Część Siedemnasta

100 22 3
                                    

 - Eh... Dobra nie było tematu - westchnęłam

- Jak zaczęłaś mówić to skończ.

- Wiesz, że zależy mi na tobie. Nie chcę żebyś zakochał się w kimś nieodpowiednim... - próbowałam wybrnąć z tej sytuacji.

Maciek nic nie mówił, więc tylko przyśpieszyłam kroku licząc, że zaraz zmieni temat. Weszliśmy do lokalu. Usiadłam, zajmując stolik, a szesnastolatek poszedł zamówić jedzenie. Wzięłam głęboki oddech, gdy tylko zauważyłam, że idzie w moją stronę. Podał mi posiłek mówiąc poważnym tonem:

- Ale Ola, ty wiesz w kim się zakochałem. Powiedz mi dlaczego muszę tłumić moje uczucia?

Siedziałam cicho ze spuszczonym wzrokiem. Nie chciałam o tym rozmawiać. Przez cały czas miałam nadzieję, że nie będziemy poruszać tego tematu. Myliłam się.

- Dopiero co rozstałam się z Kamilem. To nie jest takie łatwe. Spróbuj zrozumieć... Proszę.

- Ale kiedy siedziałem z Karoliną byłaś zazdrosna? - Nie dawał za wygraną.

"Dość tego" - pomyślałam. Nie mogę z nim być. Jeszcze nie teraz. Dlaczego nie może poczekać?

Musiałam mu przemówić do rozsądku. Na razie nie chciałam nic obiecywać, kilka miesięcy i wszystko powinno się uspokoić. Wtedy będę mogła zaczynać nowy rozdział w życiu.

- Nie. Po prostu nie chciałam, żeby Adam się denerwował w końcu to jego dziewczyna - odparłam, nie ukazując żadnych emocji.

Maciek już nic nie powiedział, gdy skończył jeść pożegnał się i wyszedł. Miałam świadomość, że być może go zraniłam, ale był natarczywy. Nie zniosłabym tego dłużej. Postanowiłam wyjaśnić to z nim później. Miałam nadzieję, że nie będzie się długo gniewać.

Wyszłam. Wracałam wolnym krokiem do domu. Oglądałam wystawy pobliskich sklepów. W końcu Adam ma w piątek urodziny, warto byłoby coś mu kupić. Kolejny zestaw kosmetyków? Może bluza w której i tak potem ja będę chodzić? W sumie, teraz to chyba Karolina przejmie tą rolę. Pieniądze? Zawsze jak coś chce, mama mu daje. Osiemnase urodziny, chyba powinien dostać coś lepszego...

W tym momencie przypomniało mi się, że moja mama niedawno mówiła mi coś o samochodzie dla niego. W końcu może zdawać prawo jazdy. Postanowiłam, że z nią porozmawiam. Oprócz tego Adam już planuje domówkę, więc warto byłoby trochę posprzątać.

Otworzyłam drzwi wejściowe mojego domu. Były otwarte, co oznaczało, że "zakochana para" nadal tutaj jest. Ściągnęłam buty i pobiegłam do swojego pokoju. Uznałam, że trochę posprzątam, bo do piątku zostały tylko trzy dni. Zrobiłam porządek w szafie i pościerałam kurze z półek. Spakowałam książki na następny dzień i poszłam zrobić sobie kanapki. Karolina już wyszła, a Adam siedział sam przed telewizorem. Przygotowałam kolacje i siadłam obok niego na kanapie.

- Niech się Maciek czasem opanuje, Karolina mówiła, że od razu jak przyszedł to zaczął zarywać... - odparł Adam nie odrywając wzroku od programu, który leciał w telewizji.

- Wątpliwe. On taki nie jest.

- Ona mówiła coś innego... - mruknął pod nosem.

- Nie myślałeś o tym, że nie zawsze może mówić prawdę? - powiedziałam z pełną buzią

- Dlaczego miałaby kłamać?

- Nie wiem, nie znam jej - Wstałam i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gorący prysznic, przebrałam się i poszłam spać.

Kolejny dzień - środa. Obudził mnie hałas na podwórku. Prawdopodobnie sąsiedzi mieli problemy z odpaleniem samochodu. Uczesałam włosy w wysoki kucyk i ubrałam jakiś dres z szafki. Moja mama czekała już w kuchni z gotową owsianką. Przywitałam się i usiadłam przy stole. Rodzicielka podała mi jeden talerz mówiąc :

- Adam jeszcze śpi.

- A właśnie! Co mu kupujesz na urodziny? - zapytałam trochę za głośno. Zaspany brunet wszedł do kuchni z zabawnym wyrazem twarzy.

- No właśnie co mi kupujesz? - mruknął klaszcząc w dłonie

Obie się uśmiechnęłyśmy nic nie mówiąc. Szybko zjadłam i wyszłam do szkoły. Adam jeszcze został w domu. Dziś także przede mną kroczył Maciek, ale nie miałam odwagi do niego podejść. Postanowiłam poczekać, aż sam się odezwie. Było mi głupio po tym jak go potraktowałam, ale to naprawdę było konieczne. W szkole byłam na czas. Lekcje płynęły jak zawsze - wolno. Na jednej z przerw przyszedł do mnie mój brat. Powiedział, że mogę sobie kogoś zaprosić na jego imprezę urodzinową. Uznałam, że zaproszę tylko tych którzy znają Adama bliżej czyli Zuzę i Maćka. Moją przyjaciółkę poinformowałam kilka minut później. Bruneta postanowiłam porozmawiać po lekcjach. Niezapowiedziana kartkówka z polskiego wybiła mnie z rytmu. Gdyby nie ona, to czas spędzony w szkole nie byłby najgorszy. Kolejna jedynka z tego przedmiotu nie była pocieszająca, ale musiałam to jakoś znieść. Gdy rozbrzmiał dzwonek po ostatniej lekcji byłam zadowolona. Wybiegłam szybko przed szkołę, aby nie zgubić Maćka. Szedł już chodnikiem w stronę domu. Podbiegłam jak najszybciej potrafiłam. Gdy już dotrzymywałam jego kroku powiedziałam ciche :

- Hej.

Nagła Zmiana PlanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz