***Marinette***
Dni mijały szybko. Ja ciągle byłam ''duchem''. Znów się położyłam. Tak dobrze przeczytaliście. Nie wiem ile czasu minęło ale gdy chciałam wstać stało się coś dziwnego. Poczułam ból i zobaczyłam , że do mojej ręki podłączona jest kroplówka ? Jak to możliwe? Przecież byłam duchem, a może jednak? Nikogo przy mnie nie było, więc pozostało czekanie na pielęgniarkę. Powinna za chwilę być. Ku moim wołaniom drzwi się otworzyły i weszła. Podeszła do jakichś urządzeń obok mnie i coś sprawdzała.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-Dobry. - odpowiedziała , a po chwili odwróciła się i zrobiła zdziwioną minę.- Pójdę po lekarza. Proszę się nie ruszać - wyszła szybko zostawiając mnie. Po chwili przyszła z doktorem. Porobili mi kilka wyników ale i tak musiałam zostać w szpitalu jeszcze na jakiś czas na obserwacje. Ale czemu ? Byłam w śpiączce tylko kilka dni ale ok. Wytrzymam jeszcze trochę. Teraz chociaż nie jestem ''duchem''.
-Przepraszam. Mogę dostać coś do jedzenia ? - spytałam, a pielęgniarka pokiwała głową i wyszła.
-Jestem lekarz John Bordon.- przywitał się - Boli coś panią ?
-Nie. Mam jedno ważne pytanie.
-Słucham.
-Ile byłam w śpiączce ? - wiedziałam , że kilka dni ale wolałam mieć pewność.
-Cztery lata. - to żart tak? To ten program ,,Mamy Cię?'' To przecież niemożliwe prawda?- Pójdę powiadomić pani rodziców. - wyszedł i zostawił mnie leżącą z otwartą buzią. Uszczypnęłam się w rękę pierwszy raz. Nie działa. Drugi raz. Nie działa. Trzeci raz nie działa. DO CHOLERY TO SĄ JAKIEŚ JAJA ?! TO NIEMOŻLIWE ŻEBYM MIAŁA TERAZ 20 LAT ! Wciąż leżałam w osłupieniu. Później przyszła pielęgniarka i dała mi obiad oraz powiedziała , że mam gości. Ciekawe kto to. Drzwi się otworzyły i weszli moi rodzice.
-Kochanie ! - rzuciła mi się na szyję mama. - Tak tęskniliśmy !- zaczęła płakać ze szczęścia
-Cześć. Ja też bardzo tęskniłam - przytuliłam rodziców- Mam do was pytanie. Ile dni byłam w śpiączce? - spytałam. Może jednak mnie wkręcają ? Proszę.
-Cztery lata córeczko. Doktor przecież już ci mówił.- potwierdziła to co już wiedziałam. Czyli jednak to prawda.
-Dużo się zmieniło? - Na pewno myślicie: Fajne pytanie Marinette. No ale chcę wiedzieć.
-To chyba nie jest odpowiedni moment.- Mamo budzę się po czterech latach i to nie jest odpowiedni moment. Wspaniale.
-Proszę.- zrobiłam maślane oczy. Moja rodzicielka westchnęła i zaczęła opowiadać.
-No więc. Alya się wyprowadziła. - CO?!- ze swoim chłopakiem Nino. Tym twoim kolegą z klasy- wiedziałam , że w końcu będą razem. -My mamy duże zyski w cukierni. Adrien wciąż tu mieszka i prawie codziennie cię odwiedza - Wiem o tym i bardzo się z tego cieszę.- Niestety nie mógł dziś przyjechać bo jedzie ze swoją dziewczyną Chloe do jej rodziców na obiad. - ŻE CO ?! TERAZ TO NAPRAWDĘ JEST ,, MAMY CIĘ'' Mój ukochany znalazł inną. Nie ma się co dziwić... minęły cztery lata. Rodzice siedzieli jeszcze kilka godzin i opowiadali o zmianach. Może w końcu zostanę projektantką tak jak kiedyś chciałam ?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? Gwiazdkujcie i komentujcie. Nie zabijajcie za zmiany i to ile była w śpiączce.
CZYTASZ
Miraculum: Adrienette
FanfictionAdrien i Marinette są zwykłymi nastolatkami. No może nie takimi zwykłymi... Z pomocą swoich mirakuli zmieniają się w Biedronkę i Czarnego Kota, by ratować swoje miasto i jego mieszkańców.