Chapter 7

4.8K 205 11
                                    

Ubrałam na siebie czarną krótką sukienkę i wysokie obcasy. Usta pomalowałam swoją ulubioną czerwoną pomadką i jeszcze raz przejechałam prostownicą po kosmykach swoich włosów chcąc, aby wszystko wyglądało dzisiaj idealnie. Wzięłam z toaletki czarną maskę i stając przed wysokim lustrem założyłam ją na oczy. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze przeglądając się w nim raz jeszcze i biorąc małą kopertówkę z komody wyszłam z domu.
Podczas drogi o dziwo nie natknęłam się na żadne korki więc wszystko wskazywało na to, że dotrę na miejsce parę minut przed czasem. Cicho nucąc piosenkę w radiu zaparkowałam na swoim stałym miejscu parkingowym i wysiadłam z auta kierując się wolno w kierunku windy na parterze budynku. Tego dnia parking był dosłownie przeładowany i samochody nie mogły się na nim pomieścić i w tym momencie dziękowałam za to, że Harry wyznaczył mi miejsce, które było zarezerwowane tylko i wyłącznie dla mnie.

 Tego dnia parking był dosłownie przeładowany i samochody nie mogły się na nim pomieścić i w tym momencie dziękowałam za to, że Harry wyznaczył mi miejsce, które było zarezerwowane tylko i wyłącznie dla mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy weszłam do środka przez szklane obrotowe drzwi recepcja jak nigdy była opuszczona, a z góry dobiegały dźwięk głośnej klasycznej muzyki. Razem ze mną do windy wsiadła jakaś para, która nie szczędziła sobie czułości i nie mogła się od siebie dosłownie oderwać. Wywróciłam oczami, starając się odwrócić wzrok, lecz wszystko odbijało się w tych cholernych lustrach i po raz pierwszy przeklęłam w myślach tego, kto to wymyślił.
Gdy drzwi gładko rozsunęły się na 8 piętrze weszłam w długi hol i wchodząc przez wysokie szklane drzwi do wielkiej sali, na której było już chyba z 200 osób wzięłam od kelnera przechadzającego się obok kieliszek z szampanem wolno go sącząc i wzrokiem szukając w tłumie kogoś znajomego. Na środku parkietu tańczyło mnóstwo par. Długie suknie niektórych kobiet delikatnie muskały marmurową posadzkę. A w zachwyt wprawiło mnie to, że każdy z gości miał na sobie inną maskę. Było tutaj tak wiele kolorów i wzorów. To wyglądało po prostu.. Niesamowicie. Podeszłam do szwedzkiego stołu ustawionego zaraz pod ścianą i szybko omiotłam spojrzeniem jego zawartość. Było na nim tak wiele przysmaków z wielu kuchni świata. Począwszy od Tureckiej aż po Włoską. Nie miałam jednak ochoty na jakieś ostre przyprawy, dlatego zagryzając policzek od środka wyciągnęłam dłoń i w tym samym czasie co jakaś inna osoba sięgnęłam po najbardziej soczystą z porcelanowego półmiska truskawkę, która leżała na samym jego czubku. Niechętnie spojrzałam na osobę, która chciała sprzątnąć mi ją z przed nosa i przechyliłam głowę patrząc tak jak ona w moje oczy. Choć pół jego twarzy zasłaniała czarna maska z równie czarnymi piórkami rozpoznałabym jego twarz nawet w ciemnym pomieszczeniu. Wróciłam spojrzeniem do półmiska i trąciłam wierzchem dłoni jego dłoń biorąc truskawkę i biorąc dużego gryza uśmiechnęłam się lekko.

- Cieszę się, że Cię widzę - powiedział mężczyzna, a ja skinęłam głową.

- Mogłabym powiedzieć to samo, ale nie wypada, bo Pana narzeczona posądzi mnie o jakieś niemoralne rzeczy - uniosłam kącik ust do góry, a chłopak zrobił to samo po czym oboje się roześmialiśmy.

- Może da się Pani zaprosić do tańca? - wyciągnął w moim kierunku wierzch dłoni, a ja uniosłam brew udając, że się nad tym zastanawiam jednak teatralnie wzdychając chwyciłam ją idąc za Harry'm na środek parkietu. W tle szła właśnie piosenka Ed'a Sheeran'a Give Me Love.
Położyłam dłoń na jego ramieniu, a on swoją na moim biodrze, drugą zaś spletliśmy razem. Harry ścisnął mocniej nasze palce i ruszył. Pozwoliłam mu się prowadzić, a moje stopy poruszały się w rytm muzyki równocześnie z jego i po chwili już zupełnie nad nimi nie panowałam. Patrzyłam w jego oczy, a on patrzył w moje. Nie zwracaliśmy już uwagi na innych ludzi. Wydawali się mgłą. Zupełnie niewyraźni, bo teraz byliśmy jednością. Obrócił mnie, a ja mocno przywarłam do jego klatki piersiowej czując bicie jego serca i wciąż poruszając się wraz z nim. To dziwne. Nie potrzebowaliśmy żadnego specjalnego układu. Wydawało mi się, że znamy kroki na pamięć choć nie tańczyliśmy ze sobą razem od jakiś 7 lat. Oddychaliśmy przez usta wciąż patrząc sobie w oczy, a gdy Harry chciał po raz kolejny mnie obrócić, zauważyłam jakąś czarną damską rękawiczkę na jego ramieniu, która pociągnęła go lekko do tyłu i cały czar prysł jak bańka mydlana. Powrócił szmer rozmów, odgłos kieliszków, stukot obcasów. Powrócił tłum dookoła nas. Zmarszczyłam brwi. Za Harry'm stała Caroline w długiej czerwonej zwiewnej sukni.

- Tutaj jesteś kochanie. - uśmiechnęła się i kładąc dłoń na jego policzku odwróciła jego twarz w swoją stronę i pocałowała go zostawiając na jego ustach trochę czerwonej szminki.

Nie wiem dlaczego, ale poczułam dziwne rozczarowanie. Oczy lekko mi się zaszkliły. Powróciły wspomnienia. Zrobiłam krok do tyłu i tym samym zmieszałam się z tłumem ludzi, który tańczył na parkiecie zostawiając ich samych sobie. Nie odwróciłam się już za siebie. Ruszyłam w kierunku windy przepychając przez roześmianych odurzonych alkoholem ludzi.
- Mia! - usłyszałam za sobą krzyk, ale tylko zacisnęłam wargi, agresywniej przepychając się pomiędzy tłumem, który teraz jakby specjalnie taranował mi drogę.

ResentmentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz