Rozdział 18

8.3K 423 146
                                    


Droga zajęła nam jakieś piętnaście minut. Rozpoznawałam okolice, w której się znajdowaliśmy. Był to las, za moim domem. Jechaliśmy głównie leśnymi drogami, wyłożonymi jednak asfaltem. Można było dojechać tędy do nowego osiedla, z super drogimi mieszkaniami, albo całkowicie wyjechać po za granice miasta. W trakcie jazdy nie rozmawialiśmy za dużo. Cały czas zastanawiałam się, co najlepszego zrobiłam. Jadę z moim nauczycielem, jego samochodem, do jego domu, żeby najpewniej spędzić tam noc. Pytanie tylko czy z nim, czy nie. Cholera, robiłam w swoim krótkim życiu głupie rzeczy, ale żeby aż tak? To nawet jak na mnie mała przesada. Jakby ktoś się dowiedział...nie chcę nawet o tym myśleć. Z drugiej strony, kto miałby się dowiedzieć. Alex dobrze zadba, żeby nikt nas nie widział. Chociaż teraz w sumie nie robimy nic złego nie? No w ogóle, tylko myślisz o tym jakby było się z nim całować. Z zamyślenia wyrywa mnie delikatne szarpniecie. Dojechaliśmy.

- Mieszkasz tu? – to pierwsze słowa jakie wychodzą mi z ust, stoimy na strzeżonym parkingu na tym „ekskluzywnym osiedlu"

- Na razie tak – mówi i otwiera mi drzwi, czyżby kultura wróciła?

- Na razie – łapię go za słówka.

- To jest mieszkanie mojego przyjaciela, wyjechał na rok do Ameryki. Mieszkanie jest już kupione, więc ja płacę tylko za wynajem. Przy okazji, podlewam kwiatki i takie tam – w holu wsiadamy do pierwszej windy, widzę jak Alex wciska guzik z numerem szesnaście najwyższe piętro, nieźle.

- Dobry z ciebie przyjaciel.

- Dziękuję, staram się jak mogę – ironiczny uśmiech.

W czasie kiedy winda jedzie na górę, dyskretnie przeglądam się w jednym z czterech luster. Nie wyglądam źle, ale mogłoby być lepiej. Szczególnie, nie na miejscu wydaje się być mój strój galowy. Nie przemyślałam tego, jak zgadzałam się tu przyjechać. Po chwili słychać charakterystyczny pyk i drzwi windy rozsuwają się. Korytarz prezentuje się równie dobrze, co hol. Jest długi, a jego podłoga wyłożona jest niebieską wykładziną. Po lewej stronie znajdują się drzwi i po prawej też. Alexander delikatnie kładzie mi dłoń na plecach i kieruje w lewą stronę. Zabiera dłoń i szuka w kieszeni kluczy do mieszkania. Po sekundzie przekręca zamek i patrzy na mnie.

- Witam w moich skromnych progach panno Antiga – z tymi słowami popycha drzwi i wpuszcza mnie do środka.

Kiedy tylko staję w małym korytarzyku automatycznie zapala się światło. Cały jest urządzony na biało. Po prawej stronie stoi drewniana skrzynia z poduszkami na wierzchu, która służy również za ławeczkę. Naprzeciwko niej, stoi szafa na kurtki, z wielkimi lustrami na drzwiach. Kawałek dalej wisi mały domek z otwieranymi drzwiami i napisem My Home. W środku wiszą jakieś klucze. Alex wchodzi zaraz za mną i po tym jak zdejmuje swoją kurtkę, pomaga mi z moją. Ja w tym czasie zdejmuje szpiki i czuje jakbym dostąpiła Nirwany. Moje obolałe stopy dużo by już nie zniosły. Jedynym minusem tego jest to, że jestem teraz niższa do mojego nauczyciela o dobre dziesięć centymetrów.

- Piękne mieszkanie – mówię.

-Stwierdzasz to po wyglądzie korytarza, czy po właścicielu? – myśl, riposta szybko.

- Nie znam twojego przyjaciela, ale jeśli jest tak przystojny, jak to mieszkanie piękne, to musisz mnie z nim zapoznać – słyszę jak cicho parska pod nosem, Antiga jeden – Williams zero.

Bez zaproszenia ruszam przed siebie i wchodzę do ogromnego salonu, też(kto by się spodziewał)urządzonego na biało. Po drugiej stronie pomieszczenia są duże balkonowe drzwi. Wcześniej przed nimi stoi szara kanapa, która wygląda tak, że jak na niej usiądziesz, to nie wstaniesz. Naprzeciw kanapy zauważam duży czarny telewizor. A za nim na ścianie drzwi , jak się domyślam do pokoju. Całe pomieszczenie jest bardzo jasne, dzięki ogromnym oknom i drzwiom balkonowym. Najważniejsze jest chyba to, ze brakuje całej ściany po prawo. Zamiast niej znajduje się tam blat barowy z drewnianymi krzesłami. Za nim widać dużą i przestrzenną kuchnię. Z tego co udaje mi się dojrzeć, nowocześnie wyposażoną. Orientuje się, że stoję z otwartą buzią, szybko ja zamykam i odwracam się do Alexandra. Opiera się o ścianę i patrzy na mnie rozbawiony.

Przypadek? Nie sądzę proszę pana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz