Część Dziesiąta

152 23 5
                                    

Na stole w kuchni stał talerz z naleśnikami. Wstawiłam do mikrofalówki na kilkadziesiąt sekund i usiadłam na krześle. Słyszałam głosy dochodzące z salonu. Adam rozmawiał z mamą. Wyciągnęłam posiłek i zaczęłam jeść. Dochodziła godzina osiemnasta. Uznałam, że muszę się pośpieszyć. Wypchałam buzię ostatnimi kawałkami naleśnika i umyłam naczynie. Chciałam już iść na górę, ale mój brat wszedł do kuchni.
- O której wychodzisz? - zapytałam
- Za godzinę, jadę jeszcze po Karolinę i kilku kumpli. - odparł
- Orientujesz się może o której impreza się zaczyna?
- Pewnie coś po dwudziestej - rzekł przez ramię.
Szybko pobiegłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Miałam za mało czasu na mycie włosów, na szczęście nie wyglądały tak źle. Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki w samym ręczniku kierując się do pokoju. Otworzyłam szafę, aby wybrać jakieś ubrania. Długo rozmyślałam co wybrać, aż w końcu wzięłam zwykłą, czarną, rozkloszowaną sukienkę. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy zaplotłam w warkocz. Spakowałam do torebki niezbędne rzeczy i zadzwoniłam do Zuzy, tym samym informując ją, że zaraz po nią przyjdę. Widać, że miała dobry humor, nie mogłam jej go zepsuć. Ubrałam czarne szpilki i wyszłam z domu. Po kilku minutach stałam już na chodniku czekając na moją przyjaciółkę. Dawno nie widziałam jej tak ubranej. Zwykle chodziła w dżinsach lub rurkach, a dziś założyła koszulkę sięgającą jej ledwo do pępka i granatową spódnicę.
-Nieźle wyglądasz - powiedziałam, gdy ta podeszła bliżej
- Dziękuję, ty też- odparła uśmiechnięta.
Razem ruszyłyśmy w stronę domu Julki. Zuza, Maciek i ja mieszkaliśmy na skraju, małego miasteczka, większość osób z naszej klasy mieszkało w centrum. Nie przeszkadzało mi to. Bloki to nie moja bajka, wolałam mieszkać w domu jednorodzinnym - jak dotychczas. Minęło kilkanaście dobrych minut kiedy stałyśmy już pod blokiem, w którym mieszkała Julka. Zadzwoniłyśmy na domofon. W słuchawce usłyszałyśmy męski głos - pewnie to brat Julii. Wpuścił nas. Lubiłam Julkę, ale nie za często u niej bywałam. Znałam tylko numer i piętro na którym mieszkała. Weszłyśmy z Zuzą do windy. Nacisnęłam przycisk z numerem sześć, drzwi się zamknęły. Ruszyłyśmy.
- Zapowiada się wspaniały wieczór - rzekłam podekscytowana po czym dodałam: Adam mówił, że też przyjdzie więc będą też starsi kolesie. Zaraz ci kogoś znajdziemy! - pisnęłam z zachwytu
- Weź nie przesadzaj, nie przyszłam tu dla chłopaków - powiedziała moja przyjaciółka.
Drzwi windy się otworzyły co oznaczało, że dojechaliśmy. Szłyśmy korytarzem spoglądajac na numery widniejące na drzwiach. To tutaj powiedziałam wskazując na ostatnie wejście. Zuza zapukała, drzwi otworzył przystojny chłopak.
- Siemka - powiedział przeczesując swoje kruczoczarne włosy. Po chwili obok niego pojawiła się Julia:
- O hej! Wejdźcie. Sebastian to jest Zuza i Ola.
Chłopak tylko się uśmiechnął i odszedł w głąb domu. Ściągnęłam buty i ruszyłam za nim. Słychać było muzykę. W dużym salonie siedziało już kilku chłopaków. Kojarzyłam ich ze szkoły. Prawdopodobnie byli dwa lata starsi.
- Hej! - powiedziałam machając dłonią na powitanie. Przywitali się. Usiadłam na kanapie obok jednego z nich. Chwilę później dosiadła się do mnie Zuza. Przez następne kilkanaście minut słuchałam ich ożywionej rozmowy, a gości przybywało. Rodzice Julki i Sebastiana podobno wyjechali na weekend, więc mieliśmy cały dom dla siebie. Na dworze robiło się już coraz ciemniej, a muzyka grała coraz głośniej. Było dość dużo ludzi jak na domówkę robioną w bloku, w tłumie zauważyłam Kamila z kolegami. Wyglądał dobrze - z resztą jak zawsze. Błękitna koszula podkreślała jego ciemną karnację. Gdy mnie zobaczył, wyglądał na zdziwionego, ale nic nie powiedział. Wzrokiem szukałam Maćka. Szczerze? W głębi duszy liczyłam, że przyjdzie. Chciałam go zobaczyć. Porozmawiać. "Miał przyjść" - pomyślałam pijąc kolejny kieliszek jakiegoś trunku. Większość osób już tańczyła, chciałam zapytać Zuzy czy idziemy na parkiet zaszaleć, ale jej nie było. Wzrokiem śledziłam ludzkie twarze szukając mojej przyjaciółki. Nagle obok mnie usiadł Miłosz. Nie widziałam go wcześniej. On także wyglądał całkiem nieźle. Chwilę siedział w milczeniu. Dopiero gdy zaczęły lecieć wolne piosenki,zapytał wyciągając rękę:
