-Chcesz jechać do dziadków?- Spytał Josh siedząc w szatni i przebierając się na trening.- W takim momencie?
-Babcia ostatnio gorzej się czuje.- Odpowiedział Chris i zaczął chodzić nerwowo po pomieszczeniu.
-Stary, przecież Vanessa tam jest, a ty jesteś mi potrzebny tutaj.
-Wrócę za tydzień, może dwa.
-Człowieku my mamy rozgrywki za trzy tygodnie! Przed nami najważniejszy mecz, a Ty mi mówisz, że wrócisz za dwa tygodnie?!?- Blondyn wstał z ławki.
-Będę na rozgrywkach.- Odetchnął głęboko.
-I je zawalisz. Nie będzie cię sporo czasu jak chcesz się zgrać z drużyną?
-Znajdź kogoś na moje miejsce, zagram w innym meczu.- Brunet skrzyżował ręce na piersi.
-Ledwo znalazłem zastępstwo za Dylana, który miał kontuzję. Jesteś jednym z najlepszych zawodników musisz to zagrać.
-Nie dam rady. Zacznij szukać dzisiaj to może kogoś znajdziesz.- Chwycił plecak i wyszedł z szatni.
-Jones!!
Słyszał za sobą wołanie przyjaciela, ale dalej szedł przed siebie. Rozgrywki nie były takie ważne. W tej chwili był pewny tylko jednej rzeczy, musiał znaleźć swoją siostrę.***
W klasie rozległ się dzwonek kończący pierwszą lekcję. Rose jak najszybciej wyszła z klasy i udała się w stronę podwórka. Gdy stanęła na schodach zauważyła Chrisa wychodzącego z szatni. Za nim biegł Josh i coś wykrzykiwał. Chciała podejść do bruneta, ale ten tylko ją minął.
-Skończony idiota.- Parsknął wściekły Josh stając obok blondynki.
-Co się stało?
-Powiedział, że nie zagra w meczu, bo jedzie do dziadków.
-Przecież Vanessa tam jest....- Mruknęła Rose.
Josh coś jeszcze mówił, ale ona już poszła za Christopherem. Nie mogła go dogonić, mimo że szła naprawdę szybko. W końcu zaczęła biec. Niebieskooki skręcił w jakąś uliczkę, a dziewczyna będąca co raz bliżej zaczęła biec jeszcze szybciej. Po jakimś czasie usłyszała czyiś głos, jego głos. Mówił coś głośno w innym języku, skręciła w uliczkę. Zobaczyła smugę światła, w której stał chłopak. Szybko do niego dobiegła i chwyciła za ramię, a wtedy wszystko wokół zaczęło wirować i unosić się co raz wyżej. Była przerażona i zdezorientowana. Mocniej ścisnęła rękę Chrisa i spojrzała na niego, a on patrzył na nią zszokowany.
Nagle wszystko ustało. Stali na pięknej łące, wokół było mnóstwo kwiatów. Wydawało się, że nie ma tu nic poza zielenią polany, na której wylądowali, ale w oddali zauważyła zarysy budynków. Puściła chłopaka i ponownie na niego spojrzała.
-Co ty najlepszego zrobiłaś?***
Jest tu ktoooś? Komentujcie ;P
CZYTASZ
W Innym Wymiarze
FantasyOdnalazłam swój świat, moją miłość. Nie, wróć. To ten świat mnie odnalazł, upomniał się o mnie, o moją śmierć, a miłość? Miłość walczyła o każdy dzień, o każdy oddech. Miłość dała mi nowe życie. Szanse na wieczność. *** Opowiadanie o życiu młodej d...