Rozdział 14

1.2K 117 19
                                    

HARRY

On mnie pocałował. To tak nierealne, że ja sam nie mogę w to uwierzyć. Było tak, jak jeszcze nigdy. Na sali jak się "całowaliśmy" to nie było to, wtedy to było puste, nic nie warte, ale teraz? Teraz było wiadome, że to jest z uczucia. Chociaż, skąd mogę wiedzieć, że nie żartował ze mnie? Może po prostu.. Nie. Wiem, że to było prawdziwe, ja to czułem. Ale czy będzie z tego jakaś relacja? W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań. Tak pragnąłem jego bliskości. Tak pragnąłem, by siedział teraz koło mnie. Chciałem jeszcze raz posmakować jego ust i tak ciągle, raz po raz. Ale na to muszę poczekać do następnego dnia. Próbując uwolnić umysł od zbędnych myśli, zasnąłem.

***

Obudziłem się wcześniej niż inni, więc wstałem z łóżka i zająłem łazienkę. Po porannej higienie, poszedłem na śniadanie. Odruchowo zwróciłem wzrok w stronę Slytherinu, lecz jeszcze tam Malfoya nie było. Nie chcąc na siebie zwrócić większej uwagi, ruszyłem do mojego stołu. Po chwili, wszyscy już zaczęli się zbierać, więc dołączyli do mnie Ron i Hermiona. Tak szczerze to nie przepadałem za Ronem, ale co będę mu rujnować życie.. Przy mnie chociaż jest "kimś", "przyjacielem Wybrańca", "Pomagierem Tego, który przeżył". A on biedny myśli, że ma przyjaciół.. Słabo być typowym rudym, ale co mam mu powiedzieć? Jedyne co to mogę oznajmić : Life is brutal. Niech żyje w kłamstwie, co mi tam. Właśnie teraz uświadomiłem sobie, że jestem dosyć wredny i jeszcze, co najlepsze, wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz, cieszyło. Od przemyśleń, jaki ten rudzielec jest głupi, wyrwał mnie wchodzący do sali Ślizgon. Przystojny Ślizgon. Cholernie przystojny Ślizgon. Jak bardzo wtedy chciałeb by sala była pusta, a my sam na sam. Jedząc niecierpliwie śniadanie, czekałem jak on będzie wychodził z sali. Gdy już to się stanęło się, wyszedłem za nim z sali.

-Czego za mną łazisz Potter? -spytał.

-Nie łażę Malfoy. Z jakiego powodu miałbym to robić?

-Gdyż jestem nieziemsko przystojny. -odparł.

-I taki skromny.. -powidziałem sarkastycznie.

-W rzeczy samej. Klasa obok?

-Klasa obok. -odpowiedziałem i spokojnie podszedłem do drzwi sali co bardzo niecierpliwiło Ślizgona, a mnie śmieszyło.

-Można szybciej?

-Można, lecz nie trzeba. -powiedziałem i wyszczerzyłem się do niego jak najbardziej umiałem, a on mi odpowiedział pobłażliwym uśmieszkiem.

-Złaź z drogi Potter. -oznajmił i popchnął mnie na bok, po czym otworzył drzwi i chwycił moją rękę i pociągnął do środka. Nie owijając w bawełnę, zatrzasnął drzwi i przyciągnął mnie do siebie. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale już po sekundzie zatraciliśmy się w pocałunku. Jego wargi były tak delikatne, a za razem dominujące. Nasze usta pasowały do siebie jak żadne inne. Moje ręce chodziły po jego dobrze zbudowanym torsie, a jego dłonie wędrowały po moich kruczoczarnych włosach. Chwila ta, była długo wyczekiwana w moim życiu. Byłem teraz w szóstej klasie, przeżyłem więcej niż jakikolwiek dorosły, a miałem zaledwie 16 lat. Jednak to co stawało się teraz, wszystko dopełniło i wypełniło dziurę w moim sercu, którą marnie próbowałem zatuszować Cho, czy Ginny, lecz to wszystko na nic. Wszystko czego potrzebowałem, było tutaj, stał przede mną. Był blisko mnie. Te małe rzeczy naprawiały moją pustkę, naprawiały mnie. Gdy się od siebie oderwaliśmy, znów spojrzeliśmy sobie w oczy, a Draco obejmował mnie w pasie.

-Tak bardzo się cieszę, że jestem blisko ciebie. -powiedziałem.

-Też się cieszę, Harry. -oznajmił i wypowiedział moje imię. Bez drwin i wrednego nastawienia. Tak ładnie to brzmiało od niego.

-Powiedziałeś moje imię. -odparłem z małym uśmiechem.

-Nie powiedziałem. -wyparł się.

DRACO

Nazwałem go po imieniu i wcale nie czułem się z tym źle, lecz postanowiłem się z nim podroczyć.

-Powiedziałeś. -upierał się.

-Nie powiedziałem niczego takiego, POTTER. -wymówiłem to akcentując ostatnie słowo. Gryfon posmutniał.

-Ale tak ładnie je mówisz.. Proszę.. Powiedz je jeszcze raz.. Draco.. -prosił tak uroczo jak malutki szczeniak, a do tego jeszcze powiedział moję imię. No nie! Dlaczego on tak na mnie działa? Nieważne. Ważne jest to, że jednak czuję coś do tego pojebanego Gryfona.

-Jak tak ładnie prosisz.. Mogę mówić je częściej, Harry. -powiedziałem. Nagle się rozpromienił. Był taki uroczy. W pewnym momencie wtulił się w moją klatkę piersiową, a ja oddałem gest.

-Kocham cię -usłyszałem ciche słowa pochodzące od bruneta. Udając, że tego nie usłyszałem, usiadłem pod ścianą nadal trzymając Harrego w objęciach.

Taki rozdział słodki, że normalnie wkrótce będę rzygać tęczą ^^ A tak na poważnie.. Stała formułka:
Mam nadzięję, że się podoba :)
Komentarz + Gwiazdka = Motywejszon ♡♡♡
Pozdro! :D

Draco Malfoy - Totalnie GłupieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz