Jeśli się cofasz, to tylko po to, by wziąć rozbieg.
- Poczekaj, poczekaj, pozwól mi połączyć wątki.- Alex zatrzymał mnie na środku schodów, zaraz po tym, kiedy opowiedziałam mu z przejęciem najnowsze wieści. - Facet, który porzucił Ciebie i twoje dziecko, po latach zaprasza Cię na swoją imprezę, a ty tak po prostu się zgadzasz. Pominę poraniony fakt, że dziwnym zbiegiem okoliczności los znowu was połączył i wylądowaliście w tym samym mieście, ba, w tej samej robocie! - zawołał, z każdym słowem dobitnie ukazując jak paradoksalnie to brzmi. - Może to tylko jakieś żarty i jesteśmy w... nie wiem, w jakimś reality show, albo na planie wenezuelskiej telenoweli? - rozglądnął się dookoła w poszukiwaniu ukrytych kamer, na co ja parsknęłam śmiechem. - Byłem pewien, że go nie cierpisz. Zmieniłaś zdanie? Polubiliście się i teraz zostaniecie najlepszymi kumplami?
- Spokojna twoja rozczochrana, braciszku! - wspięłam się kilka schodów, by być z nim na równi, po czym poburtałam mu fryzurę. - Nadal go nie lubię, wiesz, że ja nie zapominam tak łatwo. Dlatego postanowiłam go trochę... hm, powiedzmy, że wykorzystać.
- Tylko mi nie mów, że do tej twojej strony internetowej. - odezwał się nagle, wywołując u mnie wielkie zdziwienie. Nie sądziłam, że wie o jej istnieniu, nikomu o niej nie mówiłam.
- Skąd ty...
- Używamy tego samego komputera. - przerwał mi w pół zdania. - Poza tym, jest coś takiego jak karta incognito, polecam na przyszłość, żeby twoja domena nie wpadła w niepowołane ręce. - spojrzał na mnie karcącym wzrokiem. Był starszy zaledwie o kilka minut, jak to możliwe, że zawsze wszystko wiedział lepiej?
- Dzięki, zapamiętam. - westchnęłam. - Więc, jej oglądalność nadal wzrasta i pomyślałam, że mogę zacząć zarabiać za odsłony i jakieś ewentualne reklamy. Trochę się na nim wzbogacę, ale do tego muszę mieć o czym pisać. Dlatego wkroczenie do jego życia prywatnego jest ku temu idealnym sposobem, nie uważasz?
- Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł. Co jeśli narobisz sobie jakichś kłopotów? - zmarszczył czoło, spoglądając w moją stronę z powątpiewaniem.
- Nie jesteś tutaj od myślenia, tylko od wysłuchiwania. - poklepałam go pieszczotliwie po policzku.
- Tobie zdecydowanie przydałaby się jakaś przyjaciółka do zwierzania. - westchnął cicho.
- Dobry pomysł. Może Eshana, pracownica taty się nada, hm?
- Nie, tylko nie ona! - zaprotestował szybko, kiwając przecząco głową. - Chybabym tego nie przeżył. Jest taka... taka głośna.
- Jak to hinduska. - zauważyłam.
- Taka... kolorowa, z piskliwym głosikiem...
- Jak to hinduska.
- I lubi wtrącać się w nie swoje sprawy. - dodał na koniec.
- Jak to... cóż, nie wiem czy każda hinduska tak robi, ale Eshana ma dobre intencje. Jest bardzo inteligenta i zaradna, zawsze służy pomocną dłonią. - mimo mojej obrony, Alex nadal nie wyglądał na przekonanego. Nie mogliśmy dokończyć tej rozmowy, bo do domu weszli nagle dziadkowie z Davim, który momentalnie podbiegł do nas by się pochwalić jak spędził dzisiejszy dzień w przedszkolu. Jednakże znając mojego brata, z pewnością do tego tematu powrócimy.*
- Możesz mi przypomnieć dlaczego to akurat mnie zaciągnęłaś na tą nieszczęsną imprezę? - zapytał mnie Alex kilka dni później, gdy stanęliśmy pod piękną rezydencją z której wydobywała się głośna muzyka. Odpięłam pasy i wpatrując się w lusterko, poprawiłam pomadkę na ustach.
- Bo nie chciałam przyjechać tu sama, a ty jesteś we wszystko wtajemniczony. Czuj się zaszczycony. - uśmiechnęłam się do niego słodko, po czym wygramoliliśmy się z auta. Pociągnęłam w dół moją obcisłą, skórzaną sukienkę, ale to i tak na niewiele się zdało, bo była bardzo krótka. Alex wyraził już swoją dezaprobatę, jednak trochę się przyzwyczaił, że lubię odsłaniać to i owo. Byłam zadowolona ze swoich nóg - dlaczego więc mam ich nie pokazywać?
Po przekroczeniu progu domu, pierwsze co rzuciło nam się w oczy to schody na których siedziało kilka osób, oraz wąskie przejście do dalszej części pomieszczenia. Budynek z zewnątrz wydawał się o wiele większy, a okazywało się, że w środku wcale nie jest aż takich pokaźnych rozmiarów.
- Nie znam was, ale miło, że wpadliście. - tuż koło nas zmaterializował się Dani Alves we własnej osobie, mierząc nas od góry do dołu. Tak jak się spodziewałam, Alex, jako fan Barcy, był wniebowzięty jego widokiem. Zdaje się, że dopiero teraz uświadomił sobie jak dobrym pomysłem było przyjechanie tutaj. - A teraz wchodźcie dalej, bo blokujecie przejście. - wskazał palcem na kolejkę, która zrobiła się za naszymi plecami, więc szybko przesunęliśmy się, przepraszając za wstrzymanie ruchu. - Hej, czy ja Cię czasami skądś nie kojarzę? - przyglądnął mi się uważnie.
- Marília Da Costa, dziennikarka sportowa. - wyciągnęłam ku niemu swoją rękę, którą momentalnie uścisnął.
- A no tak, Neymar wspominał o Tobie!
- Serio? - to pytanie wydobyło się nie z moich, lecz z ust mojego brata, który od razu się napuszył. Może i cieszył się z poznania zawodników Blaugrany, ale Neymar już zawsze pozostanie dla niego skreślony. Podobnie z resztą jak i dla mnie.
- Uhuhu, widzę, że ktoś tu jest zazdrosny... - Alves przeniósł wzrok na mojego brata, szczerząc swoje białe ząbki. - Spokojnie, stary. - mijając nas, poklepał Alexa po ramieniu, po czym znowu wmieszał się w tłum.
- Chodź, rozglądniemy się. - kiwnęłam na niego głową.
Wkroczyliśmy w głąb mieszkania, szukając znanych twarzy, jednak niewiele ich było. Po dziesięciu minutach zauważyliśmy zaledwie kilku zawodników, reszty w ogóle nie kojarzyliśmy. W głównej mierze słychać było nasz ojczysty język wypowiadany przez Brazylijczyków, który wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Mimo, że właśnie tam posypało mi się całe moje życie, to coraz bardziej tęskniłam.
Alex oznajmił, że idzie poszukać toalety, ja natomiast postanowiłam rozejrzeć się po domu. Był on utrzymany w ciemnych kolorach, głównie brązie i czerni. Oglądałam właśnie zdjęcia powieszone na ścianie, poznając na nich okolice Santosu, kiedy nagle poczułam na swoich plecach ciepłą dłoń...U góry zdjęcie domu Neymara, jeśli ktoś ma adres to niech podeśle haha :D
CZYTASZ
Limerencia
FanfictionMarília była pewna jednej rzeczy: nienawidziła piłkarzy. Świętujac swoje osiemnaste urodziny, spędza noc z przypadkowym chłopakiem - który, okazuje się być zawodnikiem Santosu. Przez jeden błąd całe jej życie wywraca się do góry nogami - zachodzi w...