Część Szesnasta

106 23 3
                                    

Kamil nie wytrzymał i chwycił mnie za ramiona, tym samym mnie zatrzymując.

- Czego ode mnie chcesz? Z nami już koniec. - Starałam się nie patrzeć w jego czekoladowe oczy, były moją słabością.

- Lola, chyba nie chcesz zerwać ze mną tylko dlatego, że go pobiłem? - Jego dłonie zaciskały się coraz bardziej moje ramionach. Oderwałam je szybkim ruchem i ruszyłam w stronę swojego domu. Nawet się nie odwracając powiedziałam:

- Nie chce. Już z tobą zerwałam. - Wiem, że to usłyszał. Już za mną nie szedł. Odpuścił.

Usatysfakcjonowana poszłam do domu. Moja mama zostawiła nam obiad. Napisała też, że musiała wrócić do pracy i zostanie tam do późnego wieczora. Czasami żałowałam, że pracowała w biurze. To nie trudna praca, ale zajmuje jej to dużo czasu.

Zjadłam przygotowane przez nią placki ziemniaczane i poszłam posprzątać w salonie. Otrzepałam poduszki i ładnie je ułożyłam. Pozamiatałam i poukładałam książki, które najwidoczniej moja mama w ostatnim czasie czytała. Zdążyłam jeszcze posprzątać porozrzucane ubrania w moim pokoju i trochę tam uporządkować. Słyszałam jak drzwi wejściowe się otworzyły. Wiedząc, że to Adam, szybko zbiegłam ze schodów, żeby poinformować go o wyjściu mamy. Nie zdziwiłam się widząc u jego boku irytującą blondynkę.

- Hej, mama wróci później. - Nie miałam ochoty na rozmowę z Karoliną.

- Okej, a zostawiła coś do jedzenia? Jesteśmy głodni... - odparł mój brat

- Są placki ziemniaczane, ale zostawcie trochę, bo Maciek ma wpaść za chwilę. - powiedziałam przez ramię.

Dziewczyna mojego brata rozsiadła się w salonie, zabrała jakieś czasopisma mojej mamy i je przeglądała. Nie ukrywam - zdenerwowało mnie to, ale musiałam stłumić swoje uczucia. Siedziałam na blacie w kuchni w oczekiwaniu na dzwonek do drzwi. Po kilku minutach zjawił się mój przyjaciel. Otworzyłam mu drzwi, zapraszając do środka. Powiedziałam żeby usiadł sobie w salonie, gdzie już jest Karolina, a ja zaraz przyniosę coś do jedzenia. Na początku chciał mi pomóc, ale przekonałam go, że Adam to zrobi. Podgrzałam placki i razem z bratem zanieśliśmy je naszym gościom.

Wchodząc do pokoju dziennego zobaczyłam dość zaskakujący widok. Karolina siedziała na kolanach Maćka i prowadzili dyskusję na jakiś temat. Stanęłam w miejscu zszokowana tym co widzę. Moje ciało odmówiło jakiegokolwiek ruchu. Talerz z plackami dla Maćka, który przed chwilą trzymałam, teraz leżał pod moimi nogami w kilku kawałkach. Cała ta sytuacja doprowadziła mnie do szału, nie chciałam dać tego po sobie poznać, ale nie wychodziło mi to za bardzo.

Adam podał Karolinie talerz z jedzeniem, a ja głupio wpatrywałam się w kawałki porcelany, leżące na ziemi.

- Ym... Nie chciałam, pozbieram to... - wydukałam.

Maciek przykucnął obok mnie, pomagając mi zbierać pozostałości po talerzu. Nie miałam nic innego do jedzenia, więc zaproponowałam wyjście na kebab. Zgodził się, pewnie tylko dlatego, bo był głodny. Maciek nie przepadał za śmieciowym jedzeniem. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Szliśmy w ciszy, którą przerwał brunet.

- Coś nie tak? Straciłaś humor...

- Maciek, możesz mi wytłumaczyć, co ona robiła na twoich kolanach? - Musiałam o to zapytać.

- Jesteś o nią zazdrosna?! - wybuchnął niepohamowanym śmiechem

- Nie rozumiesz... To dziewczyna mojego brata i... - Próbowałam się tłumaczyć.

- No tak. Ile razy ty siedziałaś mi na kolanach, chociaż miałaś chłopaka?

- My się długo przyjaźnimy, a jej nawet nie znasz...

- Zawsze mogę poznać. - rzekł, uśmiechając się

- Ty nic nie rozumiesz! - niemalże krzyknęłam

- To mi to wytłumacz...

- To nie jest takie proste - westchnęłam




Nagła Zmiana PlanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz