Paryż.. Paryż.. Paryż..
Podróż minęła nam dosyć spokojnie. Zameldowaliśmy się w hotelu dostając pokój numer 119 ze wspaniałym widokiem na wieżę Eiffela. Musiałam przyznać, że Harry wybrał świetny hotel. Gdy położyłam walizkę na łóżku niemal od razu wyszłam na mały balkonik i patrząc w dół na ulicę, po której przechadzało się mnóstwo osób, Francuzów, lub cudzoziemców westchnęłam.. To takie niesamowite. Zawsze mnie to zachwycało. Sposób w jaki się spieszyli. Sposób w jaki szli. Każdy z nich miał swój własny cel. Zagryzłam policzek od środka, odwracając się w stronę Harry'ego, który siedział na łóżku odpisując telefonicznie na e-maile - zapewne te związane z pracą zaśmiałam się i podeszłam do niego zabierając mu go z ręki.
- Przestań. Odetnij się choć na chwilę od tego co tam zostawiliśmy. Teraz jesteś w Paryżu. Ze mną. Liczy się tu i teraz. Musisz odpocząć i choć na chwilę się oderwać od szarej codzienności. Pamiętasz co kiedyś Ci powiedziałam? Masz teraz wyłączyć ten telefon i nie włączać go do chwili kiedy z powrotem nie wylądujemy jasne? - Zapytałam unosząc brew i podając mu go do ręki. Popatrzył na niego w zamyśleniu wyraźnie rozważając za i przeciw, jednak po chwili pokiwał głową twierdząco.- Masz rację. Nie zginą beze mnie - Powiedział tylko wyłączając telefon, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- No i świetnie, a teraz idziemy kupić buty - klasnęłam w dłonie roześmiana, a on popatrzył na mnie jak na wariatkę.
- Mówisz serio?- zapytał jakby nie do końca będąc przekonanym o tym czy żartuję, czy mówię poważnie, a ja kiwnęłam głową.
- Przecież po to tu przyjechałam - Powiedziałam stanowczo patrząc na niego poważnie, a on zaśmiał się sam do siebie.
- Myślałem, że po prostu chcesz mnie zaprosić na weekend we Francji.-uniosłam wysoko brwi kręcąc głową z niedowierzaniem.
- No proszę, proszę.. W takim razie muszę powiedzieć Ci, że bardzo się pomyliłeś. Po prostu chciałam pojechać po buty do Paryża, a ty napatoczyłeś się po drodze. Wybacz, ale nie miałam żadnych potajemnych marzeń i fantazji związanych z Pana osobą Panie Styles - powiedziałam kąśliwie jednak widocznie rozbawiona zbijając go trochę z pantałyku. Oczywiście, że kłamałam. Miałam co do jego osoby bardzo przemyślany plan ułożony starannie w głowie. Siatka map i przemyśleń związanych z moją zemstą, a każdy mój ruch względem niego był doskonale zaplanowany.
- Wiesz, do jakiego sklepu chcesz iść?- Zapytał ucinając naszą pogawędkę zapewne nie mogąc znaleźć na mnie żadnej ciętej riposty.
- Oczywiście. - powiedziałam biorąc torebkę. - Możemy iść.
Kiwnął głową wkładając jeszcze portfel do tylnej kieszeni spodni. Wziął też jeszcze z łóżka telefon zaciskając go w dłoni i chcąc włożyć go na swoje miejsce, jednak po chwili namysłu jednak oprzytomniał i zamiast w spodniach umieścił go w szafce nocnej przy dużym łóżku. Uzależnienie. Tak to się nazywa. Ale kto nie jest w tych czasach od czegoś uzależniony? Powiedzcie mi. Każdy z nas tak naprawdę ma jakiś swój nałóg. Dla każdego jest to coś innego. Dla jednych używki, dla innych Internet, dla innych kupowanie, jedzenie. Ilu ludzi na świecie, tyle nałogów...
CZYTASZ
Resentment
Teen FictionKochaj mnie, nienawidź, mów o mnie co chcesz Wszyscy chłopcy i wszystkie dziewczyny błagają aby znaleźć Mię (chcą się ze mną pieprzyć) Kochaj mnie, nienawidź, ale czy nie widzisz tego co ja? Wszyscy chłopcy i wszystkie dziewczyny błagają aby z...