- Zatańczysz?
"Czemu nie?" - pomyślałam i chwyciłam jego dłoń. Uśmiechnął się i pociągnął mnie na parkiet. Przytuliłam się do niego. Powoli ruszaliśmy się w rytm muzyki. Widziałam Zuzę, która najwidoczniej poznała jakiegoś chłopaka i dobrze się z nim bawiła. Z tego co zaobserwowałam - Kamil wszystkie wolne tańce przesiedział na sofie, wyglądał na wyprowadzonego z równowagi. Uznałam, że nie będę się w nic mieszać więc zostałam na parkiecie. Kiedy mój partner mnie opuścił, postanowiłam zaszaleć, włosy rozpuściłam i poddałam się muzyce. Tańczyłam, tak długo jak potrafiłam. Gdy byłam już dosyć wstawiona, a moje nogi odmawiały posłuszeństwa - usiadłam na kanapie przyglądając się reszcie. Znowu straciłam z oczu Zuzę, szkoda bo chciałam dowiedzieć się co to za chłopak z którym tyle tańczyła. Postanowiłam pójść do łazienki, żeby się trochę odświeżyć. Musiałam przypomnieć sobie do niej drogę - chwilę mi to zajęło. Błądziłam po domu mojej koleżanki szukając odpowiednich drzwi. W końcu znalazłam - przynajmniej tak myślałam. Pchnęłam je z całej siły, ku mojemu zdziwieniu nie znalazłam się w łazience. Prawdopodobnie był to pokój Sebastiana, na dodatek nie był on pusty. Na jego łóżku siedziała Zuza z tym samym chłopakiem z którym spędziła większość wieczoru. Namiętnie się całowali, nie zauważyli mnie, więc postanowiłam się wycofać. Zamknęłam drzwi i ruszyłam dalej. Kolejne drzwi. Tym razem lekko nacisnęłam klamkę i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić czy to łazienka. Nie byłam w błędzie. Gdy otworzyłam je szerzej, okazało się, że nie jest pusta. Stał tu Miłosz i Kamil. Na ich twarzach malowało się zdziwienie.
- Co wy tu robicie?! - podniosłam głos widząc, że Miłosz chowa woreczek z białym proszkiem w tylnej kieszeni spodni. W pomieszczeniu zapanowała rażąca uszy cisza.
-  Odpowie mi ktoś?! - wpadłam w szał. Szybkim krokiem podeszłam do mojego byłego i wyrwałam mu z ręki woreczek.
- Co to jest? - zapytałam próbując zapanować nad emocjami. Wymachiwałam im woreczkiem przed oczami, oczekując na rozwój sytuacji. Żaden nic nie odpowiadał, co jeszcze bardziej mnie irytowało.   - Wy do cholery oszaleliście? Bierzecie takie świństwo? W ogóle czemu mi nic nie powiedzieliście? -To mówiąc wymachiwałam rękami z wściekłości. Moi przyjaciele nadal nic nie odpowiadali tylko stali głupio wpatrzeni w moją osobę. Nie wytrzymałam, obaj dostali ode mnie z liścia, aż rozbolała mnie ręka, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wyszłam z łazienki kierując się do drzwi wyjściowych. Ubrałam buty i wyszłam, zbiegłam po schodach jak najszybciej potrafiłam. Do moich oczu napływały łzy. Wybiegłam z bloku potykając się co kilka sekund. Szpilki utrudniały mi bieg, byłam wściekła. Ściągnęłam je z całej siły rzuciłam na ziemię. Schowałam twarz w dłoniach i usiadłam na ziemi nie zważając na nic. Nie potrafiłam pojąć jak oni mogli tak oszukać. Nic mi nie mówili o narkotykach. "Faktycznie, teraz wszystko łączy się w całość" - pomyślałam kiedy po mojej twarzy leciał już strumień niekończących się łez. Przez narkotyki byli tacy nerwowi, ukrywali to przede mną. Obaj. Wyciągnęłam telefon, aby spojrzeć która godzina. Dochodziła trzecia. Dopiero teraz zauważyłam sms'a, którego wysłał mi Maciek. "Przepraszam, nie przyjdę na imprezę. Coś mi wypadło. Baw się dobrze." - Postanowiłam odpisać na jego wiadomość. "Szkoda, że nie przyszedłeś. Nie było, aż tak fajnie, więc nic nie straciłeś." - Wzięłam swoje szpilki i ruszyłam w stronę domu. Nie chciałam wracać na imprezę, w tym momencie ostatnimi osobami jakimi chciałabym zobaczyć był Kamil i Miłosz. Szłam wolnym krokiem obserwując jak wszystko się budzi. Natłok zdarzeń i ilość spożytego przeze mnie alkoholu nie pozwalała mi myśleć. Nie wiem o której wróciłam do domu, byłam zmęczona. Nie przebrałam się, padłam na łóżko i zasnęłam.

Nagła Zmiana PlanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz