Chapter 1

8.1K 251 13
                                    

Biorę łyk whiskey i marszczę brwi uderzając paznokciami o blat dębowego biurka swojego ojca. Sytuacja z każdym dniem zaczyna się robić coraz poważniejsza. A  tak już całkiem szczerze, czasami mam wrażenie, uczucie jakby ostry sznur zawężał się coraz mocniej wokół mojej szyi. 
- Więc... Co proponujesz?- spytałam patrząc na swojego tatę, który siedział na przeciwko mnie paląc cygaro i kręcąc się niecierpliwie na obrotowym, skórzanym krześle.

- Wiesz o tym, że Styles to nasza największa konkurencja. Może nas łatwo wykończyć. Nasza firma istnieje od pokoleń. Stanowi ogromny filar tego jebanego biznesu, a my nie możemy sobie pozwolić na stratę starych klientów. Nie możemy pozwolić przejąć prowadzenia Styles'om. Twój dziadek przewróciłby się w grobie, gdyby widział to gówno w którym grzęźniemy.

- Wiem... - mruknęłam tylko zagryzając policzek od środka. Nasza rodzinna firma architektoniczna "Pierce" istniała już od pokoleń. Zajmowaliśmy się najpoważniejszymi projektami w Ameryce i poza granicami kraju. Na rynku byliśmy numerem jeden już od ponad 60 lat i nie mogliśmy oddać tego tytułu tak po prostu, bez walki. Nie mogliśmy pozwolić na to, aby konkurencja od tak nas wygryzła. A zwłaszcza taka konkurencja.
Harry'ego poznałam jeszcze za czasów liceum. Był ode mnie dwa lata starszy.
Poznaliśmy się zupełnie „przypadkiem". Zaczepił mnie pewnego deszczowego dnia, gdy wracaliśmy ze szkoły, a ja zapomniałam parasola. Zaproponował mi schronienie pod swoim. Romantyczne co? Też tak wtedy myślałam.

 Romantyczne co? Też tak wtedy myślałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Myślałam, że mu na mnie zależy. Że poznałam kogoś, kto nie zwracał uwagi na wygląd zewnętrzny, tylko na środek i wartości jakie przedstawia sobą człowiek. Szybko się w to wkręciłam. Ja wiem jak to brzmi, ale ważyłam wtedy 10 kilo więcej, miałam krótkie włosy, trądzik młodzieńczy, aparat na zębach i byłam bardzo zakompleksioną nastolatką, a gdy poznałam Harry'ego myślałam, że ktoś w końcu naprawdę ktoś mnie pokochał.

W tym okresie mojego życia wydawało mi się, że nie zasługuję na miłość, ale kiedy pojawił się on przez moment uwierzyłam w to, że mogę być choć przez chwilę szczęśliwa.

Zaprosił mnie do siebie do domu. Zaprosił mnie do cukierni, na koncert... Mówił, że jestem inna niż dziewczyny, które poznał wśród tego całego „popularnego" towarzystwa liceum. Należał do tej nielicznej elity. Słynęli z tego, że innych traktowali z dystansem, uważali ich za śmieci, za gorszych od siebie. Miał, a raczej jego ojciec miał pieniądze i dobrze o tym wiedział. Potrafił to świetnie wykorzystać.
I przez chwilę wydawało mi się nawet, że on też się w to wkręcił. Że jemu też zależy.
Jak każda zakochana nastolatka wyobrażałam sobie wtedy naszą przyszłość. Nasze wspólne chwile, to wszystko co było jeszcze przed nami.
Jakiś czas później zaprosił mnie do siebie na imprezę urodzinową. Pamiętam, że bardzo się stresowałam. Na samą myśl, o tak dużej grupie osób.. O tak „ważnej" grupie osób. Wiedziałam, że od tego wieczora zależy wszystko. Wiedziałam, że jeśli mnie nie zaakceptują to będę po prostu skończona w grupie jego przyjaciół, a bardzo zależało mi wtedy na ich akceptacji.
Weszłam do środka. Dom od samego progu był bogato urządzony. W tle szła głośna muzyka, na stołach był głównie drogi alkohol. W środku było chyba ze 100 osób, a wśród tych twarzy widziałam głównie same „modne" osoby ze szkoły i z miasta. Poczułam się wtedy przez chwilę ważna i doceniona.
Zauważyłam go. Stał wtedy w rogu salonu ze swoją paczką i trzymał w ręce szklankę z piwem. Nieznacznie się uśmiechnęłam zaciskając w dłoni mały prezent, który starannie wcześniej opakowałam w ozdobny papier i czując jak moje dłonie drżą podeszłam do nich, ale on zamiast mnie przytulić, ośmieszył mnie. Poniżył mnie przed wszystkimi.
Pamiętam, jak jeden z chłopaków dał mu wtedy 200 dolarów.
200 dolarów-tyle byłam warta. Tyle według nich był wart człowiek.
Tyle był wart zakład z którego chichotały dziewczyny zanosząc się śmiechem. Według nich miał mnie w sobie rozkochać i pokazywać się ze mną w miejscach publicznych przez miesiąc. Śmiali mi się w twarz. Żartowali ze mnie. A ja? Po prostu stałam i słuchałam.
Czy możecie sobie choć trochę wyobrazić jak się wtedy czułam? Wątpię..
Ośmieszona. Wykorzystana. Upokorzona. To tylko niektóre z uczuć jakie wtedy w sobie czułam.
-Wszystkiego najlepszego- tylko tyle udało mi się z siebie wtedy wykrztusić. Wyciągnęłam dłoń, a gdy wziął prezent po prostu stamtąd wybiegłam i gdy po raz ostatni za siebie spojrzałam widziałam, jak jego znajomi się śmiali - on się jednak nie śmiał. Patrzył na to jak odchodzę.
Tydzień później zaczął chodzić z Medrith. Trzy tygodnie później z Danielle, a sześć tygodni później z Ashley.
A ja musiałam zmienić szkołę, otoczenie. Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić.Nie mogłam sobie poradzić z emocjami które wtedy rozsadzały mnie od środka. Długo leżałam wtedy w łóżku. Nie wiem ile łez straciłam, nie wiem jak wiele mnie to kosztowało, ale pewnego dnia postanowiłam zmienić siebie i swoje życie.
Żal który w sobie nosiłam i z którym nigdy się nie pogodziłam wywołał we mnie chęć zemsty i nienawiść z którą czasami do tej pory nie mogłam sobie poradzić.

  Żal który w sobie nosiłam i z którym nigdy się nie pogodziłam wywołał we mnie chęć zemsty i nienawiść z którą czasami do tej pory nie mogłam sobie poradzić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mam pewien pomysł. - z zamyślenia wyrwał mnie ojciec, a ja uniosłam wzrok znad moich palców w jego oczy.
- Zamieniam się w słuch. Zrobię wszystko, aby się na nim zemścić. - powiedziałam kładąc łokcie na jego biurku i nachylając się w jego kierunku przysłuchałam się mu uważnie. To straszne jak nienawiść potrafi zaślepić człowieka. Jak potrafi go zmienić. Byłam gotowa do wszystkiego, aby tylko go pogrążyć. Upokorzyć go choć w małym stopniu tak, jak on kiedyś mnie.
- Zatrudnisz się u niego jako jego asystentka. Będziesz udawała, że działasz na niekorzyść naszej firmy. Gdy nadarzy się okazja dowiesz się jaki jest plan ich działania. W ten sposób ich pogrążymy. Wszystko załatwię. – Wytłumaczył, a ja zagryzłam dolną wargę i uśmiechając się kiwnęłam głową.
- Umowa stoi. - uścisnęłam rękę swojego ojca, którą wyciągnął w moim kierunku i podniosłam słuchawkę telefonu szybko wykręcając numer, który znałam na pamięć.
- Sekretariat Pana Styles'a? -Spytałam, gdy tylko ktoś podniósł słuchawkę - Z tej strony Mia Dobrev. Chciałabym umówić się na rozmowę o pracę.

 Chciałabym umówić się na rozmowę o pracę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


ResentmentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz