Rozdział 22

7.4K 392 88
                                    




***przeskok czasowy***

- Hej Gwen idziesz? - wyczytuje z ruchu warg Mikiego.

Kiwam głową nie wyjmując z uszu słuchawek. Jest godzina 6 rano 11 lipca, a ja stoję z resztą debili na lotnisku i czekamy na odprawę. Jak widać nasza wspaniała wycieczka do Londynu przesunęła się „nieco" w czasie i lecimy na wakacje. Siedem dni w stolicy Anglii, w trzecim tygodniu wakacji.

Co się tyczy mnie i Alexa to no cóż tak jakby jesteśmy razem. Chyba, tak mi się zdaje. Czy to jest w ogóle zgodne z prawem? Po tam tym pamiętnym dniu w jego mieszkaniu postanowiliśmy spróbować i zobaczyć co z tego wyjdzie. Do końca roku szkolnego spotykaliśmy się pod pretekstem przygotowywania do przyszłorocznego konkursu kuratoryjnego z historii. Nie wychodziliśmy na miasto, spotykaliśmy się w jego domu. Czy mnie to satysfakcjonuje? Nie. Ale rozumiem sytuacje. Jeszcze rok i wszystko się ułoży. Jestem gotowa na niego czekać tak długo jak będzie trzeba. Nie jestem tylko pewna, czy on chce czekać. Jestem szczęśliwa spędzając z nim czas, oglądając filmy, rzucając się popcornem i wymykając się na kilka godzin na spacery do lasy. Tylko boję się, że ktoś się dowie. Wtedy oboje mielibyśmy przekichane.

- Chodź w końcu, bo nas zostawią - Mikołaj gwałtownie wyciąga mi słuchawki z uszu. Zbiera moją torbę i łapie mnie za rękę, ciągnąc w kierunku Ziemińskiego i reszty naszej grupy, która jest już liczona. Ustawiamy się grzecznie i czekamy, aż nauczyciel dotknie naszych ramion swoją dłonią.

No cóż mogę powiedzieć. Lotnisko robi na mnie duże wrażenie. To będzie mój pierwszy lot samolotem. Bardzo się denerwuję. Jak coś oberwie Miki, bo będę musiała na kimś odreagować stres. Życie.

- Dobra młodzieży słuchajcie! Odkładacie walizki na taśmę, przechodzicie przez bramki i czekacie na resztę grupy po drugiej stronie. Wszystko jasne? To do roboty! - mówi Alex stając na początku naszej przeliczonej już kolumny i żwawo gestykulując.

On jest zdecydowanie zbyt przystojny na nauczyciela. Do tego wniosku doszła chyba też połowa dziewczyn z wycieczki, które ślinią się na jego widok. On jest mój i tylko ja mogę ślinić się na jego widok.
Zerkam w jego kierunku i posyłam mu nieśmiały uśmiech, a Alex w ramach rewanżu puszcza mi oczko. Rozglądam się nie spokojnie, czy aby na pewno nikt nic nie zauważył, ale wszyscy pochłonięci są swoimi sprawami. Oczywiście oprócz Mikiego, który posyła mi konspiracyjny uśmiech.

Razem z grupą ruszamy ruszamy do wąskiego przejścia, które zaprowadzi nas do samolotu. Przynamniej taką mam nadzieje. Jeszcze przed przestąpieniem progu Ziemiański informuje, że mamy siadać w lewym rzędzie krzeseł pod oknami. Chyba po to, żeby mój lęk wysokości zwiększył się jeszcze bardziej. Parami przechodzimy przez wejście do samolotu i razem z Mikim siadamy pośrodku rzędu.

- Jesteś pewna, że nie chcesz usiąść przy oknie? - pyta Mikołaj, kiedy już wygodnie siedzimy, a bagaż podręczny jest schowany.

- Na dwieście procent, jak się rozbijemy przynajmniej nie zobaczę katastrofy - mówię, kurczowo trzymając się pasa.

Uważnie słucham stewardessy, która tłumaczy jak zapiąć pasy, zamówić picie i jedzenie i inne takie pierdoły. Oho zaczyna się, chyba zwymiotuję.

- Ooooooo - moje usta opusza mimowolnie zduszony jęk.

Miki zerka na mnie z rozbawieniem i kręci z niedowierzaniem głowa. Ktoś dotyka mojej ręki, odwracam głowę i widzę Alexa. Delikatnie głaszcze moją rękę, a swoim zmartwionym wzrokiem szuka mojego spojrzenia.

- Wszystko w porządku ? - pyta uważnie mi się przyglądając.

Kręcę przecząco głową, która tak na marginesie zaraz mi chyba odpadnie. Alex nie czekając dłużej pociąga mnie za przedramię do góry i stawia na nogi.

- Chodź, będziesz siedziała ze mną- nie mam czasu zaprotestować, a już jestem prowadzona przez środek samolotu stając się główną atrakcją współ pasażerów.

- Gwen nie najlepiej się czuję, pomyślałem, że będzie lepiej jak będzie siedziała obok mnie. Dosiądziesz się do Mikołaja? - Alexander pyta Ziemiańskiego, który patrzy na nas z błyskiem w oku.

- Dobry pomysł. Nie ma sprawy - mówi posyła mi uśmiech, zbierając książkę i torbę podróżną.

Alex siada obok okna, a mnie sadza obok siebie. Odsuwam się od niego delikatnie, by zachować dystans nauczyciel - uczennica.

- Oprzyj się o mnie i spróbuj zasnąć. Tak będzie lepiej Gwen - szepcze do mnie opierając moją głowę o swoje ramię.

Będzie lepiej, bo będzie z Tobą - te słowa to ostatnia rzecz o jakiej myślę, zanim zasypiam.
******************&****************Przepraszam.
Krótki rozdział, bo teraz będą tylko takie. Nie wiem kiedy będzie kolejny. Proszę trwajcie przy mnie.
Jeszcze raz przepraszam.
***Clary_23***

Przypadek? Nie sądzę proszę pana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz