Pokazałam mu język i ruszyłam do swojego pokoju. Na klatce schodowej stało niemało osób. Przepchnęłam się między nimi i wpadłam do pokoju, zamykając po sobie drzwi. Gdy się odwróciłam myślałam, że śnię. To co czułam w tej chwili nie jest do opisania. Na początku byłam zdziwiona i myślałam, że pomyliłam pokoje, ale czym dłużej tam stałam tym większa złość zbierała się we mnie. Na moim łóżku leżał Maciek obściskując się z Karoliną. Kiedy dotarło do mnie co się tak na prawdę dzieje podeszłam do nich i całą zawartość szklanek wylałam na ich głowy. "Jak on mógł mi to zrobić?" - myślałam. Oboje odwrócili się w moją stronę. Twarz mojego przyjaciela nie zdradzała zbyt wielu uczuć, za to Karolina była dość zdezorientowana. Chwyciłam ją za kudły i wytargałam za drzwi. Zataczała dość duże kółka - najwyraźniej wypiła niemało. Prowadziłam ją przez cały dom, aż do drzwi wyjściowych. Słyszałam jak ktoś w tłumie wołał moje imię, ale zignorowałam to. Ciągnęłam za jej włosy jak najmocniej potrafiłam. Nie oszczędzając jej bólu. Nie miała aż tyle siły żeby wyrwać się z mojego mocnego uścisku. Byłam naprawdę wściekła. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Dopiero gdy stałyśmy na chodniku puściłam jej włosy.
- Co ty odwalasz? - odparła piskliwym głosem
- Porąbało cie? Idziesz do łóżka z moim chłopakiem? Mój brat powinien już dawno z tobą zerwać! Jesteś niegodna jego uwagi. Jesteś wredną dziewuchą, która puszcza się na lewo i prawo. - wymachiwałam rękami
- Ha ha ha... Myślałaś, że Maciek będzie z tobą? Porażka. On sam mnie zaciągnął do łóżka! - zaśmiała się ironicznie po czym odgarnęła kosmyk moich włosów - co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało
- Co? To niemożliwe... Kłamiesz! - krzyknęłam popychając ją
- Przykro mi, ale już mu się znudziłaś! - dalej się śmiała
- Przestań!!! - krzyknęłam i kilkakrotnie uderzyłam ją pięściami w po ramionach. Blondynka chcąc odsunąć się w tył, potknęła się i wylądowała na asfalcie. Uderzyła się w głowę, z której teraz ciekła ciemnoczerwona krew. Trwało to kilka sekund. Odwróciłam się w stronę domu, skąd dochodził głos mojego brata:
- Karolina! - wołał rozgniewany, nagle jego twarz zbladła. Usłyszałam pisk opon i piski jakiś dziewczyn dochodzące z mojego domu. Wszyscy goście nas obserwowali. Nie chciałam się odwrócić w stronę blondynki. Wiedziałam co się stało. Mój brat biegł w moją stronę, łzy ciekły mu po policzkach. Nie patrzał się na mnie. Spoglądał na nią. W drzwiach stanął Maciek. Był przerażony. Zmusiłam się, aby spojrzeć w stronę, gdzie przed chwilą leżała dziewczyna mojego brata. Odwróciłam się. Na środku jezdni stał tir. Dziewczyna leżała na ziemi kilka metrów dalej. Zmasakrowane ciało nadal krwawiło. Adam leżał przy niej, coś do niej szeptał. Kierowca samochodu dzwonił już po służby ratownicze. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
Ja. Maciek. Karolina. Blond włosy. Kłótnia. Zaciśnięte pięści. Krew. Adam. Ciężarówka. Ciało. Krew.
Gdy otworzyłam oczy nade mną stał Maciek i jakiś ratownik medyczny. Prawdopodobnie byłam nieprzytomna kilka minut. Gdy go zobaczyłam, wszystko mi się przypomniało. Miałam ochotę płakać, krzyczeć, bić, skakać, kopać...
- Wszystko dobrze? - zapytał ratownik
Kiwnęłam tylko głową twierdząco i ruszyłam w stronę domu. Karetka zabrała już poszkodowaną. Kilku policjantów rozmawiało z kierowcą.Część naszych znajomych - którzy byli na tyle świadomi i trzeźwi ulotniła się przed przyjazdem służb Ci, którzy nie zdążyli mieli "mały" problem. Moja mama podobno była już w drodze. Karetka razem z poszkodowaną odjechała. Rodzice - zawiadomieni. Adam musiał zostać, siedział na kanapie w salonie, chowając twarz w dłoniach. Reszta osób była przesłuchiwana przez policję. Wszyscy, którzy mieli jakieś promile we krwi mieli zostać przewiezieni na izbę wytrzeźwień. Siedziałam obok Adama, przyglądając się grupie osób, które pojadą na izbę. Tylko Zuza była trzeźwa. Podeszła do mnie i się przytuliła. Nic nie powiedziała, bo co niby miała powiedzieć? Że jej przykro? Że wszystko będzie dobrze? Że to nie moja wina? Chyba każdy widział, że to ja ją popchnęłam i poniosę tego konsekwencje. Tak bardzo chciałam się teraz obudzić i z ulgą stwierdzić, że to tylko sen. Niestety nic podobnego nie nastąpiło. Trwałam tylko w uścisku, a z pod moich zamkniętych powiek spływał strumień łez. Pożegnałam przyjaciółkę, która jako jedyna mogła iść do domu. Gdy nasi znajomi zostali przewiezieni na izbę komendanci podeszli do nas.
- Proszę dmuchać - odparł jeden z nich podając mi alkomat. Zrobiłam jak kazali. Wiedziałam, że na liczniku pojawi się jakaś dość duża liczba. Spuściłam jedynie wzrok i przyglądałam się swoim butom. - Przesłuchamy cię jak wytrzeźwiejesz - rzekł drugi
To samo kazali zrobić mojemu bratu. On akurat był trzeźwy, co jeszcze bardziej mnie dobiło. Do domu weszła moja mama. Wyraz jej twarzy nie był pozytywny. Spoglądała na policjantów.
- Dziewczynę bierzemy na izbę. Chłopak jest trzeźwy. Moja mama spojrzała tylko na mnie mówiąc:
- Coś ty narobiła...Nic nie odpowiedziałam, było mi tak wstyd.
CZYTASZ
Nagła Zmiana Planów
Fiksi RemajaOpowieść o Oli. Jest to dziewczyna dość niezdecydowana, ale stara się dokonywać jak najlepszych wyborów. Jej całkiem normalne życie w najbliższym czasie może się całkowicie zmienić. Czy uda jej się temu zapobiec? Przekonaj się sam.