***Marinette***
Obudziłam się w swoim łóżku. Czyżby wszystko co się działo było snem ? Nie byłam z Adrienem w kawiarni ? Odwróciłam się na bok i zobaczyłam, że koło mojego łóżka siedzi...ADRIEN?!
-C-co ty tu robisz ? - zapytałam zdziwiona
-Gdy wychodziłaś dziś z kawiarni ktoś Cię zaatakował. Nie zdążyłem zauważyć kto, bo szybko uciekł.- powiedział mi. Chwila.... CZYLI BYŁAM Z ADRIENEM W KAWIARNI ! JA BYŁAM Z NIM ! ON ZE MNĄ !
Po chwili cieszenia się przypomniałam sobie o jego zdjęciach wiszących na jednej z moich ścian. O nie mam nadzieję , że ich nie zauważył. Spojrzałam się w stronę ściany. Była pusta. Poczułam łaskotki na stopach. Zobaczyłam pod kołdrą Tikki pokazującą , że to ona zdjęła zdjęcia. Uff... ulżyło mi.
-A T-tobie nic nie jest?
-Nie ,nie przejmuj się- uśmiechnął się. - Dobra ja już muszę iść. Do zobaczenia - pomachał i wyszedł z pokoju. Zastanawiałam się co lub kto mógł mnie zaatakować. To była sprawa dla ... BIEDRONKI.
-Tikki kropkuj ! - wypowiedziałam frazę i już po chwili byłam w czerwonym kostiumie w czarne kropki. Szukałam czegoś podejrzanego w mieście. Aż nagle usłyszałam krzyki. Za pomocą swojego jo-jo szybko dostałam się do miejsca hałasu. Przerażeni ludzie uciekali przed mężczyzną ubranym w granatowy kostium trzymającym w ręku wielką miotłę? Każdy w kogo wycelował miotłę stawał jakimś śmieciem. Starałam się zaatakować go od tyłu ale mnie odepchnął. Poszukiwałam wzrokiem Kota. Gdzie on jest? Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
-Witaj Biedrąsiu - uśmiechnął się ,a ja zrobiłam face palm.
-Akuma jest w miotle - powiedziałam , a Kot wiedział już co ma robić. Użyłam szczęśliwego trafu i wypadła pokrywka od kosza na śmieci ? Co ja z nim zrobię. Już wiem ! Gdy wycelował miotłą w moją stronę odbiłam iskry od pokrywki. Po chwili nie było człowieka tylko zwykły papierek. Wzięłam miotłę połamałam ją na pół i wypędziłam złe moce. Przywróciłam wszystko do wcześniejszego stanu. Jak zawsze przybiliśmy sobie z kotem żółwika. Ale chwila... czemu sprzątacz miałby mnie atakować? Coś mi tu nie grało...
-My Lady może masz ochotę się gdzieś przejść ? - zapytał Kocur z tym swoim uśmieszkiem.
-No...dobrze- zgodziłam się. Niech mu będzie. Poszliśmy na spacer do parku. Było już całkiem ciemno. Spojrzałam na zegarek: już 22? Niedługo będę musiała iść. Rodzice mnie zabiją jeśli odkryją , że wyszłam z domu.
-Biedrąsiu... proszę powiedz mi kim jesteś. Nie wyjawię nikomu- prosił mnie Kocurek
-Kocie... lepiej dla nas żebyśmy nie wiedzieli kim tak naprawdę jesteśmy.-powiedziałam i zapikały mi kolczyki co oznaczało , że muszę już iść.
***Adrien***
Zobaczyłem tylko znikającą jej sylwetkę w oddali. Sam też poszedłem już do domu. Czemu ona mi nie ufa? Czemu nie chce mi pokazać kim jest? Nie chce sama mi o tym powiedzieć... to ja sam się dowiem.
-Plagg... mam małe pytanie
-Słucham?
-Wiesz może kim jest Biedronka ? - zapytałem
-Oj Adrien... chciałbym Ci powiedzieć , ale lepiej jak sam się dowiesz.
-I tak zrobię. Odkryję kim jest. Tylko najpierw muszę ułożyć jakiś plan. - wymamrotałem
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję , że się podobało. Proszę o gwiazdki i komentarze. Zapraszam do również do poprzedniego posta ,,Pomysł'' ;) Kolejny rozdział pojawi się niebawem.
CZYTASZ
Miraculum: Adrienette
FanfictionAdrien i Marinette są zwykłymi nastolatkami. No może nie takimi zwykłymi... Z pomocą swoich mirakuli zmieniają się w Biedronkę i Czarnego Kota, by ratować swoje miasto i jego mieszkańców.