Opis: Liam jest księciem i szykuje się do ślubu z wybraną przez jego rodziców księżniczką a Zayn jest po prostu uroczym sługą.
Liam od dziecka był przyzwyczajony do tego, że musi być posłuszny każdemu rozkazowi swoich rodziców. Nie buntował się. Nawet teraz, mając dwadzieścia trzy lata nie sprzeciwił się rodzicom, którzy ogłosili mu, że poślubi niemiecką księżniczkę; Sophię Smith.
Gdy pałac obiegły plotki o ślubie księcia, rozpoczęło się prawdziwe zamieszanie. Uroczystość miała odbyć się za niespełna dwa miesiące i wynajęci przez królową, organizatorzy szaleli by wszystko było zorganizowane jak najlepiej i jak najszybciej. Liam uśmiechał się sztucznie, gdy kobieta zdejmowała z niego miarę na garnitur ślubny.
W pewnym momencie do środka wpadł mulat. Jego policzki były pokryte rumieńcem, co musiało oznaczać, ze tutaj biegł.
- Przepraszam za spóźnienie, Pheobe. Wasza wysokość - chłopak dygnął przed Payne'm.
- Możesz już iść. Zajmę się resztą - uśmiechnął się czarnowłosy i odebrał od brunetki miarę.
- Kim jesteś? - zapytał Liam. Nigdy nie widział tego pięknego mężczyzny.
- Jestem nowym służącym, książę. Zayn Malik - przedstawił się chłopak, patrząc na niego spod długich rzęs i dosłownie przez chwilę starszy chłopak zastanawiał się czy nie są pomalowane.
- Mów mi Liam - wypalił bezmyślnie. Gdyby rodzice dowiedzieli się, że pozwolił słudze nazywać się po imieniu, skrocili by tego biednego chłopaka o głowę.
- Nie powinienem, książę - powiedział nieśmiało i zmierzył długość nogi Liama.
Payne czuł się dość niezręcznie stojąc w samych bokserkach przy tak cudownym mężczyźnie. W końcu Zayn zdjął wszystkie miary z księcia. Starszy westchnął ciężko niezadowolony, że praca chłopaka dobiegła końca.
- Przywiozłem dla księcia garnitur. Specjalnie na dzisiejszy wieczór. Jestem pewien, że księżniczka Sophia zakocha się w księciu od razu - odezwał się Malik i podszedł do krzesła na którym zostawił wcześniej okryty materiałem garnitur.
Rozpiął materiał pokrowca i wyciągnął granatowy garnitur. Liamowi niemal opadła szczęka. Zayn podał mu strój i od razu kazał przymierzyć. Nie mógł powstrzymać cichego sapnięcia, gdy zobaczył jak marynarka idealnie opina mięśnie księcia. Zagryzl mocno warge i przymknal oczy, próbując przywołać się do porządku.
Wieczorem Liam plątał się między swoim pokojem a salą balową, doglądając na prośbę matki przygotowań do balu. Nawet nie zauważył, kiedy drobna osoba zderzyla się z jego klatką piersiową, niosąc wielki wazon z kwiatami, który przysłaniał widok.
- Przepraszam, książę. Tak bardzo przepraszam! - usłyszał głos Zayna a zaraz potem zobaczył parę ciemnych oczu wyłaniających się znad bukietu róż.
- Nie szkodzi, Zayn. Daj pomogę ci - zabrał od młodszego wazon i postawił w odpowiednim miejscu mimo sprzeciwów Zayna.
- Zawsze książę musi postawić na swoim? - zapytał rozbawiony mulat.
- Zawsze - uśmiechnął się Liam, udając, ze nie widzi spojrzeń reszty służących.
Bal był wyjątkowo męczący dla księcia. Jak się okazało niemiecka księżniczka może i miała nienaganne maniery, dobrą postawę ale była oziębła, małomówna i okrutnie traktowała służących. Gdy Zayn podszedł do stołu by napełnić kieliszki gości winem, uśmiechnął się do Liama, który odpowiedział mu szerokim uśmiechem. Nic na to nie mógł poradzić. Sophia spojrzała na drobnego chłopca pogardliwym spojrzeniem.