptaka, i ludzką głową.

Tego było za wiele - Spierdalaj od nich zwyrodniała suko!!!!- poleciałem prosto na nią, lecz ona poprostu odbiła mnie macką.
- puść je, to mnie nienawidzisz one nie są niczemu winne - chciałem ją pokonać ale by inni nie cierpieli więc ulżyło mi gdy puściła dziewczyny.

- No to choć walczyć Synu pokaż mi kim jesteś - powiedziała uderzając macką w mój policzek.

Miałem opuszcząną głowe - chcesz wiedzieć kim jestem prosze bardzo, jestem Adrian jestem obroncą mojich przyjaciół !!! - krzyczałem i czułem że znów się zmieniam kły mi się wydłużyły , rogi wzniosły się ku górze, klatka piersiowa się otwarła a z niej wyszły jak żywe przemienione ostrza z żeber, skrzydla zmieniły się urosły i zyskały łapy otaz szpony moje nogi teraz skadały się z ostrzy.

Czułem że trace panowanie nad sobą ale resztką własnej woli żuciłem się na matke która zaskoczona próbowała obronić się mackami na próżno rozerwałem je na strzępy, a matce odgryzłem głowe.
Jej ciało jeszcze wiło się w konwulsiach kiedy poczułem ból. Spojżałem na bok była tam wielka płyta wbita w ciało. Spojżałem był tam Cezary i trzymał Weronike za szyje celując w nią płytą
- teraz wybieraj czy uratujesz ją czy mnie zabijesz powiedział strzelając Danielowi w skrzydło i zrzucając dziewczyne prosto na betonową droge, szybko wyskoczyłem.... Była kilka metrów od ziemi.... - Udało się - pomyślałem gdy wziąłem dziewczyne w objecia. Nastempnie tylko ciemność naszła...

Kochani bardzo przepraszam że musieliście tyle czekać, ale brak weny a do tego próbuje jak największą średnią wyciągnąć. :(
Oto koniec części 1 książki niemartwcie się ( jeśli wogule się przejmiecie ) już niedługo wyjdzie dalsza część oraz nowa książka... Komentujcie co myślicie.

PrzemienieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz