Rozdział 24

13 2 0
                                    

Vanessa rozglądała się dookoła siebie i próbowała znaleźć różnice między Wymiarem Wieczności, a Wymiarem Śmiertelnych. Wszystko było takie podobne. Budynki, parki, drogi. W rękach niosła zakupy, które niedawno zrobiła. Od kiedy tu przybyła nie miała żadnych innych ubrań oprócz tych, w które była ubrana od początku. Teraz to się zmieniło. Nie mogła zrozumieć dlaczego Wymiary są takie podobne. Co prawda miejsce, w którym się teraz znajdowali nie było takie jak jakiekolwiek w Loss Angeles, ale miała wrażenie, że ten świat opiera się na takich samych zasadach jak jej świat. A może to był jej świat? Zadawała sobie wiele pytań i wciąż szukała odpowiedzi. Nie mogła się odnaleźć.
-Hej! Teraz widzę.- Powiedziała i odwróciła się aby spojrzeć na Xaviera.- Są tu drogi, ale jeszcze nie widziałam żadnego samochodu.
-U nas nie ma samochodów.- Uśmiechnął się lekko.
-Dlaczego?
-Bo nikt ich nie wynalazł.- Usta Vanessy mimowolnie otworzyły się, a wielkie oczy wpatrywały się w towarzysza jakby chciały przejrzeć go na wylot.- Nie rób takiej miny.- Tym razem zaśmiał się głośno.
-Żartujesz, prawda?
-Ludzie tworzą nowe rzeczy wtedy, kiedy są im one potrzebne. Po co nam samochody, skoro mamy portal?
-Próbujesz mi powiedzieć, że umiecie robić te swoje czary mary, obserwujecie nasz Wymiar bez przenoszenia się do niego i nawet ogarneliście teleportacje! I nikt z was nie wpadł na to, żeby jeździć samochodem?!?- Wyrzuciła ręce w górę i patrzyła na roześmianą twarz blondyna.
-To właśnie powiedziałem.
-Przecież wy jesteście w tyle o jakąś epokę.- Jęknęła.
-Nie marudź tylko idź do domu.- Zaśmiał się i chwycił za ramiona delikatnie przesuwając ją do przodu aby szła.- Nadal nie rozumiem czemu nie mogliśmy użyć portalu.
-Bo normalni ludzie wychodzą czasem na spacer.
-Nie ma ich tutaj za wielu.- Skwitował rozglądając się po pustym parku.
-Tam ktoś idzie.- Zauważyła kobietę po przeciwnej stronie, powoli zbliżającą się w ich kierunku. Kiedy już była obok nich omal nie wpadła na brunetkę. Xavier szybko odciągnął ją na bok.- To jeden z waszych dziwnych zwyczajów, czy może była opętana?- Zażartowała.
-Nie widziała cię.- Spoważniał trochę.- Jak każdy oprócz mnie.
-Słucham?!?
-Ludzie tutaj tak jakby- Zawahał się.- nadają na innej częstotliwości.
-Na innej częstotliwości niż ja?- Uniosła brwi.
-Niż my.- Spojrzał w jej oczy.- Kiedyś chciałem odizolować się od reszty. Znalazłem sposób. Zaklęciem ukryłem się przed wzrokiem innych tak samo jak mój dom. Kiedy wychodzę na ulicę nikt mnie nie widzi.
-A kiedy ukryłeś mnie zaklęciem?- Teraz była już trochę zła.
-Hmm, w momencie, w którym znalazłem cię nieprzytomną.- Podrapał się po głowie lekko zakłopotany.
-A kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?- Wycedziła wściekła brunetka. Nie dostała odpowiedzi.- Skąd mam mieć pewność, że nie jesteś jakimś psychopatą, który ukrył mnie przed resztą świata, aby potem mnie zabić?!?
-Bo próbuję ratować ci życie!- Krzyknął po raz pierwszy od kiedy się poznali.
-Tak, chyba masz rację.

****
Jesteście tu? Xd Jutro postaram się dodać kolejny, komentujcie i gwiazdkujcie ;))~ H

W Innym WymiarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz