Na szczęście historyczka nie mieszka daleko, więc docieram pod jej kamienicę w miarę szybko. Całkiem tu ładnie. Dom ma cztery piętra, jest odnowiony, a gdzie nie gdzie widać małe balkony. Przed nim rozciąga się średniej wielkości trawiasty plac. Rosną na nim Kasztanowce, Topole i Świerki górskie. Teraz kiedy przyglądam się bliżej dochodzę do wniosku, że musi to być droga kamienica. Raczej wątpię, żeby Ilonę było stać na takie mieszkanie z nauczycielskiej pensji. Ciekawe czym zajmuje się jej mąż. Podchodzę i pcham z całej siły drzwi. Zamknięte.
- Jesteś naprawdę genialna – mruczę do siebie i wciskam guzik domofonu, którego nie zauważyłam wcześniej.
Mieszkanie mojej nauczycielki (może lepiej byłej nauczycielki?) jest pod numerem czwartym.
- Tak? W czym mogę pomóc? – słyszę męski głos wydobywający się z głośniczka.
- Ja...hmmm... Nazywam się Gwen Antiga i jestem uczennicą pani Nowak. Byłam z nią umówiona – z zaskoczenia ledwo udaję mi się wyjąkać te kilka słów.
- Aaaaa Gwen, jasne wchodź – mówi tajemniczy rozmówca.
Niepewnie popycham drzwi i wchodzę, w środku wszystko wygląda równie dobrze jak na zewnątrz. Korytarze i schody są wymyte i posprzątane, za oświetlenie służą małe lampki LED. Kieruję się schodami na czwarte piętro. Skąd słyszę dwa głosy, jeden należący do mojej nauczycielki, a drugi męski.
-Kochanie przepraszam, że tak wyszło. Wrócę tak szybko jak tylko się da.
- Daj spokój. Tylko uważaj na siebie. Kocham cie – wzdycha kobieta.
-Ja ciebie też misiaczku. I oczywiście ciebie malutki – pojawiając się na ostatnim piętrze widzę jak mężczyzna czule gładzi już zaokrąglony brzuch Ilony.
- Dzień dobry – mówię i uśmiecham się z pewnością, której niestety trochę mi brakuje.
- O Gwen! Cześć, to jest mój mąż Artur – odpowiada mi wskazując ręką na mężczyznę przede mną.
Co jak co, ale Artur wygląda naprawdę nieźle. Ma na sobie granatowy, dopasowany garnitur, z butami pod kolor. Mogę się o stówę założyć, że z jakiejś drogiej firmy, pewnie z Lasockiego. Włosy lekko przycięte i postawione delikatnie na żel. Posturę ciała też ma całkiem okej, szczupły, średniego wzrostu, szerokie ramiona. Na twarzy ciepły uśmiech, którym mnie właśnie obdarowuje dobrze współgra z piwnymi oczami.
Cholera! Przestań się na niego gapić.
- Dzień dobry – powtarzam tym razem kierując słowa bezpośredni w jego stronę.
- Cześć. Niestety ja już muszę lecieć. Ale miło było poznać dziewczynę o której Ilona tyle opowiadała – mówi wyciągając do mnie rękę.
- Mam nadzieję, że były to same dobre rzeczy – odpowiadam ściskając jego dłoń.
- Naturalnie – śmieje się zbiegając po schodach.
- Chodź wreszcie, przecież nie będziemy stały przed drzwiami! – woła Ilona i wciąga mnie do mieszkania.
Korytarzyk w którym się znajdujemy jest bardzo ładnie urządzony. Jest tutaj szafka na buty, wieszak na kurtki i mała komódka. Ostrożnie zdejmuję trampki i kurtkę. W samych skarpetkach idę za historyczką do jak mniemam salonu. Reszta pomieszczeń przez które przechodzimy jest urządzona całkiem przytulnie i przemyślanie. Od razu widać, że mieszkańcy tego domu uwielbiają historię. Na każdym kroku widać nawiązania do różnych epok historycznych.
- Myślałam, że umówiłyśmy się na piątą? – pyta nauczycielka kiedy siadamy na miękkiej szarej kanapie.
- Tak, tylko po prostu wcześniej skończyłam zajęcia i pomyślałam, że przyjdę od razu proszę pani.
CZYTASZ
Przypadek? Nie sądzę proszę pana.
RomansaDzień jak co dzień, nic nie zapowiadało niezwykłych wydarzeń. Czy połączeni przypadkiem, a rozdzieleni życiem mogą być razem? Dziewczyna i chłopak. Różnica wieku. Podobieństwo zainteresowań. Różnica charakteru. Podobne poczucie humoru. Wiele przygód...