Chapter 16

2.5K 131 9
                                    

- Idę pod prysznic!-powiedziałam zaraz po tym, gdy weszliśmy do hotelowego pokoju. Dobra Mia, trzeba zacząć wcielać plan w życie. Musiałam dotrzymać swojej obietnicy i pomścić wszystko co mi zrobili. Nie jestem słaba. Dam radę. Dam radę.

- Jasne, idź.- mruknął chłopak i położył się na wielkim łóżku stanowiącym centrum pokoju hotelowego i leniwie się przeciągając przetarł twarz dłońmi. Zagryzłam dolną wargę i weszłam do łazienki ściągając z siebie dzisiejsze ciuchy i rzucając je gdzieś za siebie weszłam prosto pod prysznic odkręcając ciepłą wodę. Kochałam tą wieczorną rutynę. To zawsze mnie rozluźniało. Nie wiem dlaczego, ale wychodząc spod ciepłego strumienia wody zawsze znajdowałam rozwiązanie na moje problemy.

 Nie wiem dlaczego, ale wychodząc spod ciepłego strumienia wody zawsze znajdowałam rozwiązanie na moje problemy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wysuszyłam włosy ręcznikiem, aby wchłonął nadmiar wody z moich ciemnych pokręconych kosmyków. Posmarowałam swoje ciało olejkiem po czym owinęłam się mocno wokół talii ręcznikiem i wyszłam z łazienki patrząc niewinnie na Harry'ego.

-Wybacz, zapomniałam wziąć bielizny z walizki – Westchnęłam kręcąc głową i podeszłam do swojej torby wyciągając z niej czarny koronkowy komplet. Mój plan szedł zgodnie z założeniem. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że tak będzie. Choć nie wiem jak bardzo by się powstrzymywał jego wzrok uciekł na mnie, a raczej na moje ciało wciąż lekko wilgotne i mieniące się od olejku. Poprawiłam niewinnie kosmyki mokrych włosów wracając do łazienki. - Zaraz wracam - powiedziałam, a on coś tam pod nosem tylko cicho mruknął. Szybko włożyłam bieliznę zarzucając na ramiona cienki satynowy szlafrok i przejrzałam się w lustrze poprawiając najdrobniejsze szczegóły. Wzięłam głębszy wdech i nacisnęłam złotą klamkę wracając do środka.

- Jestem - Uśmiechnęłam się lekko i podchodząc do wysokiej wieży stereo włączyłam ją, a po pokoju rozszedł się niski głos jakiejś kobiety bełkoczącej coś po francusku. Boże, żebym jeszcze coś z tego zrozumiała. Zaczęłam wolno tańczyć w rytm muzyki ruszając biodrami i patrząc na łóżko na którym leżał uniosłam wysoko brwi.

- No chodź - machnęłam ręką przywołując go do siebie, a on zmarszczył brwi nie będąc do końca przekonany. - No daj spokój rozluźnij się trochę. - Wywróciłam oczami, a on kręcąc głową wstał z łóżka. Melodia znacznie się zmieniła. W tle ucichł kobiecy głos zastąpiony przez akordeon wprawiając w pomieszczenie "staromodny" nastrój. Mówiąc staromodny mam na myśli czas w którym związki wygadały inaczej. Czas w którym ulicami Paryża przemieszczały się kobiety w spódnicach i lokach z czerwonymi ustami. Czasy w których mężczyźni szanowali kobiety. No dobra. Szanowali może trochę bardziej niż dzisiaj. Przynosili im róże, podchodzili z respektem...

- Naprawdę nie wiem dlaczego to robię - powiedział wyciągając w moim kierunku dłoń, a ja ją ujęłam lekko schylając głowę godząc się tym samym na wspólny taniec.

- A ja wiem - wtrąciłam przyprawiając go o zaskoczenie patrząc tym samym śmiało w jego oczy,

- Dlaczego? - podchwycił temat wprawiając nasze ciała w zgrany, wolny, lecz wciąż perfekcyjny taniec.

- Ponieważ mnie lubisz. Bardzo lubisz. Ponieważ mam coś czego nie ma ona. I myślę, że o tym wiesz.

- Jesteś bardzo pewna siebie.

- Nie, ja po prostu wiem czego chcę.

- Więc czego pragniesz? - zapytał zbliżając się do mnie bardziej nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego, a ja patrząc w jego oczy pomyślałam...

Zemsty.


ResentmentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz