Nigdy więcej żalu, że coś się wydarzyło. Nigdy więcej obaw o przyszłość.
Wpadliśmy do domu niczym nagły, niezapowiedziany huragan, powodując, że oczy wszystkich z salonu zostały zwrócone ku nam. Dziadek przestał opowiadać kawał, babcia i tata przerwali gromki śmiech, mama zamarła w trakcie niesienia herbaty, a Alex stanął jak wryty, zapominając o tym, by przełączyć na następny kanał. Wystarczyło jedno moje spojrzenie, by mój brat się domyślił.
- On wie. - powiedział wszystkim dookoła. Nasza więź na prawdę była niezwykła.
Rzuciłam okiem po całym pomieszczeniu, a gdy utwierdziłam się w przekonaniu, że Daviego nie ma na dole, skinęłam głową w kierunku schodów. Neymar wspiął się na nie przede mną, ale tuż przy drzwiach do sypialni, zawahał się. Oparł głową o ścianę obok, przymykając powieki, a ja go nie pospieszałam. Ta sytuacja była trudna dla wszystkich, ale z nas dwóch, to właśnie on przed momentem dowiedział się, że ma dziecko o którego istnieniu nie miał pojęcia.
Zaczekałam tyle, ile potrzebował na poskładanie myśli. Roztrzęsioną dłonią nacisnął na klamkę, wchodząc do ciemnego pokoju. Bezszelestnie odnalazł moje łóżko na którym leżał nasz syn. Rozkopany w pościeli, jedną nogę ułożoną miał w poprzek, a ręce rozpostarte jak gdyby właśnie frunął. Przez rozchylone lekko powieki wydobywał się cichy odgłos oddechu. Spał spokojnie jak mały suseł, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że siedzi przy nim jego tata.
Tata - Davi nawet nie znał tego słowa. Kiedyś spytał mnie dlaczego inne dzieci są odprowadzane do przedszkola przez tatusiów, a on nie.
- Bo widzisz, zajączku, czasami w życiu już tak po prostu jest. Niektórzy mają obydwoje rodziców, a niektórzy tylko jednego. - odpowiedziałam mu wtedy, całując go w czoło. - Pan Bóg dał Ci tylko mnie, ale za to kochającą za dwóch.
Zapewne teraz wszystko ulegnie zmianie.
- Wciąż to do mnie nie dociera. - szepnął Neymar, odgarniając mu z twarzy niesforną grzywkę.
- Być może wcześniej tego nie dostrzegałeś, ale jest do Ciebie bardzo podobny. Do Ciebie i do twojego taty. Z uśmiechu. - dodałam szeptem, przyznając się tym samym do tego, że przez te lata trochę ich obserwowałam. - Zawsze byłam o to zazdrosna. - kontynuowałam, gdy on muskał palcami nosek Daviego. - Przez cały ten czas myślałam, że go porzuciłeś, dlatego właśnie czułam o to tak wielki żal i... niesprawiedliwość. To ja go przyjęłam, ja go pokochałam i zaopiekowałam się nim, czemu więc nie wygląda jak ja?
- Zasługujesz na to na pewno dużo bardziej, to świetny chłopak. Odwaliłaś kawał dobrej roboty. - odezwał się, odwracając ku mnie głowę. Jego oczy odnalazły mnie pomimo głębokiej ciemności. - Za to po tobie odziedziczył silny charakter i cenne wartości. To jeszcze większy sukces.Zostawiłam go samego. Czułam, że potrzebuje chwili dla siebie, by po prostu posiedzieć i podumać nad tym, co zaszło. Zeszłam po schodach do salonu, gdzie wszyscy siedzieli jak na szpilkach, czekając na mój powrót.
- Wydarzyło się tak wiele w przeciągu kilku chwil, że eksploduje mi od tego głowa. Jest już późno, obiecuję, że opowiem wam o wszystkim jutro. - spojrzałam na nich przepraszająco. Wiedziałam, że woleliby dowiedzieć się o wszystkim dzisiaj, ale gdybym tylko o tym wspomniała, nie daliby mi spokoju, chcieliby zaspokoić swoją ciekawość.
Uszanowali to i pozwolili mi wycofać się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, który orzeźwił nie tylko moje ciało, ale też moją duszę i wszystkie myśli, które kłębiły mi się po głowie.Kiedy wyszłam, Neymar akurat schodził po schodach. Owinęłam się szczelniej szlafrokiem i odprowadziłam go do wyjścia.
- Czy mógłbym przyjść jutro i zabrać ze sobą moich...
- Zabierz kogo chcesz. Wszyscy muszą poznać prawdę. - westchnęłam, przerywając mu w pół zdania.
Brunet skinął głową i dziękując mi, zniknął za drzwiami.*
- Podjechał jakiś samochód, to pewnie oni. - zakomenderował dziadek, odrywając nos od szyby i zasłaniają okno firanką. Babcia poprawiła szybko włosy, a mama wygładziła sukienkę. Tylko Alex wyglądał na oazę spokoju, zakładając wszystko, co najgorsze.
- Siedź siedź, ja otworzę. - tata powstrzymał mnie gestem dłoni, więc pozostałam na miejscu, pozwalając mu na czynienie swej powinności pana domu. Wciąż nie wiedzieli co jest grane, uprzedziłam ich tylko, że odwiedzi nas rodzina Neymara. I właśnie przybyli. - Zapraszam do salonu. - usłyszałam uprzejmy głos taty kilkanaście sekund później i odwróciłam głowę w kierunku drzwi, napotykając na wzrok Neymara. Puścił do mnie oczko, rozluźniając mnie tym trochę i zajął się przedstawianiem wszystkich. Gdy cała moja rodzina zdążyła zapoznać się z Santosami, przyszła kolej na mnie.
- Miło mi Państwa poznać. - przyznałam, podchodząc z wyciągniętą ręką. Oprócz rodziców, przybyła również ich nieco młodsza córka, Rafaella.
- A więc to on? - tuż po uściskaniu mnie, Nadine wyjrzała przez drzwi tarasowe za którymi beztrosko bawił się Davi. Z pasją odbijał piłkę, wyrzucając ją w powietrze z niezwykłą lekkością. Nie potrzebował żadnego innego towarzystwa.
- Mały Juninho. - szepnął Pan Santos, zasiadając na sofie i kiwając głową z niedowierzaniem. - Czy możecie nam wreszcie powiedzieć jak do tego doszło? Państwo również nie wiedzą? - zwrócił się do moich rodziców, którzy usiedli obok siebie. Zapewne z pozoru wyglądaliśmy na cudowną, szczęśliwą rodzinę.
- Nie, Marília od wczoraj trzyma nas w niepewności. - powiedziała mama. - Napiją się Państwo kawy, lub herbaty?
- Ja za moment zrobię, tylko wreszcie powiedzcie o co chodzi! - zniecierpliwiła się babcia na co nie mogłam się nie roześmiać. Wzięłam głęboki wdech, patrząc na Neymara siedzącego na przeciwko. Skinął głową, zachęcając mnie do rozpoczęcia.
- A więc... wszyscy staliśmy się ofiarą wielkiego nieporozumienia. Prawie sześć lat temu zaszłam w ciążę z Neymarem i... lepiej nie wdawajmy się w szczegóły, bo nawet tego za dobrze nie pamiętam. - dodałam, nim zdążyłam ugryźć się w język. Mama posłała mi piorunujące spojrzenie, natomiast Alex, Rafaella i sam Neymar cicho zachichotali. - Ta wiadomość mnie przybiła, potrzebowałam zmienić otoczenie, więc postanowiliśmy przeprowadzić się do Barcelony. Zanim się to jednak stało, chciałam, by Neymar dowiedział się prawdy. Aż do dnia wczorajszego byłam przekonana, że odrzucił mnie, a przede wszystkim własne dziecko. Okazało się jednak, że nie można kogoś odrzucić, nie wiedząc nawet o jego istnieniu. Tuż przed wylotem, napisałam list do Neymara w którym krótko wyjaśniłam zaistniałe okoliczności, ale, że nie spotkałam go osobiście, przekazałam go ówczesnemu trenerowi Santosu. Problem w tym, że on mu go nie dostarczył.
Wszyscy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem, nie mogąc uwierzyć w usłyszane przed momentem słowa. Nadine zasłoniła usta dłonią, podobnie jak babcia, która wyglądała, jakby za chwilę miała dostać zawału. Pan Santos natomiast zamknął twarz w dłoniach, przetwarzając w myślach moje wyznanie.
Wyłapałam spojrzenie Alexa opierającego się o ścianę. Patrzył to na mnie, to na Neymara, a ja doskonale wiedziałam, co próbował mi powiedzieć. Przez ten cały czas tak niesłusznie go ocenialiśmy... podczas gdy tak na prawdę sobie na to nie zasłużył.
- Nie wiemy tego na pewno, ale podejrzewamy, że sam przeczytał list i po odkryciu co się święci, po prostu go zniszczył. - kontynuował Neymar. - Zawsze był i nadal jest zagorzałym maniakiem futbolu, próbującym za wszelką cenę wygrywać i wygrywać i wygrywać... - westchnął głośno, przyglądając się swoim dłoniom. - Prawdopodobnie wystraszył się, że ta informacja na zawsze odmieni moje życie i zaprzepaści moją szansę na wielką karierę.
- Przecież to niedorzeczne! - Senior niespodziewanie uderzył ręką w stół, a mama, Nadine i Rafaella aż się wzdrygnęły.
- Trzeba to jak najszybciej wyjaśnić. - dołączył tata, którego szok nadal nie opuszczał. - Musimy niezwłocznie skontaktować się z tym mężczyzną.
- Oooch z pewnością to zrobię. - przekonał go Santos, wyciągając telefon z kieszeni marynarki. Teraz już wiedziałam skąd u Neymara taka gorąca głowa.
- Ale nie teraz! - Nadine położyła mu dłoń na ramieniu, spoglądając na niego wymownie. - Jeszcze przyjdzie na to czas. Teraz skupmy się na... naszym wnuku. - dokończyła ciszej, wpatrując się w ogród.
Neymar od razu przeniósł na mnie swój wzrok.
- Najpierw musimy mu powiedzieć. - mimo tylu zebranych osób, te słowa skierował tylko do mnie, najwyraźniej czytając mi w myślach. - Razem.
CZYTASZ
Limerencia
FanfictionMarília była pewna jednej rzeczy: nienawidziła piłkarzy. Świętujac swoje osiemnaste urodziny, spędza noc z przypadkowym chłopakiem - który, okazuje się być zawodnikiem Santosu. Przez jeden błąd całe jej życie wywraca się do góry nogami - zachodzi w...