Dziewczyny chciały iść na spacer, ale Rose postanowiła przebrać się w coś „bardziej wyjściowego". Vanessa z nieukrywaną irytacją siedziała na swoim łóżku w pokoju internatu i czekała aż Rose wreszcie się przebierze.
Pokój należał do Rose i Vanessy. Poznały się właśnie w momencie, w którym dowiedziały się o tym, że będą razem mieszkać. Było to nieduże, ale przestrzenne pomieszczenie. Ściany były pomalowane na czerwono, a sufit na biało. Podłoga była wyłożona ciemnobrązowymi panelami. Przy drzwiach wejściowych stało łóżko Vanessy, ciemne z białą pościelą. Po prawej stronie stał stolik z lampką nocną, a po lewej biurko, na którym leżały porozrzucane książki brunetki. Na przeciwko łóżka Vanessy znajdowały się drzwi do łazienki. Drugą część pokoju tuż obok drzwi do łazienki zajmowała Rose. Wyglądała ona zupełnie tak samo jak część brunetki z tą różnicą, że tam panował porządek. Pomiędzy obiema stronami były dwie szafy a między nimi okno, przez które można było zobaczyć boisko szkolne.
Vanessa spojrzała na otwierające się drzwi łazienki. Jej oczom ukazała się Rose przebrana w jasne jeansy i zieloną bluzkę na ramkach. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie kiedy zobaczyła brunetkę.
-Możemy iść- rzuciła zakładając buty. Zielona bluzka podkreślała jej ogromne zielone oczy.
-To gdzie właściwie idziemy?- Zapytała Vanessa wstając i podchodząc do drzwi wyjściowych. Otworzyła je i zaczekała na Rose która zaczęła je zamykać na klucz.
-Myślałam żeby wymknąć się na małe zakupy- Powiedziała szeroko się uśmiechając blondynka. Zakupy były czymś co uwielbiała. W przeciwieństwie do Vanessy dla niej zakupy były torturą. Żeby pójść na zakupy musiałyby niespostrzeżenie wyjść poza teren szkoły co ostatnio stało się szczególnie trudne. O kiedy dyrektor szkoły zorientował się że wielu uczniów wychodzi nauczyciele dyżurują podwórko nawet weekendy.
Właściwie wszyscy uczniowie w weekendy wyjeżdżali do domów, cóż prawie wszyscy. Ci którzy mieli daleko zostawali w szkole. Vanessa i Chris mieli tylko dziadków, którzy mieszkali kawał drogi od Los Angeles. Natomiast Rose wiecznie kłóciła się ze swoimi rodzicami i wolała zostawać w szkole. Jej rodzice byli bardzo bogaci i nie zwracali uwagi na córkę. Rose miała i to za złe dlatego wybrała szkołę z internatem, chciała ich widywać tak rzadko jak to tylko możliwe.
-O nie mowy nie ma- jęknęła brunetka.-Dobrze wiesz jak bardzo nienawidzę zakupów.
-A masz jakiś lepszy pomysł?
-Jasne. Wymknijmy się na pizze.- Powiedziała szeroko uśmiechnięta.
-No niech już będzie.- Zgodziła się Rose. Wyszły z budynku internatu i szły ścieżką przy murze.-Czekaj. Ty chcesz iść na miasto ubrana w rzeczy do treningu?
-Widziałam, że się czegoś przyczepisz. Przecież to tylko leginsy i bluzka.-Od razu spotkała się ze spojrzeniem spod przymrużonych oczu Rose.-Nie będę się teraz wracała! Idę tak a ty nie musisz iść ze mną jak nie.....-Urwała w momencie, w którym zorientowała się, że przyjaciółka jest zafascynowana ogłoszeniem wiszącym na murze budynku a nie tym co ona mówi.
-Zobacz!-Krzyknęła z radości blondynka.- Bal o którym ci mówiłam. I to jest już w ten piątek to nie cały tydzień żeby się przygotować i znaleźć partnera. Vanessa słuchasz mnie?- Mówiła odwracając się żeby spojrzeć na przyjaciółkę, która usiadła na ławce i oglądała paznokcie.
-Słucham, pewnie że słucham.
-I to jest idealny powód dla którego trzeba iść na zakupy.
-My już tego nie przerabiałyśmy?- Zapytała brunetka podnosząc wzrok na Rose.
-Ale teraz musimy kupić sukienki.-Powiedziała zadowolona.
-My???-Zapytała wstając z ławki.-Jak to my? Ktoś powiedział, że ja idę?
-No proszę cię! Będzie fajnie zobaczysz. Nie musisz iść z kimś możemy iść paczką.
-Nie. Mowy nie ma.
-Czemu nie? Tylko raz chociaż zobaczysz jak będzie.-Przekonywała blondynka cały czas się uśmiechając.
-Raz jedyny raz i więcej nie zobaczysz mnie na żadnym balu.-Ostrzegła brunetka a Rose aż podskoczyła z radości.
-Chodź idziemy wziąć więcej pieniędzy z pokoju.-Chwyciła Vanessę za rękę i już chciała iść ale jeszcze się odwróciła i spojrzała na przyjaciółkę- A ty się przebierzesz.
-Oooo nie dręczysz mnie!- Jęknęła Vanessa ale postanowiła się nie sprzeciwiać i pozwolić jej na świetną zabawę przynajmniej dla niej.
***Cóż mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze :)
CZYTASZ
W Innym Wymiarze
FantasyOdnalazłam swój świat, moją miłość. Nie, wróć. To ten świat mnie odnalazł, upomniał się o mnie, o moją śmierć, a miłość? Miłość walczyła o każdy dzień, o każdy oddech. Miłość dała mi nowe życie. Szanse na wieczność. *** Opowiadanie o życiu młodej d...